Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyleciał z pracy, bo pomagał

(zida)
Mirosław Harasym, który zawiadomił prokuraturę o szykanowaniu pracowników pochodzenia ukraińkiego w bytowskim PPKS został zwolniony z pracy. Mężczyzna swoich praw będzie dochodził w sądzie.

- Wypowiedzenie otrzymałem 31 lipca - twierdzi Harasym. - Jako powód podano między innymi nie wywiązywanie się z obowiązków służbowych, wykorzystywanie powierzonego mienia do celów prywatnych oraz podpisywanie umów, bez udzielonego przez kierownictwo pełnomocnictwa. To jakieś bzdury. Jako pracownik działu marketingu pracowałem sumiennie.
Harasym dostał trzymiesięczne wypowiedzenie. Został też przeniesiony na stanowiska operatora myjni. - Zmiany warunków umowy nie podpisałem - mówi. - Przebywam na zwolnieniu lekarskim. Postępowanie PPKS jest niezgodne z prawem, na temat mojego odejścia negatywnie wypowiedziały się związki zawodowe. To według mnie zagrywka polityczna, nowy zarządca związany jest z PiS, a ja sympatyzuję z SLD. Byłem po prostu niewygodny.
Harasym zapowiada, że swoich praw będzie dochodził w sądzie pracy.
Roman Giedrojć, z Państwowej Inspekcji Pracy twierdzi, że jeśli osoba jest wskazana przez organizację związkową jako chroniona, pracodawca nie może jej zwolnić. - O sprawie powinien poinformować PIP lub udać się do sądu pracy - dodaje Giedrojć.
Z Adamem Trederem, szefem PPKS w Bytowie nie udało nam się skontaktować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza