Nasza czytelniczka w poniedziałkowy poranek wybrała się na zakupy do sklepu sieci Lidl przy ul. Kopernika.
- Kupiłam tam między innymi serki dla mojego 2,5-rocznego dziecka - opowiada kobieta. - Pierwszy smakował tak, że trudno to właściwie określić. Następny był nawet dobry. Synek go zjadł i otworzył kolejny, a w tym i w kolejnych trzech znalazłam pleśń na wierzchu.
Kobieta sprawdziła datę przydatności produktów do spożycia. Okazało się, że były one świeże. Według informacji na wieczku, można je było zjeść do 3 października.
- Opakowanie też było nienaruszone, skąd więc ta pleśń? - pyta kobieta. - Najgorsze jest to, że moje dziecko siedziało przy stole i samo jadło serek, nie mam pewności, czy przypadkiem nie zjadło tej pleśni, która jest bardzo groźna.
Kobieta zastanawia się, czy nie powinna pójść z dzieckiem do lekarza. O sprawie zamierza także poinformować władze sklepu i sanepid. My również skontaktowaliśmy się z przedstawicielami sieci Lidl. Ci skontrolowali partię towaru, z którego pochodziły spleśniałe serki.
- Niezwłocznie po otrzymaniu informacji odnośnie pleśni w serkach homogenizowanych dla dzieci nasz wewnętrzny dział kontroli jakości skontrolował próbki produktu pochodzące z różnych partii znajdujących się w sprzedaży celem potwierdzenia właściwej jakości towaru dostępnego dla klientów. Wyniki przeprowadzonej kontroli nie wykazały jakichkolwiek uchybień jakościowych produktu - mówi Anna Biskup, PR manager w sieci Lidl. - W przypadku nabiału zwracamy szczególną uwagę na zachowanie ciągłości łańcucha chłodniczego podczas dostaw oraz w czasie przechowywania w magazynie i ekspozycji w sklepie. Producent poświadczył prawidłowość funkcjonowania procedur kontrolnych w zakładzie oraz procedur związanych z zachowaniem odpowiedniej temperatury na wszystkich etapach produkcji. Jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnego tego rodzaju zgłoszenia ze strony klientów odnośnie przedmiotowego produktu, co pozwala nam twierdzić, iż opisana sytuacja miała charakter incydentalny.
Anna Biskup dodaje, że pleśń rozwinęła się tylko na obrzeżach opakowań serka, bezpośrednio pod wieczkiem, a więc najprawdopodobniej pojawiła się w wyniku mikrouszkodzeń opakowania.
- Nie zmienia to jednak faktu, iż sytuacja ta nie powinna mieć miejsca - twierdzi przedstawicielka sieci. - Jeśli czytelniczka posiada dowód zakupu produktu lub sam produkt, prosimy o udanie się do sklepu Lidl w Słupsku przy ulicy Kopernika, tam zostanie dokonany zwrot pieniędzy za zakupiony produkt. Sprawą spleśniałych serków zainteresował się również słupski sanepid.
- Nasi kontrolerzy pójdą do sklepu przy ulicy Kopernika i sprawdzą zgłoszenie - zapowiada Henryka Kisiel. - Ta pani zachowała się prawidłowo, bo nie dała dziecku zjeść serka. Często zdarza się jeszcze tak, że usuwamy z produktu tylko spleśniałą część, a resztę zjadamy. To może być bardzo niebezpieczne. Nie sama pleśń, którą widzimy, jest groźna, ale niewidoczne toksyny, które są w całym produkcie lub w dużej jego części.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?