Przeważa opinia, że my dostaniemy po kieszeni, ale państwo na tym nie zyska.
[/b]Premier Donald Tusk, który uważa, że 1-procentowa podwyżka VAT, wprowadzona od stycznia 2011 roku, będzie mało dokuczliwa, w ubiegłym tygodniu bronił swojej koncepcji w Sejmie. Zdania ekonomistów są jednak podzielone.
Jedni uważają, że podwyżkę podatku VAT najbardziej odczują najbiedniejsi i będzie oznaczała około 20 zł dodatkowych wydatków miesięcznie.
Inni ekonomiści twierdzą, że za tą podwyżką pójdą następne, aż do górnej granicy 25 procent VAT, przyjętej w Unii Europejskiej, co zahamuje konsumpcję i pogłębi deficyt budżetu państwa. Sejmowa opozycja podnosi z kolei, że zysk z podwyżki podatku, szacowany na 5 miliardów złotych, pójdzie na utrzymanie armii urzędników (40 tysięcy osób), zatrudnionej w administracji państwowej w czasie rządów premiera Tuska.
A co sądzą o tym przedsiębiorcy z naszego regionu?
– Na razie znamy hasła. Musimy poczekać na tabele zmian w podatku VAT, żeby stworzyć symulację zmian w kosztach utrzymania – mówi Zbigniew Szyca, szef Środkowopomorskiej Izby Rzemieślniczej w Słupsku. Jest jednak przekonany, że podwyżka VAT na gaz, paliwo, prąd (z 22 na 23 procent) i surowce pociągnie za sobą wzrost wielu innych cen produktów kupowanych na co dzień. I że w sumie nasze wydatki miesięcznie wzrosną o więcej niż 1 procent.
– Jestem piekarzem. Już wiem, że najmniej zdrożeje chleb nasz powszedni, ale z pewnością pójdą w górę ceny ciast i wyrobów cukierniczych – dodaje Zbigniew Szyca. – Na pewno to odczujemy. Zresztą już teraz czuć kryzys w Słupsku. Na przykład na Dzień Babci w tym roku zamówiono u nas tylko dwa torciki, a przed rokiem takich zamówień było 70. To znaczy, że ludzie mają mniej pieniędzy do wydania.
– Po trzech latach rząd Donalda Tuska wydał z siebie tylko zapowiedź podwyżki VAT. Nie widać natomiast wielkich reform, które miały ułatwić działalność gospodarczą i wyzwolić energię ludzi – krytykuje z kolei Jan Kozłowski, prezes Zrzeszenia Prywatnego Handlu i Usług w Słupsku.
Według niego podwyżka podatku VAT spowoduje jedynie powiększenie szarej strefy. – Tak się musi stać, bo wielkie sieci handlowe przez lata nie płacą żadnych podatków, a małe sklepy się nimi obciąża. Nie mają szans na uczciwą konkurencję z molochami – dodaje Kozłowski. Uważa, że rząd powinien szukać dodatkowych wpływów gdzie indziej, np. poprzez obciążenie dodatkowymi podatkami sektora bankowego, jak to zrobiono na Węgrzech.
– Rząd robi ruchy pozorne. Planowana podwyżka VAT to tylko dodatkowe 5 miliardów zł w budżecie państwa, a rząd potrzebuje 100 miliardów zł, aby uporać się z zadłużeniem publicznym. Tu trzeba przeprowadzić zmiany w systemie emerytalnym i służbie zdrowia, bo bez tego ciągle będziemy płacić za innych – przekonuje Jerzy Gierzyński, prezes Słupskiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Jego zdaniem 1-procentowa podwyżka VAT nie będzie miała dużego wpływu na funkcjonowanie gospodarki.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?