Antybiotyku Zinnat w zawiesinie o pojemności 250 mg nie ma w aptekach na całym Pomorzu - od Szczecina po Gdańsk. Lek jest przeznaczony do stosowania w infekcjach bakteryjnych, m.in. ucha środkowego, układu moczowego, dróg oddechowych. Zawiera cefuroksym - cefalosporynę - drugiej generacji o działaniu bakteriobójczym i o szerokim spektrum przeciwbakteryjnym. Można go podawać dzieciom już od 3. roku życia. Można by było, gdyby był. Dostępna jest jednak pojemność 125 mg. Co prawda np. w Słupsku jest tylko w czterech aptekach, w Koszalinie w ośmiu, ale w Szczecinie i w Gdańsku już w ponad 20 punktach.
Nie ma też Augmentinu MFF (400 mg) w zawiesinie. Można go upolować, bo jest np. w jednej aptece w Szczecinie i w dwóch w Koszalinie, ale już w Słupsku i Gdańsku go nie ma.
Za to w całej Polsce nie ma leku o nazwie Diprophos, który stosowany jest w różnego rodzaju stanach chorobowych wymagających działania przeciwzapalnego, przeciwuczuleniowego czy immunosupresyjnego. Tu na szczęście pojawił się zamiennik.
Wymieniać by długo. Problem irytuje farmaceutów, ale tak naprawdę uderza w pacjentów.
- Trwa to już wiele miesięcy. Największy problem jest z antybiotykami w zawiesinach dla dzieci. Chodzi o różne dawki. Są jak meteoryt, raz się pojawiają, raz znikają. Augmentinu teraz nie ma, ale pojawił się Amoksiklav, którego jeszcze niedawno nie było - mówi Andrzej Denis, rzecznik prasowy Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
Ewa Kuczwalska, właścicielka sieci aptek Miraculum na Pomorzu przyznaje, że póki co z problemem sobie radzi, ale ma obawy, co będzie jesienią.
- Problem braku antybiotyków był głównie wtedy, kiedy było dużo infekcji. Ciężko było też znaleźć odpowiedniki, czyli ich zamienniki. Był problem z amoksycyliną w zawiesinie dla dzieci, cefalosporyną. Rzeczywiście pediatrzy mieli ogromny problem, aby wypisywać antybiotyki dostępne w aptekach. Wymagało to też intensywnej pracy farmaceutów i szukania zamienników. Zamawiałam leki, jakich nigdy dotąd nie miałam na półkach, ale były zamiennikami. Teraz drastycznego problemu nie ma. Nie ma co prawda płynnych dostaw, ale jak są, zaopatrujemy się w większą liczbę i robimy zapasy. Problem wróci jesienią, kiedy zaczną się infekcje - mówi Ewa Kuczwalska, właścicielka sieci aptek Miraculum.
Zwraca jednak uwagę, że brakuje innych medykamentów.
- Teraz brakuje takich leków jak Ozempic, Saxenda, Trulicity. Są to leki stosowane w cukrzycy, natomiast wykupują je pacjenci na odchudzanie. Leki te reklamują celebryci w mediach społecznościowych, a przez to cukrzycy nie mogą ich dostać - mówi farmaceutka.
Uzależniona Europa. Przyczyn braku leków jest kilka.
- Po pierwsze tych leków się w Polsce nie produkuje. Wszystko się importuje i w ten sposób jesteśmy zależni od rynków zewnętrznych. Jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę firm farmaceutycznych zagranicznych, czy przyślą do Polski, czy nie przyślą. Wiadomo, że najpierw zabezpieczają swój rynek farmaceutyczny - mówi Andrzej Denis. - Inna sprawa, że wiele leków produkowanych jest w Chinach albo Indiach. I tak jedna fabryka w Indiach produkuje leki dla pięciu konkurujących ze sobą dużych hurtowni w Europie. Gdy w Indiach coś się wydarzy i nie ma produkcji, to cała Europa leży i nie ma leków. Rozwiązaniem byłaby produkcja antybiotyków w Polsce, aby nie być zależnym od innych krajów. To nie są preparaty chronione patentami, możemy je produkować w Polsce.
