- Trafiają do nas dzieci, które decyzją sądu rodzinnego mają być umieszczone w placówce opiekuńczo - wychowawczej. Najczęściej z powodu niewydolności wychowawczej rodziców i nadużywania alkoholu - mówi Klaudiusz Dyjas, dyrektor placówki "Mój dom - moja przyszłość".
To nie jest typowa placówka, ale przytulne mieszkanie. Co prawda w starej kamienicy przy ul. Mickiewicza, ale obdrapana klatka schodowa o niczym nie świadczy. Wchodząc do mieszkania, odnosi się wrażenie, że to zupełnie inny świat.
Ściany w przytulanych ciepłych kolorach, na podłogach panele, nowe mebelki z jasnego drewna robią wrażenie.
- Zależało nam, aby te dzieci czuły się tutaj jak w domu. Mają tutaj wszystko, własne łóżka, biurka, komputery, książki i zabawki - mówi Mariola Rynkiewicz, dyrektor Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej w słupski ratuszu, która brała udział w urządzaniu mieszkania.
Koszt remontu lokalu to 100 tys. zł. Zrobiono go łącząc ze sobą dwa mieszkania. Kolejne 80 tys. zł zapłacono za wyposażenie. Mieszkanie zafundowało dzieciom miasto.
- Takie lokale są bardzo potrzebne. Dzieci ze Słupska umieszczane były w placówkach w całej Polsce. Teraz chcemy je sprowadzić tutaj, aby wychowywały się w rodzinnym mieście i blisko swoich rodzin. Ze względu na koszty dojazdu, rodzina często nie odwiedza dzieci jak są daleko. Tutaj będzie taka możliwość - mówi Klaudiusz Dyjas. - Teraz mieszka tu pięciu chłopców, do końca tygodnia wprowadzą się tu jeszcze dwie dziewczynki i jeden chłopiec, a do końca wakacji będzie komplet - dodaje.
Z dziećmi przez całą dobę jest wychowawca, w godzinach 14-22, nawet dwoje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?