Bez paniki, żadnej epidemii nie ma. Lekarze apelują jednak, aby po powrocie z lasów, parków czy nawet ogródka, dokładnie oglądać całe ciało. Gdy zobaczymy kleszcza, trzeba go jak najszybciej usunąć.
- Miałam dwoje pacjentów z boreliozą, ale już wyszli. Wczoraj właśnie wypisałam ostatniego - mówi Hanna Antonowicz, ordynator oddziału chorób zakaźnych w słupskim szpitalu.
- Przypadków boreliozy albo co najmniej z podejrzeniem tej choroby jest dużo więcej. W poradni chorób zakaźnych przyjmujemy takich pacjentów codziennie. Nie ma jednak potrzeby, aby wszystkich hospitalizować. Często wystarcza włączenie antybiotykoterapia - mówi dr Antonowicz.
Borelioza jest chorobą zakaźną, dlatego wszystkie przypadki powinny być zgłaszane w Państwowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
- W tym roku mieliśmy zgłoszenie o trzech pacjentach z boreliozą. Są to jednak dane tylko do końca czerwca - mówi Henryka Kisiel, rzecznik prasowy słupskiego sanepidu.
Wiadomo jednak, że najwięcej zachorowań jest latem i jesienią, gdy częściej chodzimy po lasach. W całym województwie pomorskim do końca czerwca zgłoszono 32 pacjentów chorych na boreliozę.
Borelioza (choroba z Lyme, krętkowica kleszczowa) to przewlekła infekcja bakteryjna. Wywołuje ją krętek z rodziny Spirochetacea. Choroba występuje w trzech stadiach. We wczesnej infekcji pojawia się rumień wędrujący. Następnie infekcja obejmuje cały organizm. Rozwijają się zmiany skórne. Zajmowane są stawy, serce, ośrodkowy i obwodowy układ nerwowy. Rok do kilku lat po zakażeniu pojawia się infekcja przewlekła (zanikowe zapalenie skóry na palcach, zmiany stawów, zapalenie mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?