Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Miastku biedni, aby otrzymać pomoc muszą klękać na chodniku

Andrzej Gurba
Aby odebrać żywnościowe dary w Miastku, trzeba było było klęczeć albo kucać.
Aby odebrać żywnościowe dary w Miastku, trzeba było było klęczeć albo kucać. Andrzej Gurba
- Musiałam klęczeć na chodniku, aby odebrać dary żywnościowe. Jestem biedna, ale to uwłaczające - denerwuje się mieszkanka Miastka.

W środę i we wtorek z piwnicy budynku, w którym mieści się miastecki Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i Polski Czerwony Krzyż, wydawano dary żywnościowe. Razem dla około 300 osób. Część osób krytykuje sposób w jaki wydawano dary.

- Potraktowano nas bardzo źle. To, że jesteśmy biedni, nie znaczy, że nie trzeba się z nami liczyć. Puszki, słoiki i inną żywność musieliśmy odbierać na kolanach albo kucając na chodniku, bo wydawano je na zewnątrz z małego nisko położonego piwnicznego okienka - mówi mieszkanka Miastka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Ja musiałam klęczeć, aby wyciągnąć dary, bo nie mogę się schylać. To było dla mnie uwłaczające. Mam swoją godność.

Czytaj również: Chcą przenieść Caritas do tzw. czeczeni. Caritas protestuje

Po sygnale czytelniczki pojechaliśmy na miejsce. Faktycznie dary były odbierane na kolanach albo kucając. Ludzie nie byli tym zachwyceni.

Dary wydawał Polski Czerwony Krzyż na podstawie listy sporządzonej przez ośrodek pomocy społecznej.

- Przyznaję, że warunki wydawania darów nie są komfortowe, ale z drugiej strony nie przesadzajmy. Nikomu korona z głowy nie spadnie, jak się schyli albo nawet klęknie. Zresztą miałem w tej sprawie niedużo skarg, jak na 300 osób - mówi Stanisław Główczewski, prezes Zarządu Rejonowego PCK w Miastku.

Tłumaczy, że nie mają etatowych pracowników.

Zobacz też: Słupszczanie muszą płacić za dary z PCK

- Całe nasze PCK to wolontariat. Nie miał kto wynieść darów na zewnątrz. A to aż ze 20 ton. I tak wcześniej sami nosiliśmy żywność do piwnicy. Nie mamy innego magazynu. Ludzie naciskali, aby wydać dary przed świętami. I to zrobiliśmy. Teraz się nas za to krytykuje - mówi Główczewski. - Następnym razem będziemy wydawać dary dziennie dla 20 osób, wynosząc je wcześniej z piwnicy. Tylko, że wtedy wszystko potrwa nie dwa dni, a piętnaście. I nie będziemy patrzyli, czy zdążymy przed świętami, czy też nie. Pamiętam, że już kiedyś prosiliśmy osoby, które dostają dary, aby nam pomogły. W odpowiedzi usłyszeliśmy śmiech.

Aktualizacja (czwartek, godz.8.50)

Stanisław Główczewski, prezes ZR PCK w Miastku przeprasza osoby, który poczuły się poniżone. - Nie było naszym zamiarem nikogo poniżać. Następnym razem inaczej zorganizujemy wydawanie darów - mówi Główczewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza