Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W "mechaniku" w Szczecinku restaurują zabytkowe auta

Rajmund Wełnic [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. sxc.hu
Uczniowie "mechanika" postawili już na koła m.in. volkswageny "garbusa" i T1 z lat 60., Warszawę 326, motory SHL, WFM i WSK.
Uczniowie "mechanika" postawili już na koła m.in. volkswageny "garbusa" i T1 z lat 60., Warszawę 326, motory SHL, WFM i WSK.
Pasją i praktyczną szkołą zawodu dla uczniów szczecineckiego "mechanika" okazała się restauracja zabytkowych pojazdów. Wszystko zobaczymy na wystawie w sobotę.

Niecodzienna działalność warsztatów Zespołu Szkół nr 5 w Szczecinku, czyli popularnego "mechanika", zaczęła się nieco przypadkowo kilkanaście lat temu od remontu 3 zdezelowanych "żuków" gaśniczych dla okolicznych jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej. - Z czasem ludzie zaczęli nam zlecać renowację starych pojazdów, bo pojawiła się moda na auta retro - mówi Piotr Kochański, kierownik warsztatów.

Większość samochodów i motocykli, które tu trafiły, była wrakami. Trzeba je było rozłożyć na czynniki pierwsze, naprawić niemal wszystko. Niektóre części należało samemu dorobić, większość jednak odszukać, co nie jest łatwe, bo zwykle nie ma żadnych planów, a fabryki już ich nie produkują.

Czasami trzeba przerabiać instalacje i układy samochodowe, aby dostosować je do współczesnych wymogów. - Wertuje się więc książki i internet w poszukiwaniu podzespołów - mówi szef warsztatów. - Na szczęście są strony kolekcjonerskie, giełdy części, czy w końcu firmy zajmujące się wykonywaniem części do replik.

To jednak sporo kosztuje. Dość powiedzieć, że chłodnice do reanimowanego właśnie ciągnika Ursus C45 z lat 50. ubiegłego wieku kosztują 27 tys. złotych.

- Odrestaurowanie średnio zniszczonego pojazdu to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówi Kochański. Są jednak pasjonaci, których na to stać. Renowacja zajmuje zwykle od kilku miesięcy do nawet roku żmudnej pracy. Efekty są jednak zdumiewające. Auta wyglądają jak nowe, oczywiście jeżdżą, a każde bez problemu przechodzi badania techniczne.

Uczniowie "mechanika" postawili już na koła m.in. volkswageny "garbusa" i T1 z lat 60., Warszawę 326, motory SHL, WFM i WSK.

Teraz zmagają się z traktorem Ursus C45, który kilkanaście ostatnich lat spędził pod chmurką w mini-skansenie szkoły rolniczej w Świątkach. To perełka motoryzacji z czasów Bolesława Bieruta.

- Ma unikatowy silnik, średnioprężny, diesel dwusuwowy - cmoka z zachwytu kierownik warsztatów. Początkowo mieli zadanie jedynie go odrestaurować, aby przywrócić dawny wygląd. Teraz jednak chcą go uruchomić.

- Mamy ambicję, aby ciągnik na chodzie był ozdobą dożynek powiatowych we wrześniu - wyjaśnia Piotr Kochański dodając, że reaktywację Ursusa wspomaga finansowo starostwo.

Remont i składanie zabytków motoryzacji to szkoła zawodu, jakiej przyszłym mechanikom nie zastąpi nic innego. Owszem, nowoczesne samochody są naszpikowane elektroniką.

- Ale w mechanice obowiązują pewne niezmienne kanony, dobry mechanik, który je pozna, pomyśli przy naprawie nowego auta i sobie poradzi właśnie dzięki doświadczeniu zebranemu teraz - nie ma wątpliwości szef warsztatów.

Efekty już widać. Uczniowie sami kupują zdezelowane zabytki polskiej motoryzacji - "maluchy", polonezy i duże fiaty, które na własny użytek przywracają do życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza