W podobnym słupskim bloku do pożaru może dojść w każdej chwili, a ratunek też będzie trudny.
- Administracja zaszpachlowała prawie wszystkie gniazdka w kuchniach i łazienkach - mówi młody mężczyzna, mieszkaniec budynku. - Dlatego do pojedynczych z konieczności podłączamy "złodziejkami" wiele urządzeń, co może wywołać pożar!
W kuchni na drugim piętrze kilka miesięcy temu o mało nie doszło do tragedii, gdy zaczęło się dymić z przeciążonej instalacji. Z kolei na pierwszym piętrze po wężu przeciwpożarowym pozostała tylko wnęka w ścianie. Natomiast z puszki rozgałęźnej na klatce schodowej wystają niezabezpieczone przewody elektryczne. Niektórych mieszkańców nie stać na opłacanie energii i własnoręcznie zrobionymi kablami doprowadzają prąd do mieszkań z kuchni. Strażaka nie widziano tu... nigdy.
- Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek była w naszymbloku jakaś kontrola przeciwpożarowa - mówi mieszkanka bloku. - Administracja nic dla nas nie robi, tylko utrudnia życie. Tymczasem Lech Zacharzewski, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku, zapewnia, że... średnio co dwa dni pracownicy administracji kontrolują budynek i zrywają nielegalne podłączenia do prądu.
- Ludzie nie płacą za prąd i sami się podłączają - przyznaje prezes. - Rocznie wydajemy około 60 tysięcy złotych na ten budynek, na ulepszenia i naprawy. Niestety, niektórzy mieszkańcy nie potrafią tego uszanować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?