Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złote serce Owsiaka, kamienne Matrixa

Jacek Cegła
Oszukał fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, bo chciał być sławny. 17-letni Damian W. z Ustki, znany jako Matrix - niczym starożytny Herostrates, który by przejść do historii podpalił świątynię Artemidy - marzył o "pięciu minutach sławy". Dopiął swego - przez kilka dni trąbiła o nim cała Polska.

By dostać się na czołówki gazet, na oczach milionów widzów, oszukał fundację WOŚP i dzieci, na leczenie których zbierano pieniądze. Niechlubny rozgłos przyniosła mu licytacja złotych serduszek, która odbyła się w ramach XI finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
W niedzielę, tuż przed północą, nieznany nikomu Matrix włączył się do prowadzonej przez Owsiaka i transmitowanej na żywo przez telewizję aukcji. Cena wywoławcza za złote serduszko nr 1 wynosiła wtedy 200 tys. zł. Gdy licytacja nabierała tempa, Daniel niespodziewanie "znokautował" innych chętnych, proponując za serduszko rekordową w historii Orkiestry kwotę 5 mln zł. - Pierwsze gratulacje złożył mi Jurek Owsiak, który osobiście rozmawiał ze mną przez telefon - chwalił się reporterom "Głosu". Pytany skąd weźmie pieniądze na wykup serduszka Matrix zapewniał, że odziedziczył fortunę po babci, która zmarła w styczniu ubiegłego roku. - Na koncie mam znacznie więcej niż 5 mln zł - przekonywał. Nastolatek nie chciał zdradzić nam jednak, w jaki sposób jego babcia dorobiła się majątku. - Powiedzmy, że w młodości prowadziła pewien intratny interes - wyznał tajemniczo. Wylicytowane za astronomiczną kwotę serduszko miało być prezentem dla jego dziewczyny Kamili...

Babcia nie była milionerką

Pierwsze wątpliwości, co do wypłacalności nastoletniego "filantropa" pojawiły się już w poniedziałek. Damian szedł jednak w zaparte ciągle przekonując, że stać go na wykup serduszka. Mimo naszych usilnych sugestii nie przedstawił żadnego dowodu bankowego potwierdzającego, że na jego koncie, założonym w krotoszyńskim oddziale "Invest - Banku" znajduje się suma wystarczająca do wykupu serduszka. We wtorek rano policja potwierdziła nasze obawy - Matrix okazał się sprytnym oszustem, dobrze znanym krotoszyńskim organom ścigania. Przy okazji wyszło na jaw, że nieżyjąca od roku babcia Damiana nigdy nie dorobiła się fortuny. - W tym domu nie było jakichkolwiek objawów bogactwa - twierdzą policjanci z Krotoszyna, którzy podczas niedzielnej licytacji rozpoznali twarz Matrixa.

Cicha woda...

Pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbył się
3 stycznia 1993 roku. Zebrane wówczas pieniądze (około 1,5 mln dolarów) przeznaczono na zakup sprzętu ratującego życie dzieciom i noworodkom z wadami serca. Do tej pory najwięcej pieniędzy - bo aż 7,5 mln dolarów - zebrano podczas ubiegłorocznego X finału, z którego dochód przekazano na leczenie operacyjne najmłodszych z wadami wrodzonymi. Wiele wskazuje na to, że w tym roku rekord ten zostanie pobity. Pieniądze przeznaczone zostaną na wyposażenie oddziałów niemowlęcych i dzieci młodszych

Na pierwszy rzut oka Damian, który w październiku skończy 18 lat, sprawia wrażenie opanowanego, pewnego siebie i inteligentnego nastolatka. Jest wygadany, chętnie pozuje do zdjęć i odpowiada na pytania dziennikarzy. Do Ustki przeprowadził się z Krotoszyna niespełna rok temu. Mieszka na czwartym piętrze bloku rotacyjnego w małym, dwupokojowym lokalu. Sąsiedzi wiedzą o nim niewiele.
- Mieszka tu od niedawna, problemów z nim nigdy nie było. Z telewizji dowiedziałam się, że wygrał licytację złotego serduszka. Przyznam szczerze, że na człowieka majętnego, to on nie wygląda - powiedziała nam jedna z sąsiadek.
17-latek zdał niedawno eksternistycznie maturę, obecnie nigdzie nie pracuje. W przyszłości chciałby zostać prawnikiem. Lubi ubierać się na czarno, podobnie jak tytułowy bohater kultowego filmu "Matrix". - Właśnie temu specyficznemu stylowi ubierania się zawdzięczam swój pseudonim - uśmiecha się Damian, który reporterów "Głosu" przyjął na klatce schodowej.

Żył w wirtualnym świecie

Każdego roku podczas finały WOŚP kilkadziesiąt tysięcy wolontariuszy zbiera pieniądze, które później rozlicza w swoich sztabach, albo indywidualnie wpłaca na konto Orkiestry. Zdaniem zarządu fundacji WOŚP mówić można o pewnym fenomenie socjologicznym

Rezolutny i energiczny nastolatek jest częstym bywalcem jednej z usteckich kawiarenek internetowych, gdzie - jak sam przyznaje - spędza większość wolnego czasu. Z dumą pokazuje nam stronę internetową swojego autorstwa. Zachęca nas do umieszczania na niej komentarzy.
- Kiedy dowiedzieliśmy się, że Damian wygrał licytację, wybuchnęliśmy śmiechem - opowiada jeden ze stałych klientów kawiarenki. - Dziwię się tylko, że organizatorzy orkiestry uwierzyli w jego rzekome bogactwo. Ten człowiek nigdy nie śmierdział groszem.
- Matrix był trochę inny niż wszyscy, żył jakby w urojonym, wirtualnym świecie - dodaje inny kolega Damiana.

Wyłudził nawet Biblię

Dwa lata temu, będąc jeszcze mieszkańcem Krotoszyna, Damian oszukał 27 firm z całego kraju, wyłudzając od nich towar o wartości 50 tys. zł.
- Mechanizm działania był prosty: niespełna 16-letni wówczas chłopiec najpierw zamawiał towar, a później wysyłał dostawcom sfałszowane własnoręcznie dowody zapłaty - informuje Janusz Walczak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kaliszu. - Część wyłudzonego towaru policja znalazła w jego mieszkaniu.
Z ustaleń prokuratury wynika, że nastolatek składał najczęściej zamówienia na książki, kasety, kosmetyki i odzież. O dziwo, pierwszymi jego zakupami były Biblia i Kodeks karny. - Wśród pokrzywdzonych firm znalazło się również przedsiębiorstwo z branży zoologicznej - dodaje Walczak.

Matrix pod szczególnym nadzorem

Policja w Krotoszynie twierdzi, że nastoletni oszust zawsze lubił pokazywać się w telewizji. W czasie śledztwa prosił nawet, by gazety drukowały jego nazwisko w całości. - Ten chłopak usilnie zabiegał, by o nim pisano i mówiono - powiedział PAP Mariusz Jaśniak, jeden z krotoszyńskich policjantów.
Sprawą Damiana zajął się w sierpniu 2002 Sąd Rejonowy w Krotoszynie, który wszczął wobec niego postępowanie dotyczące wyłudzeń. Okazało się jednak, że od czerwca ubiegłego roku Matrix zameldowany jest na stałe w Ustce, dlatego akta sprawy przekazano do Sądu Rejonowego w Słupsku.
We wtorek Sąd Rodzinny w Słupsku zdecydował o umieszczeniu Matrixa w pogotowiu opiekuńczym w Sławnie. Przy okazji wyszło na jaw, że od pewnego czasu mieszka on w Ustce sam. Co ciekawe, jego matka przebywa w areszcie śledczym w Lesznie, a nie, jak utrzymuje Damian, w Niemczech. - Jako osoba, która nie ukończyła jeszcze 18 lat, Damian nie może według prawa pozostawać bez opieki - uzasadniała decyzję sędzia Barbara Łakomiec, przewodnicząca III Wydziału Rodzinnego i dla Nieletnich SR w Słupsku.
Dlaczego zatem sąd zainteresował się sprawą młodocianego oszusta tak późno?
- Damian wielokrotnie zmieniał adresy zamieszkania. Gdy w końcu dowiedzieliśmy się, że mieszka w Ustce, wysłaliśmy do niego kuratora. Jednak za każdym razem, gdy próbował odwiedzić go w domu nikt nie otwierał drzwi - dodaje sędzia Łakomiec.
Z sądowych akt wynika również, że Matrix odbył leczenie w szpitalu neurologiczno-psychiatrycznym w Krośnicach.

To nie było przestępstwo

Na razie nie wiadomo, jakie będą dalsze losy Damiana. Opinię o nim już wkrótce wydadzą terapeuci z pracowni pedagogiczno-psychologicznej. Nie bez znaczenia będą również wyniki toczącego się wobec niego postępowania o wyłudzenia oraz stanowisko, jakie zajmie prokuratura w związku z niedzielną licytacją.
- Mam wątpliwości, czy młodzieniec ten popełnił przestępstwo - mówi Tomasz Walendziak, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Słupsku. - W końcu nie doszło do przejęcia mienia, w tym przypadku złotego serduszka. Poza tym, w rozumieniu prawa trudno jest tu mówić o licytacji. Niemniej uważam, że fundacja Orkiestry może dochodzić swoich roszczeń na drodze cywilnej.
- Nie będziemy się sądzić z chłopakiem, który jest niespełna rozumu - tłumaczy Bogdan Waszkiewicz, dyrektor fundacji WOŚP. - Trochę to dla nas bolesne, bo w ciągu 10 lat istnienia fundacji nikt nas tak nie oszukał. Ale wyciągnęliśmy z tego wnioski i w przyszłym roku znajdziemy jakiś sposób na sprawdzenie wiarygodności uczestników licytacji.
Na wykupienie serduszka Matrix ma czas do końca stycznia. Jeżeli nastolatek nie wpłaci na konto Orkiestry 5 mln zł, serduszko nr 1 przypadnie osobie o pseudonimie "Przywidz", która zaoferowała za nie około 3,7 mln zł. - Skontaktowałem się już z tym biznesmenem i mogę powiedzieć, że jest on wiarygodny i wypłacalny - pociesza Waszkiewicz.

Chciał pomóc Owsiakowi?

Tymczasem podczas przesłuchania w usteckim komisariacie Matrix przyznał się, że wymyślił historię o odziedziczonej po babci fortunie i wcale nie ma na koncie milionów, którymi jeszcze do niedawna się chwalił. Dlaczego zatem, będąc niewypłacalny zaoferował za serduszko astronomiczną kwotę 5 mln zł? - W rozmowie z zastępcą komendanta usteckiej policji powiedział, że chciał obnażyć słabości systemu sprawdzania wiarygodności uczestników licytacji - mówi Emilia Adamiec, rzecznik słupskiej policji. - Jednym słowem przekonywał, że wystarczy tylko mieć telefon, by wziąć udział w aukcji i podbijać ceny wywoławcze do bajońskich sum.
Słupski psycholog Władysław Hałasiewicz nie ma wątpliwości, że Matrix to typ cwaniaka, który za wszelką cenę chciał zaistnieć w mediach: - Dla ludzi tego pokroju rzeczą charakterystyczną jest dorabianie szlachetnej ideologii nawet do rzeczy powszechnie uznawanych za naganne. Ten młody człowiek kierował się niskimi pobudkami, by zdobyć chwilowe uznanie i poklask. Nie wykluczam również, że Matrix może cierpieć na jakieś zaburzenia osobowości.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza