Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za śmierć żony obwinia dyspozytora pogotowia

Andrzej Gurba [email protected]
Jak mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie będzie analizowane zachowanie dyspozytora pogotowia.
Jak mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie będzie analizowane zachowanie dyspozytora pogotowia. Archiwum
Bytowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 61-letniej Kazimiery Brożek ze wsi Laski w gminie Kołczygłowy. Mąż kobiety obwinia dyspozytora pogotowia.

Do tragedii doszło w połowie marca tego roku.

Kazimiera Brożek, która chorowała na serce, źle się poczuła. Kobieta trafiła na pogotowie w Miastku. Dostała tam kilka kroplówek i poczuła się lepiej. Razem z mężem wróciła do domu.

Kolejnej nocy stan kobiety pogorszył się. Miała wysoką gorączkę i dreszcze.

- Zrobiłem żonie kilka herbat, dałem leki na zbicie gorączki, ale nie pomogły. Naprawdę było źle, kiedy żona nad ranem zaczęła się dusić. Zadzwoniłem na pogotowie. Dyspozytor nie wysłał karetki, a tylko powiedział, abym sam przywiózł żonę.

Do szpitala w Miastku było prawie 30 kilometrów. Nie jechałem szybko, bo bałem się o żonę - mówił nam Jan Brożek. Kilka kilometrów przed Miastkiem mężczyzna zorientował się, że żona nie oddycha. Miał nadzieję, że tylko zemdlała. Kiedy dojechał do szpitala, ratownicy podjęli reanimację. Niestety, nic to nie dało.

Mężczyzna oskarża pogotowie.

- Gdyby wysłano karetkę, być może moja żona by żyła. Ambulans dotarłby szybciej do nas do domu, niż ja do szpitala - uważa Brożek.

- Wszczęliśmy śledztwo z artykułu 162 paragraf 1 Kodeksu karnego. Chodzi o nie udzielenie pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia.

Będzie analizowane zachowanie dyspozytora pogotowia. Kluczowe będą kopie nagrań - mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie.

Lecznica nie poczuwa się do winy. Piotr Karankowski, prezes Szpitala Powiatu Bytowskiego, mówi to samo, co kilka miesięcy temu Ewa Wichłacz, rzecznik lecznicy.

- Nie było wezwania karetki, była rozmowa. Dyspozytor zapytał o dolegliwości. Z ich opisu nie wynikało, że jest to stan zagrażający życiu. Mężczyzna w końcu oświadczył, że sam przywiezie żonę do szpitala
- oznajmia Karanowski.

Wcześniej Wichłacz mówiła, że gdyby było wyraźne żądanie przyjazdu karetki, to ambulans zostałby wysłany. Tak samo stałoby się, gdyby z opisu stanu pacjentki wynikało zagrożenie życia.

Na zlecenie szpitala przeprowadzono sekcję zwłok. Okazało się, że Kazimiera Brożek miała sepsę i to zakażenie organizmu stało się powodem jej śmierci.

Bytowski szpital podejrzewa, że przyczyną sepsy mogła być wrzodziejąca rana w pachwinie po przeprowadzeniu zabiegu koronografii, czyli udrożnienia żył (zabieg przeprowadzono poza Szpitalem Powiatu Bytowskiego).

Dyspozytor, który nie wysłał karetki, nie jest już pracownikiem bytowskiego pogotowia. Szpital rozwiązał z nim kontrakt w czerwcu tego roku, po tym jak podjął pracę, mając w organizmie 1,5 promila alkoholu.

Za nieudzielenie pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza