Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracają do Ustki nie tylko we wspomnieniach. Rezerwiści Marynarki Wojennej są tu sercem

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Wideo
od 16 lat
W Ustce trwa doroczny zjazd rezerwy Marynarki Wojennej. To już czwarte spotkanie rezerwistów, którzy przed laty przeszli przez bramę Centrum Szkolenia Specjalistów Marynarki Wojennej. W tym roku nad morze ściągnęło 110 osób – marynarze, którzy zdobywali specjalności w CSSMW i ich rodziny.

- Miałem 19 lat, gdy przyjechałem do Ustki w 1963 roku. Później służyłem na „Błyskawicy” jako hydroakustyk – mówi Zbigniew Kołecki z Warszawy, wówczas mat. - Skończyłem Wyższą Szkołę Morską. Pływałem w polskiej i obcej flocie. W Ustce byłem trzy razy – drugi raz na podoficerskim kursie, trzeci raz jako wykładowca instruktor.

Kapitan żeglugi wielkiej, blogger, autor opowiadań i wspomnień Zbigniew Kołecki ma za sobą marynarskie 33 lata na morzu, ale też 16 lat w powietrzu w PLL LOT jako nawigator pokładowy. Ciągnie go do Ustki. I widzi ogromne zmiany, wspominając mieścinę sprzed 60 lat. Koszary, panią Stasię, u której na przepustce zawsze były „procenty”, dziewczynę o imieniu Renata, nawet pięciodniowy areszt! Młodość powraca w takie dni jak ten. W kolejne zjazdy rezerwistów. Kiedy marynarze ze starszych i nieco młodszych roczników przyjeżdżają z całej Polski i świata z rodzinami, by się spotkać, oddać cześć ludziom morza i powspominać tych, którzy odeszli już na wieczną wachtę.

To już czwarty zjazd. Rezerwiści spotykają się dzięki społecznościowej grupie „CSSMW Ustka i marynarze wszystkich jednostek szukajcie się” (dawna nazwa: Centrum Szkolenia Specjalistów Marynarki Wojennej), którą założył pięć lat temu Zbigniew Wysoczański i Stowarzyszeniu Grupa Złotej „R” marynarze rezerwiści RP MW Ustka, która w ubiegłym roku otrzymała sztandar.

Rezerwiści są obecni na wszystkich uroczystościach państwowych i samorządowych. I choć w mieście nie widać już tradycyjnych mundurów marynarskich, które były jednym z symboli Ustki, w rezerwie tradycja tego munduru wciąż trwa.

Rezerwa. Równość. Rodzina

Oprócz spotkań towarzyskich, wyjazdu i zwiedzania Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej rezerwiści uczcili pamięć ludzi morza. W sobotę ulicami Ustki przeszła defilada z Ustecką Orkiestrą Dętą na czele, uczestnikami zjazdu, władzami miasta, gminy i powiatu, słuchaczkami Usteckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Żyj kolorowo” w strojach z epoki oraz dziećmi ze szkół podstawowych.

Uroczystość w porcie przed Pomnikiem Ludziom Morza odbyła się według ceremoniału wojskowego. Rozpoczęła się złożeniem meldunku o gotowości do uroczystości komandorowi porucznikowi Grzegorzowi Wiktorskiemu, szefowi Wydziału Dydaktycznego CSMW przez chorążego rezerwy Zbigniewa Maciąga, dowódcę uroczystości. Po tym nastąpiło oddanie honoru sztandarom, przegląd pododdziałów, zabrzmiały dźwięki hymnu państwowego.

Wszystkich powitał Stanisław Podlewski, prezes nowo wybranego zarządu Stowarzyszenia Grupy Złotej „R”, nawiązując do obchodzonego 10 października Święta Żołnierza Rezerwy.
- Naprawdę łza mi się w oku kręci, jak na was, rezerwiści, patrzę. I wiem, że wam oraz mnie przyświeca nasze motto: Rezerwa. Równość. Rodzina – mówił Stanisław Podlewski. - Święto zostało ustanowione przez ministra obrony narodowej w 2019 roku. 10 października nie jest datą przypadkową. W tym dniu rozegrała się bitwa pod Koronowem podczas wojny polsko-krzyżackiej. Szybka mobilizacja zaskoczyła wroga i zdecydowała o zwycięstwie. My rezerwiści jesteśmy tutaj dlatego, że dla nas ojczyzna nie jest żadnym abstrakcyjnym pojęciem, ani romantycznym uniesieniem, ale synonimem naszej rodziny, naszej społeczności lokalnej oraz wspólnoty narodowej. Podchodzimy z ogromnym szacunkiem do minionych pokoleń oraz budujemy podwaliny do odpowiedniej egzystencji w pokoju wszystkich pokoleń, naszych dzieci i wnuków. Jesteśmy tutaj, bo żołnierz polski w obronie wolności gotowy jest oddać swoje życie.

Po tym delegacje złożyły wiązanki kwiatów przed Pomnikiem Ludziom Morza. Zjazd kończy się biesiadą na bunkrach Bluchera i spotkaniem z komandorem Tadeuszem Konopackim.

Specjaliści wysokiej klasy

W Ustce pierwsi marynarze pojawili się w 1947 roku, gdy przeniesiono Szkołę Specjalistów Morskich z Gdyni i Kadrę Marynarki Wojennej z Gdańska, której komendantem był wówczas nieugięty z Westerplatte - kmdr por. Franciszek Dąbrowski. W 1954 roku obie szkoły połączono w Ośrodek Szkolenia Specjalistów Morskich, a następnie w maju 1963 roku przeformowano w Centrum Szkolenia Specjalistów Marynarki Wojennej. W 1992 roku jednostce nadano imię zasłużonego dowódcy Floty i I zastępcy szefa Kierownictwa MW wiceadmirała Józefa Unruga. W lipcu 1994 roku nastąpiła zmiana nazwy na Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej.

W Ustce marynarze zdobywali specjalności morskie, które zawsze należały do bardzo trudnych. Szkolenie podstawowe trwało sześć-osiem tygodni, a następnie ci, którzy byli kierowani na okręty, przechodzili szkolenie specjalistyczne. W takich przypadkach obowiązkowa służba trwała trzy lata. Kto nie trafił na okręty, odbywał dwuletnią służbę w jednostkach brzegowych, w tym w Ustce.

Nauczenie się specjalności wymagało wiele trudu. Na przykład sygnaliści, którzy musieli nauczyć się kodu semafor, szkolili się cztery miesiące. Także planszeciści, którzy rysując na plexiglasie lub szkle, musieli odwzorować sytuację taktyczną w odbiciu lustrzanym. Do trudnych należą też specjalności techniczne wykorzystywane w siłowni okrętowej, przy turbinach gazowych, czy specjalności elektryczno-techniczne. Nawigacja, obsługa wyrzutni rakietowych i artylerii okrętowej to też kilka miesięcy szkolenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza