Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpłaty na kampanię Platformy Obywatelskiej. Zobacz listę darczyńców z regionu

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Zbigniew Konwiński - lider PO w regionie słupskim.
Zbigniew Konwiński - lider PO w regionie słupskim. Archiwum PolskaPress / Zdjęcie poglądowe
Rodzice, dzieci, żona, mąż. Rzec można wszyscy krewni i znajomi królika. To oni wpłacają na fundusz wyborczy partii, do której należy królik. A kimże jest królik?

Królik to najczęściej osoba albo już sprawująca mandat poselski, albo chcąca otrzymać go w najbliższych wyborach. Może to być również ktoś, kto w powyborczej rzeczywistości będzie miał do odegrania dużą rolę. Określenie żartobliwe, ale sprawa jak najbardziej poważna.

Ustawa o partiach politycznych mówi wprost, że środki finansowe komitetu wyborczego partii politycznej mogą pochodzić wyłącznie z funduszu wyborczego tej partii. Państwowa Komisja Wyborcza doprecyzowuje, że „Fundusz Wyborczy partii jest tworzony z wpłat własnych partii politycznej oraz darowizn od osób fizycznych, spadków i zapisów (art. 36 ust. 1 ustawy o partiach). Suma darowizn pieniężnych, pochodzących od jednej osoby fizycznej nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę”. Takie przepisy obowiązują od lipca zeszłego roku.
Politolog, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego Maciej Drzonek zwraca jednak uwagę na kilka rzeczy, które w tych przepisach budzą mniejsze lub większe kontrowersje.

- Po pierwsze to, że nie wszystkie partie chyba jednak od razu to robią. A jeśli partia tego nie robi, to Państwowa Komisja Wyborcza może zażądać, żeby w ciągu siedmiu dni partia to uczyniła. Jeśli tego nie zrobi, PKW może nałożyć karę do 30 tysięcy złotych. To wydaje mi się bardzo małą sankcją, zważywszy na to, że partie, zwłaszcza te duże partie, są bogate - zwraca uwagę. Dwie największe takie sprawozdania złożyły.

To Prawo i Sprawiedliwośći zostało kilka tygodni temu dokładnie prześwietlone przez media.

Wpłaty na kampanię Platformy Obywatelskiej. Giertych, Niemczycki, Kosecki na liście darczyńców

Teraz portal i.pl opublikował listę osób, które zasiliły fundusz wyborczy Platformy Obywatelskiej przed wyborami w 2019 roku. Wśród darczyńców są politycy, ich rodziny, sympatycy. Krewni i znajomi królika.

- Jak popatrzymy na listy tych darczyńców, znajdziemy tam albo członków partii, którzy zostali wybrani w jakiś wyborach, czyli mają mandaty, albo europosła, albo posła - zauważa Drzonek.

W naszym okręgu taką osobą jest np. Zbigniew Konwiński, niekwestionowany lider PO w regionie słupskim. Świadczy o tym nie tylko polityczna aktywność, ale też wysokość wpłat na Fundusz Wyborczy tej partii z 2019 roku. Z zestawienia opublikowanego przez portal i.pl wynika, że Konwiński, który na liście wyborczej w okręgu gdyńskim miał trzecie miejsce, na kampanię dokonał trzech wpłat na łączną kwotę 20 tys. 700 zł. Z kolei, Kazimierz Plocke, czyli drugie nazwisko na liście KO, miał dwie wpłaty na łączną kwotę 25 tys. zł. Jedynką w tym okręgu była Barbara Nowacka. Nie figuruje ona jednak w rejestrze wpłat na fundusz PO. Przypomnijmy, że Nowacka to liderka ugrupowania Inicjatywa Polska, która startowała z list Koalicji Obywatelskiej, której trzon stanowili jednak politycy PO.

Inaczej kwestia wpłat wygląda w przypadku listy do Senatu. Tu wpłata jest jedna, bo w jednomandatowym okręgu wyborczym był jeden kandydat. Senator Kazimierz Kleina na fundusz wyborczy własnej partii wpłacił w sumie 18 tys. 205 zł.
Dwukrotnie fundusz zasilił Leszek Waszkiewicz, czyli starosta bytowski (3700 zł). Natomiast 2400 zł wpłynęło od Danuty Wawrowskiej, która kandydowała w wyborach z 10 pozycji na liście KO do Sejmu. Sto złotych więcej pochodziło z kolei od Huberta Namyślaka, który był już 24. na liście wyborczej.

>>>Pełna lista darczyńców - ściągnij listę wpłat od osób fizycznych na PO<<<

Partyjny fundusz wsparli też: Alicja Zajączkowska (550 zł), starosta lęborski i Andrzej Sapiński (1000 zł), dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.

- Trzecia kategoria to są osoby, które co prawda nie pochodzą z wyboru, czyli nie posiadają mandatów poselskich, europoselskich czy samorządowych, ale pełnią różne funkcje, chociażby w spółkach skarbu państwa - zauważa prof. Drzonek.

Czwarta rzecz, która rzuca się w oczy: takie same nazwiska darczyńców i czynnych polityków.

- Wpłaca Jan Kowalski, poseł i do tego wpłaca jego mama, jego żona, jego siostra, jego brat. Teoretycznie możemy sobie to przemnożyć razy trzy, cztery czy pięć. A jeśli wpłacają to jego teściowie, to de facto tego nie zauważymy - zwraca uwagę Drzonek.
Taki przykład jest na liście PO. Kilka osób o nazwisku Arłukowicz zasiliło budżet wyborczy w sumie 130 tys. zł (ponad dwukrotnie przekraczając limit określony dla jednej osoby w przepisach). Danuta Arłukowicz uiściła na ten cel 45 tys. zł. Edyta - 55 tys. zł. Zygmunt Arłukowicz dofinansował wyborcze przedsięwzięcia kwotą 30 tys. zł. Sam europoseł Bartosz Arłukowicz nie figuruje na liście darczyńców. I chociaż wszystko jest zgodne z prawem, może budzić kontrowersje.

- Dobrze, że wprowadzono te przepisy, ale wciąż mamy przy tych wpłatach na fundusz wyborczy dylemat: wolno, ale czy wypada. Bo niby jeżeli coś nie jest zabronione, to wolno nam to robić. Pytanie tylko, czy rzeczywiście wypada - kończy politolog.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza