Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więźniowie mają otrzymywać minimalne wynagrodzenie

Cezary Sołowij [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. Radek Koleśnik
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego uznali za niekonstytucyjny art. 123 Kodeksu karnego wykonawczego.
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego uznali za niekonstytucyjny art. 123 Kodeksu karnego wykonawczego.
Weszły w życie przepisy nakazujące płacić zatrudnionym więźniom przynajmniej minimalne wynagrodzenie (1386 zł). Do tej pory zarabiali połowę.

Ochrona ich praw najpewniej obróci się przeciwko nim, bo przestaną być zatrudniani.

Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego uznali za niekonstytucyjny art. 123 Kodeksu karnego wykonawczego, który pozwalał pracodawcom płacić więźniom połowę minimalnego wynagrodzenia.

Uznali, że złamano zasadę równości i godnego traktowania, a także sama konstytucję, w której zapisano, że zapis o płacy minimalnej dotyczy wszystkich grup społecznych. Władze więzienne, osadzeni i pracodawcy zastanawiają się kto może zyskać na tej decyzji?! Wiedzą natomiast kto straci - wszyscy!

- To była szansa nie tylko pospłacać długi, ale też odłożyć trochę grosza w "żelaznej kasie" i mieć po wyjściu na wolność - denerwuje się Marek, który niedawno opuścił zakład karny w Dobrowie pod Białogardem. Koledzy, którzy tam pozostali, wkrótce mogą nie mieć przywileju pracy. Już usłyszeli od pracodawców, że jak nie znajdą się jakieś rekompensaty, to będą musieli się rozstać.

- To prawda! - potwierdza Cezary Urbanowicz, dyrektor Zespołu Składnic Lasów Państwowych w Białogardzie. Dotychczas w podległym mu tartaku w Dobrowie zatrudniał 10 osadzonych. - Poinformowałem dyrektora zakładu karnego, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy będę musiał zrezygnować z zatrudniania osadzonych - przyznaje. Wyjaśnienie jest proste: przestanie mu się to opłacać.

- Przerażeni są sami więźniowie - przyznaje major Marek Szewczyk, dyrektor więzienia w Dobrowie. Ponad 50 procent osadzonych tu mężczyzn pracuje poza murami. Przyjeżdżają po nich pracodawcy z Białogardu, Karlina, Kołobrzegu, Sławoborza. - Chyba trzeba będzie zacząć używać czasu przeszłego - zastanawia się.

Korzyści czerpali wszyscy. Więźniowie mogli przebywać poza celą nie tracąc kontaktu ze światem zewnętrznym. Pracodawcy mieli tańszych pracowników. Korzystał również budżet państwa, bo mniejsze było zużycie wody, prądu. Okazuje się także, że nie potrzeba było tylu strażników.

- Kierowaliśmy do pracy przede wszystkim takich, którzy mieli do spłacenia nawiązki sadowe, grzywny, alimenty - wyjaśnia zasady rekrutacji. - Ważny też była resocjalizacja, bo dzięki temu osadzony mógł uczyć się normalności. A teraz wrócą do cel - podsumowuje zmiany.

Czytaj też> Programy europejskie pozwalają wyjść więźniom na prostą

 

Pierwsze pisma od pracodawców już ma na biurku. Przedsiębiorca z Dobrowa zatrudniający przy pracach leśnych napisał, że jak nie będzie miał rekompensaty, to zrezygnuje z osadzonych. Władze więzienne zapewniają, że przygotowują odpowiednie przepisy, które mają rekompensować wzrost więziennej pensji.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza