MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielka miłość pokonała wszelkie przeszkody

KRZYSZTOF BEDNAREK [email protected]
Od lewej (u góry): Helena Rosyvac, córka Franciszka i Heleny, Stefania, siostra Józefa Rosyvaca, Emma, druga siostra Józefa, Emil Rosyvac, najstarszy syn Józefa i Heleny. U dołu siedzą: Anna Forster, matka Józefa, Janusz Rosyvac, najmłodszy syn Franciszka i Heleny oraz ukochana żona Franciszka, Helena Rosyvac z domu Woll.
Od lewej (u góry): Helena Rosyvac, córka Franciszka i Heleny, Stefania, siostra Józefa Rosyvaca, Emma, druga siostra Józefa, Emil Rosyvac, najstarszy syn Józefa i Heleny. U dołu siedzą: Anna Forster, matka Józefa, Janusz Rosyvac, najmłodszy syn Franciszka i Heleny oraz ukochana żona Franciszka, Helena Rosyvac z domu Woll. Fot. Z rodzinnego archiwum Marty Godziemby-Trytek
Poznali się w 1899 r. na balu karnawałowym w Rzeszowie. Pokochali się od pierwszego wejrzenia.

Opowiedz nam historię

Opowiedz nam historię

Zachęcamy naszych Czytelników do opowiedzenia nam historii osób z rodzinnych fotografii - tych sprzed drugiej wojny, ale także takich zrobionych w latach 40., 50. czy 60. XX wieku.
Kontakt: e-mail: [email protected]; listownie pod adresami: "Głos Pomorza", ul. Henryka Pobożnego 19, 76-200 Słupsk z dopiskiem "Czar fotografii".
Można też kontaktować się z dziennikarzami dyżurnymi - "Głos Pomorza", tel. 059 848 81 24

Ona była nastolatką, uczennicą gimnazjum. On, starszy od niej o kilkanaście lat, pełnił poważną funkcję attache wojskowego Monarchii Austriacko-Węgierskiej. Chociaż rodzice dziewczyny krzywo patrzyli na jej wybranka, młodzi pokonali wszelkie przeszkody, by być razem.

-Ta zdjęcie zrobione zostało w 1924 roku przed willą na Winnej Górze w Przemyślu - mówi Marta Godziemba-Trytek, nauczycielka z Czaplinka. - Historię romantycznej miłości pradziadka Franciszka Rosyvaca i prababci Heleny Woll poznałam wiele lat później. W 1983 roku, gdy byłam w maturalnej klasie, opowiedziała mi ją babcia, córka Franciszka i Heleny. Na zdjęciu to dziewczynka stojąca po lewej stronie.

Od pierwszego wejrzenia

28 grudnia 1899 r. w Rzeszowie, który wówczas był pod zaborem austriackim, odbywał się wielki bal karnawałowy. Kilkunastoletnia Helena była na nim z rodzicami. To był jej pierwszy bal. W pewnym momencie podszedł do nich przystojny wojskowy, który poprosił dziewczynę do tańca. Franciszek już po pierwszych tanecznych krokach oszalał na jej punkcie. Jej też mocniej zabiło serce. Mimo stosunkowo młodego wieku mężczyzna pełnił już funkcję attache wojskowego w Galicji. Pochodził z Wiednia. Był synem Austriaczki i Chorwata.

Kilka dni po balu zakochany mężczyzna pojawił się w domu rodziców Heleny, by prosić o rękę ich córki. Państwo Woll odmówili. Mimo obco brzmiącego nazwiska byli polskimi patriotami i nie wyobrażali sobie, by ich córka mogła zostać żoną Austriaka, zaborcy.

Biały bez na palcu

Niepocieszony Franciszek wyjechał do Wiednia. Jednak nie zapomniał o swojej miłości. Przez kolejnych 10 lat, w rocznicę ich poznania, 28 grudnia, kurier z Wiednia przywoził Helenie wiązankę białego świeżego bzu. Helena także pozostawała wierna swojej pierwszej miłości. Opłaciło się. Po 10 latach Franciszek dokonał bardzo trudnej jak na owe czasy sztuki. Zrzekł się austriackiego obywatelstwa i został Polakiem. W 10. rocznicę ich poznania, 28 grudnia 1909 roku, ponownie pojawił się w domu państwa Woll. Tym razem rodzice Heleny nie mieli argumentów, by odrzucić prośbę przyszłego zięcia o rękę ich córki. Dziewczyna otrzymała od narzeczonego złoty pierścionek z wygrawerowaną datą i napisem "Biały bez". Półtora roku później, 24 czerwca 1911 roku, w katedrze w Rzeszowie odbył się ślub Heleny i Franciszka. Młodzi zamieszkali w Przemyślu, w willi na Winnej Górze, którą dla ukochanej wybudował szczęśliwy małżonek. Wkrótce na świat przyszły dzieci: najstarszy Emil, Helena i Janusz.

- Z opowiadań babci Heleny wiem, że małżeństwo pradziadków było bardzo szczęśliwe. Mimo że pradziadek był wojskowym, to był również bardzo ciepłym, spokojnym i uległym mężczyzną. W domu prym wiodła prababcia, ale pradziadek na pewno nie był pantoflarzem - mówi pani Marta.

Wojna zebrała żniwo

Sielanka trwała trzydzieści lat. Gdy wybuchła II wojna światowa, Franciszek był już na emeryturze. Małżonkowie nadal mieszkali na Winnej Górze. Najstarszy syn Emil w 1939 r. wyruszył z polskim wojskiem przeciwko Niemcom. Po kapitulacji przedostał się do Francji. W 1941 r. zmarł najmłodszy z synów, Janek. Było tak. rodzice wysłali go na wieś po ziemniaki. Jechał na rowerze. W powrotnej drodze zatrzymali go banderowcy. Janek spędził noc przetrzymywany w zimnej piwnicy. Dostał zapalenia płuc. Zmarł po dwóch tygodniach. Kilka miesięcy później nadeszła wiadomość z Francji o tragicznej śmierci najstarszego syna Emila. Matka, która w krótkim czasie straciła dwóch synów, załamała się. Zaczęła chorować i wkrótce też zmarła. Jej mąż Józef przeżył wojnę, ale po śmieci żony zamknął się w sobie. Mężczyzna zmienił się nie do poznania. Wkrótce po zakończeniu wojny on także zakończył swój żywot.
- Babcia Helena wyszła za mąż za wojskowego - kończy swoją opowieść Marta Godziemba-Trytek - Żyła szczęśliwie. Zmarła w 1990 r. w Krakowie. Pozostały mi po niej pamiątki rodzinne. Jest wśród nich pierścionek zaręczynowy prababci Heleny z wygrawerowaną datą i napisem "Biały bez", który przypomina mi o wielkiej miłości pradziadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza