Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wichrzyciel w Miastku…

Andrzej Gurba
W latach 70. Polską rządził Edward Gierek. Jego epoka jest dziś wspominana nostalgicznie jako złota dekada. Istotnie, w pierwszej połowie lat 70. w Polsce nastąpił skok cywilizacyjny. W porównaniu do spokojnych czasów Gomułki nastał czas wielkich inwestycji – takich jak Huta Katowice, Trasa Łazienkowska, Rafineria Gdańska, Port Północny. Dodatkowym powodem do zadowolenia były też sukcesy polskich sportowców: pierwsze złoto Wojciecha Fortuny na zimowej olimpiadzie w Sapporo w 1972 roku, złote medale olimpijskie polskich drużyn: Orłów Górskiego i chłopców Wagnera. W tym czasie Polska była określana przez propagandę sukcesu ósmą potęgą gospodarczą świata.

Istniała także druga strona medalu. Większość tych inwestycji była finansowana przez kredyty zagraniczne, które rząd Polski zaciągnął na Zachodzie. W 1973 roku, gdy państwa arabskie podniosły ceny ropy naftowej, nastąpił spadek konsumpcyjnego stylu życia, a co za tym idzie, duże oprocentowanie kredytów. Ekonomiści twierdzą, że zbyt duża liczba inwestycji w Polsce nie sprzyjała racjonalnemu wydawaniu pieniędzy. Już wkrótce pojawiły się obawy o podwyżki cen żywności, co naturalnie budziło niezadowolenie – ludzie zazwyczaj buntują się wtedy gdy coś tracą po dłuższym okresie dobrobytu. Co ciekawe, jeden z pierwszych odnotowanych przejawów niezadowolenia wobec rządów Gierka w mniejszych miasteczkach ujawnił się w Miastku w 1976 roku.

Było to w okresie Wielkanocy, która przypadała wówczas w połowie kwietnia. W Wielki Piątek, 16 kwietnia, w znajdującym się na ulicy Długiej barze „Popularnym” zwanym mniej oględnie mordownią, po pracy zgromadziło się kilka osób. Spokojnie pili piwo, wiedząc, że jeszcze jutro pójdą w większości do pracy lub robić porządki świąteczne. Około godziny 15.15 do baru weszło trzech mężczyzn, którzy zamówili litr wódki. Po jakimś czasie jeden z nich wyjął maszynopis po czym głośno odczytał odezwę, skierowaną do I sekretarza Edwarda Gierka (cały jej tekst publikujemy na zdjęciu). Zaczynała się słowami: „Wie już o tym Polska cała, że benzyna podrożała”. Kolejne wersy zawierały krytykę polityki Gierka oraz jego postaci („a pan Gierek z wąskim jeżem wciąż wymyśla ceny świeże”). W dalszej części wiersza padały jednak słowa, wobec których SB już nie mogła przejść obojętnie i ich zignorować. „Czas przyjdzie, że niestety znów zapłoną komitety”. Była to wyraźna aluzja do wydarzeń Grudnia 1970 roku, kiedy to robotnicy, po starciach z milicją w dniu 15 grudnia, podpalili Komitet Wojewódzki PZPR w Gdańsku. Po przebudowie budynek KW otrzymał plaski dach, na którym mogły wówczas lądować helikoptery. Cały wierszyk kończył się słowami: „ORMO czuwa, MO śledzi, a reszta siedzi”… Cały artykuł Łukasza Szkwarka w aktualnym Głosie Bytowa/Miastka (Głos Pomorza).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza