Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zła diagnoza lekarza. Pacjent zmarł. Wdowa żąda kary

Andrzej Gurba
Barbara Ługowska wraz z synem chce ukarania lekarza.
Barbara Ługowska wraz z synem chce ukarania lekarza. Fot. Andrzej Gurba
Policja poszukuje Bogdana K., lekarza pogotowia w Miastku, który ma zarzut nieumyślnego narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Medyk unika prokuratury.

W czerwcu tego roku Prokuratura Rejonowa w Miastku stwierdziła, że Bogdan K. źle zdiagnozował, przeprowadził niestaranny wywiad i zaniechał wykonania EKG u 62-letniego Witolda Ługowskiego z podmiasteckiego Wałdowa. Mężczyzna zmarł na zawał serca w swoim w domu w styczniu tego roku kilkanaście godzin po wizycie lekarza pogotowia.

- Mąż uskarżał się na silne bóle i pieczenie za mostkiem. Lekarz zapisał mu leki rozkurczowe i kazał stosować dietę - wspomina wdowa Barbara Ługowska.

Sprawa, mimo że w czerwcu prokuratura wydała postanowienie o zarzutach, nie posuwa się. Co więcej, kilka dni temu postępowanie zawieszono.

- Okazuje się, że lekarza do tej pory nie przesłuchano. Prokuratura twierdzi, że nie może go znaleźć. A przecież nie tak dawano temu jeździł w karetce. Jestem tym wszystkim oburzona - nie kryje zdenerwowania Ługowska.

Beata Nowosad, zastępca prokuratora rejonowego w Miastku, wyjaśnia, że postępowanie bezterminowo zawieszono, ponieważ nie można ustalić miejsca pobytu Bogdana K. - W jego miejscu zamieszkania nikt nie odbiera wezwań. Milczy też telefon lekarza - oznajmia Nowosad. Dodaje, że wydane zostało zarządzenie o doprowadzeniu lekarza do prokuratury. Policja szuka medyka już od dwóch tygodni. Jeśli go znajdzie, to zatrzyma na 48 godzin i doprowadzi do prokuratury.

- Wtedy przedstawimy Bogdanowi K. zarzuty, przesłuchamy go. Wypowie się też biegły co do jego stanu zdrowia, bo lekarz przedstawił nam wcześniej zaświadczenia o poważnej chorobie - informuje Nowosad. Prokurator zapewnia, że tak samo jak pani Ługowskiej zależy jej na szybkim zakończeniu sprawy.

Lech Wiszniowski, zastępca dyrektora do spraw medycznych Szpitala Powiatu Bytowskiego mówi, że Bogdan K. od kilku miesięcy nie pełni już dyżurów w miasteckim pogotowiu.

- Przysłał nam zwolnienie - informuje Wiszniowski. Z naszych informacji wynika, że Bogdan K. co najmniej w czerwcu i lipcu pracował w pogotowiu, a więc prokuratura łatwo mogła go namierzyć. - Lekarz na początku prosił o przesunięcie ustalonych przez nas terminów z powodu dyżurów albo też kłopotów zdrowotnych. Przysyłał też zwolnienia lekarskie. Terminy wezwań przesuwaliśmy, bo nie mieliśmy podstaw, aby wtedy uważać, że będzie nas unikał - tłumaczy prokurator Nowosad. Dodaje, że Bogdan K. sam się z nimi kontaktował. Teraz tego nie robi.

Jeśli Bogdan K. nie pojawi się w prokuraturze w najbliższym czasie albo nie przedstawi wiarygodnego usprawiedliwienia, prokuratura nie wyklucza listu gończego i wniosku o tymczasowy areszt.
Z Bogdanem K. nie udało się nam skontaktować. Wcześniej mówił, że objawy nie wskazywały na stan zawałowy. Prokuratura oparła zarzut przede wszystkim na opinii biegłego z zakresu ratownictwa medycznego.

To nie jedyna prokuratorsko-sądowa sprawa medyka. Bogdan K. został skazany na osiem miesięcy w zawieszeniu za rażące niedbalstwo podczas dyżuru w karetce. Postawił złą diagnozę i nie zabrał pacjenta z Dretynia do szpitala, mimo wielu wskazań. Mężczyzna po kilkunastu godzinach zmarł. Wyrok nie jest prawomocny. Lekarz odwołał się. Bogdanowi K. grozi do roku pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza