W Ustce oszust okradał ludzi, mówiąc, że sprzedaje ryby

Kilka dni temu jego ofiarą padły dwie kobiety z Osiedla Kwiatowego w Ustce: właścicielka domu i jej znajoma. Było około południa, drzwi wejściowe nie były zamknięte na klucz. Tajemniczy mężczyzna wszedł do środka bez pukania. Nie wiadomo, jak długo przebywał wewnątrz. Rozglądał się po pomieszczeniach. Gdy jedna z kobiet dostrzegła go, bynajmniej nie rzucił się do ucieczki. Wyjaśnił, że ma do zaoferowania świeżą rybę, którą może zaraz przynieść. Prosi tylko o zapłacenie mu 20 złotych i o jakąś reklamówkę, do której będzie mógł zapakować towar.

- To miał być łosoś - mówi jedna z poszkodowanych. - Dałam mu te dwadzieścia złotych, no bo to przecież okazja. Po chwili doniosłam też reklamówkę. Ten mężczyzna wziął torbę i już więcej się nie pojawił. Znajoma po chwili zorientowała się, że zginął jej telefon komórkowy, który wyjęła i zostawiła w przedpokoju. Informacją o tym zdarzeniu kobiety podzieliły się z sąsiadkami. Okazało się, że kilka z nich przeżyło podobne przypadki. - Co najmniej cztery osoby z naszej dzielnicy padły ofiarą tego oszusta. Jedna z nich również straciła telefon komórkowy. U innej ten facet grasował w kuchni i wyrzucił na zewnątrz całą zawartość lodówki - mówi ustczanka.

Kobiety twierdzą, że o sprawie poinformowały telefonicznie policję. Robert Czerwiński, rzecznik KMP w Słupsku nie potwierdza jednak, by w tej sprawie wpłynęło oficjalne zgłoszenie. - Takie zgłoszenie trzeba zgłosić osobiście, a nie telefonicznie - instruuje Czerwiński.

- Niemniej, jeśli po osiedlu krąży jakiś podejrzany człowiek, będziemy wdzięczni za sygnały. Poszkodowane kobiety nie chcą jednak złożyć oficjalnego zawiadomienia o przestępstwie. Obawiają się, że w ten sposób mogą same narazić się na zarzut usiłowania kupienia ryb nielegalnego pochodzenia, czyli złowionych przez kłusowników. Rysopis oszusta: wysoki, szczupły, w wieku około 60 lat.