Za kilka godzin zasiądziemy do wigilijnego stołu, będziemy składać sobie życzenia i łamać się opłatkiem. Ten piękny świąteczny czas państwo Witkowie spędzać będą w Kwakowie w cieple domowego ogniska przy choince, z najbliższymi.
Mirosław Witek w przeszłości uprawiał rzut oszczepem. Reprezentował barwy Gryfa Słupsk. W swoim dorobku ma sześć medali mistrzostw Polski, w tym trzy z najszlachetniejszego kruszcu. Był uczestnikiem mistrzostw świata w 1987 roku. Startował też w mistrzostwach Europy w 1994 roku.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Śladami Mirosława podąża córka Marcelina, która od października 2008 roku trenuje rzut oszczepem. Młoda Witkówna przebojem wdarła się do lekkoatletycznej czołówki kraju w kategorii młodziczek. W 2009 roku zdobyła srebrny medal w Małym Memoriale im. Janusza Kusocińskiego w Zamościu, który jest uważany za mistrzostwa Polski w tej grupie wiekowej.
Warto podkreślić, że srebrna medalistka rzucała oszczepem pożyczonym od Barbary Madejczyk, dwukrotnej olimpijki z Jantara Ustka. Początkowo 14-letnia zawodniczka Słupskiego Klubu Lekkiej Atletyki trenowała pod okiem Ryszarda Ksieniewicza, ale obecnie ćwiczy pod kierunkiem ojca.
- To były moje pierwsze zawody mistrzowskie w życiu i niezwykle je przeżywałam. Srebrny medal w Zamościu dał mi wielką satysfakcję - wspomina Marcelina. - To mnie dopinguje do jeszcze solidniejszej pracy i zwiększonego wysiłku. Uprawianie sportu muszę pogodzić z nauką. Z rzutem oszczepem wiążę wielkie nadzieje - dodaje.
Marcelina Witek uczęszcza do II klasy Gimnazjum nr 5 w Słupsku. Trenuje pięć, a nawet czasami siedem razy w tygodniu. Mieszka w Kwakowie. Nie przeszkadzają jej dojazdy do szkoły i na treningi na stadion 650-lecia.
"Głos Pomorza" postanowił zajrzeć do domu państwa Witków, aby przekonać się jak wyglądają tradycyjne święta Bożego Narodzenia w oszczepniczej rodzinie.
- Bardzo lubię Boże Narodzenie, bo to czas radości i wyjątkowego ciepła rodzinnego. Urzeka mnie atmosfera tych dni. To czas wyciszenia się, refleksji, czas przeznaczony dla najbliższych. Pierwsza gwiazdka, sianko pod obrusem, przystrojona choinka i opłatek to jedne z najważniejszych symboli tego święta - przypomina Mirosław.
Święta w każdym polskim domu to prawdziwa uczta. I choć w każdej rodzinie na wigilijnym stole od lat królują te same dania, to niektórzy starają się wymyślić coś nowego i zmieniają wiele w sposobie przyrządzania potraw.
Czego u państwa Witków nie może zabraknąć na wigilijnym stole?
- Karpia smażonego na maśle, barszczu z uszkami i pierożkami, ryby po grecku, śledzia w śmietanie i papryce, krokietów z kapustą i grzybami, kotletów rybnych w sosie pomidorowym - wylicza Beata Witek, żona Mirosława, mama Marceliny.
Z tego można wywnioskować, że kolacja wigilijna jest na głowie pani domu.
- Podczas przygotowań Mirek do kuchni raczej nie wchodzi. O przepraszam - wchodzi, żeby coś zjeść albo się napić - śmieje się małżonka byłego oszczepnika.
- Przy wigilijnym stole nie będę dbał o dietę. Podczas wieczerzy zawsze były śpiewane kolędy. I tak będzie w dalszym ciągu. Od wielu lat zaczynamy od Cichej nocy. W programie są też takie kolędy, jak: Bóg się rodzi, Jezus malusieńki, Pójdźmy wszyscy do stajenki, Przybieżeli do Betlejem. Czasami fałszujemy, czasami ktoś się pomyli, ale niezwykłą atmosferę i bliskość pamiętamy przez cały rok
- zdradza wielokrotny medalista mistrzostw Polski.
Sportowcy uważają, że im więcej osób z rodziny, tym lepiej, bo wtedy atmosfera świąt jest bardziej odczuwalna.
Do wigilijnego stołu u Witków zasiądzie dwanaście osób - podkreśla Mirosław.
Co by chciała "głowa domu Witków" dostać od Świętego Mikołaja?
- Dużo zdrowia. Chciałbym znaleźć pod choinką pudełko ze zdrowiem dla całej mojej rodziny. To jest dla mnie zdecydowanie najważniejsze. Jak wszyscy w rodzinie będą zdrowi, to i ja będę szczęśliwy. Może to życzenie oklepane, ale bez zdrowia trudno się z czegokolwiek cieszyć. Jeśli nie będzie zdrówka, to na przykład ciężko będzie prowadzić moją małą firmę poligraficzną i treningi. Inne życzenie jest takie, żeby Marcelina robiła postępy. Wierzę, że to się uda - taką nadzieję ma Mirosław, ojciec i trener w jednej osobie.
- U nas pod prawdziwą choinką nie ma prawa zabraknąć prezentów. Mam już je przygotowane - informuje Beata. - Jeżeli chodzi o mnie, to nie mam szczególnych wymagań. Zawsze cieszy mnie nawet mała rzecz, która ofiarowana jest od serca. Dla gości będą też drobne prezenty.
- W swojej karierze miałem sytuacje bardzo trudne. Pierwszą taką była kontuzja kolana podczas obozu klimatycznego w Izmirze, a drugą było zawieszenie mnie i odebranie tytułu mistrza Polski w 1991 roku za rzekome używanie środków dopingujących. Z tą ostatnią sprawą nigdy się nie pogodziłem i żyję nadzieją, że ta kwestia zostanie naprawdę wyjaśniona definitywnie do końca nawet po tylu latach, bo tamta dyskwalifikacja nie daje mi spokoju. Jestem czysty - przekonuje oszczepnik.
- Czego sobie życzy Marcelina w tym wyjątkowym czasie? - Marzyć trzeba codziennie, a nie tylko od święta. Bez marzeń nie ma życia. I dobrze, jeśli te marzenia są choć trochę przyziemne i spełniają się. Moim celem w 2010 roku jest pobicie rekordu Polski młodziczek. Należy on do Marty Kąkol z Luzina. Jej rekordowy wyczyn wynosi czterdzieści pięć metrów i piętnaście centymetrów - informuje srebrna oszczepniczka z tego roku.
Gdzie na sylwestra?
Państwo Witkowie jeszcze nie mają sprecyzowanego planu sylwestrowego. Zapewniają, że Nowy Rok powitają w sprawdzonym towarzystwie i na pewno będą się dobrze bawić.
- Boże Narodzenie to czas, kiedy wybaczamy sobie urazy, staramy się być lepszymi bardziej życzliwymi ludźmi. - Chciałbym, żeby taka atmosfera trwała przez cały 2010 rok - dodał trzykrotny złoty medalista mistrzostw Polski z 1988, 1994, i 1997 roku.
Marcelina ma jeszcze 20-letniego brata Mariusza, który jest jej wiernym kibicem.
Wszystkim czytelnikom-kibicom "Głosu Pomorza" życzymy, by cieszyli się niezapomnianym czasem spędzonym bez pośpiechu, trosk i zmartwień. Żeby nigdy nie zabrakło im radości w życiu, a uśmiech zawsze był na ich ustach. d
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?