Do mieszkania staruszki, która przebywała w nim sama, najpierw weszła młoda kobieta. Zdobyła zaufanie lokatorki, mówiąc, że jest przedstawicielką spółdzielni mieszkaniowej. Gdy obydwie kobiety w pokoju prowadziły rozmowę, emerytka usłyszała hałas w przedpokoju. Okazało się, że tam już buszował mężczyzna, który na widok staruszki uciekł z mieszkania. Kilka minut później opuściła je także kobieta, która podawała się za przedstawicielkę spółdzielni.
Dopiero po chwili staruszka zorientowała się, że ta wizyta była dziwna. Sprawdziła więc, czy w szufladzie ma 3,5 tysiąca złotych, które tam trzymała. Pieniędzy nie było. Dlatego sprawa została zgłoszona na policję, która szuka złodziei.
- To kolejny przykład, że nie należy otwierać drzwi osobom, których nie znamy - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?