- Miałam białą bluzkę z długim rękawem i stójką. Do tego krótką, ciemną spódnicę, tzw. układankę, oraz czarne pończochy i czarne szpilki. Tańczyliśmy rock and rolla i jazz - wspomina swoją studniówkę Leokadia Lengier, emerytowana nauczycielka historii w II LO w Słupsku.
- Na studniówkę wolno było przyjść w "specjalnej kreacji", co oznaczało białą bluzkę i czarną spódnicę. Najmodniej ubrane dziewczyny miały spódnice do kostek. Modne były fryzury "na babuszkę" - wspomina Jolanta Nitkowska, dziennikarka i pisarka.
- Poprawa urody u kosmetyczki się nie powiodła, partner miał złe buty, a mój ukochany polonista prof. Kunc za każdym razem, gdy schodziłam z parkietu, mówił: "Krysia, to nie boisko do siatkówki - stawiaj drobne kroki, skoro chcesz, sądząc po kreacji (długa spódnica), być damą - ciągle pamięta swój nieco pechowy pierwszy bal Krystyna Danilecka-Wojewódzka, radna, emerytowana dyrektorka I LO w Słupsku.
Więcej przeczytasz w Magazynie w piątkowym papierowym wydaniu Głosu Pomorza. Teraz Głos Pomorza możesz kupić w wygodny sposób przez Internet. Kliknij tutaj >>> by wejść na stronę e-głosu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