Faktem jest, że kłopoty na rynku farmaceutycznym rozpoczęły się wraz z wybuchem pandemii, gdy przerwano łańcuchy dostaw ważnych komponentów z Chin do Europy. Okazało się że produkcję wielu z nich zachodnie koncerny farmaceutyczne ulokowały właśnie tam. Od tego czasu niewiele się zmieniło.
Pani Iwona, farmaceutka ze Szczecina z wieloletnim stażem potwierdza, że niektórych leków zawierających określone substancje czynne, czyli najważniejszy składnik w danym medykamencie, brakuje lub nie można ich zamówić z dnia na dzień.
- W Szczecinie niewątpliwie jest problem z amoksycyliną.
To składnik lekarstw podawanych głównie dla dzieci w formie zawiesiny. Trzeba czekać, ustawiając się w długiej kolejce do hurtowni - mówi pani Iwona. - Z dnia na dzień nie da się zrealizować zamówienia - dodaje.
Problem jest większy w prywatnych aptekach, których właściciele prowadzą jeden lub dwa punkty sprzedaży. Sieci - z racji gigantycznych zamówień - mają zdecydowanie lepszy dostęp do leków. W tym tych deficytowych.
W związku z wiadomościami o brakach leków w aptekach Rzecznik Praw Obywatelskich interweniował w Ministerstwie Zdrowia.
„Z informacji, które dotarły do RPO, wynika, że szpitale alarmują, iż brakuje bardzo ważnych leków, które pacjenci powinni przyjmować po wypisaniu ich z placówek medycznych. Chodzi np. penicylinę i amoksycylinę, których w zasadzie nie ma w aptekach” - czytamy w oświadczeniu Marcina Więcka, rzecznika praw obywatelskich. „Zdarza się, że dzieci otrzymujące dożylnie antybiotyki w szpitalu po wypisaniu do domu muszą kontynuować leczenie tymi lekami. Okazuje się to niemożliwe, bo nie ma ich w aptece. Dostępne są jedynie pojedyncze opakowania leków, które ponadto są dostępne w aptekach w znacznej odległości od ich miejsca zamieszkania. A niedobory produktów leczniczych dotyczą również szczepionek, leków na cukrzycę i alergie. Jak wynika z informacji medialnej, apteki są zmuszone do zapisów na leki, aby była zachowana ciągłość leczenia. Także dyrektorzy szpitali obawiają się, że leków zacznie brakować również w podmiotach leczniczych. Dyrektor Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego Biura Rzecznika Praw Obywatelskich Piotr Mierzejewski prosi dyrektora Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia Łukasza Szmulskiego o stanowisko i informację o podjętych lub planowanych działaniach”.
Główny Inspektorat Farmaceutyczny uspokaja:
„Zmaganie się z czasowymi niedoborami produktów leczniczych jest stałą cechą rynków farmaceutycznych na całym świecie. Utrudniona dostępność do leków w Polsce wynika najczęściej ze wstrzymań dokonywanych przez podmioty odpowiedzialne, sezonowości niektórych chorób i nagłego wzrostu popytu na konkretne grupy farmaceutyków, a także sytuacji geopolitycznej na świecie i jej konsekwencji dla gospodarki. Działanie mające na celu efektywne zarządzanie sytuacją dostępności lekowej wymaga współpracy wielu stron, efektywnej koordynacji tej współpracy i komunikacji” - czytamy w oświadczeniu na stronie GIF. „Główny Inspektorat Farmaceutyczny w cyklach tygodniowych przygotowuje zestawienia dla lekarzy i farmaceutów (przekazywane do samorządów) z informacjami o trwających lub przewidywanych utrudnieniach w dostępie do produktów leczniczych, aby profesjonaliści z obszaru ochrony zdrowia posiadali rzetelne i aktualne informacje o dostępności poszczególnych leków i mogli skutecznie zarządzać procesem ordynacji leków, zamawiania i wydawania produktów leczniczych. Należy pamiętać, że dla większości leków istnieją odpowiedniki lub zamienniki (alternatywne terapie), które można wykorzystać w leczeniu pacjentów. Obecnie sytuacja dostępności lekowej jest w centrum zainteresowania wszystkich krajów europejskich i na wielu szczeblach podejmowane są krótko- i długoterminowe rozwiązania zmierzające do poprawy bezpieczeństwa lekowego Europy”.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?