Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5-latek terroryzuje szkołę. Gryzie, kopie, rzuca krzesłami

Anna Folkman [email protected] gs24.pl
Rodzice spotkali się wczoraj w parku przy ul. Św. Wojciecha. O pomoc w nagłośnieniu problemu poprosili media. – Nie mamy innego wyjścia. Nie wiemy, kto może nam pomóc, mamy związane ręce – mówi jedna z matek. – Decyzję o tym, co dalej będzie z chłopcem, muszą podjąć jego rodzice. Dotychczasowe starania nic nie dały. Pięciolatek w szkole nie może mieć indywidualnego nauczania. Opieka pedagoga, który ma na głowie całą szkołę nie załatwi sprawy.
Rodzice spotkali się wczoraj w parku przy ul. Św. Wojciecha. O pomoc w nagłośnieniu problemu poprosili media. – Nie mamy innego wyjścia. Nie wiemy, kto może nam pomóc, mamy związane ręce – mówi jedna z matek. – Decyzję o tym, co dalej będzie z chłopcem, muszą podjąć jego rodzice. Dotychczasowe starania nic nie dały. Pięciolatek w szkole nie może mieć indywidualnego nauczania. Opieka pedagoga, który ma na głowie całą szkołę nie załatwi sprawy. Fot. Marcin Bielecki
Szczecin. 5-letni Kuba terroryzuje szkołę. Dzieci moczyły się w nocy, płakały, bolały ich brzuszki, nie chciały chodzić do szkoły. Po prawie dwumiesięcznej męczarni rodzice zaprotestowali i nie posyłają swoich pociech na lekcje.

5-letni Kuba gryzie, kopie, rzuca krzesłami. Pięciolatka boją się nawet dorośli. Od wczoraj sam siedzi w klasie. Reszta dzieci została w domu. Dyrekcja szkoły jest bezradna.

Dzieci moczyły się w nocy, płakały, bolały ich brzuszki, nie chciały chodzić do szkoły. Po prawie dwumiesięcznej męczarni rodzice zaprotestowali i nie posyłają swoich pociech na lekcje. W ławce siedzi tylko pięciolatek, który jest przyczyną całego zamieszania. Powinien mieć indywidualne nauczanie, ale w świetle prawa jeszcze mu nie przysługuje.

Od poniedziałku uczniowie jednej z klas w podstawówce przy ul. Obrońców Stalingradu w Szczecinie nie chodzą do szkoły. Rodzice zapowiadają, że tak będzie do momentu aż sprawa z agresywnym chłopcem zostanie załatwiona.

- To, co się dzieje w szkole przechodzi ludzkie pojęcie - mówi Cecylia Tęgosik, mama jednego z uczniów. - Od początku roku szkolnego stale są problemy z Kubą. Rzuca krzesłami, gryzie nauczycieli, demoluje pomieszczenia. Nasze dzieci boją się go i nie chcą chodzić do szkoły. Niektóre ze strachu zaczęły moczyć się w nocy, skarżą się na bóle brzucha. Nikt nie potrafi sobie z nim poradzić.

Jak przyznają rodzice, mama chłopca stosuje się do zaleceń, chodzi na badania do poradni, ale diagnoza ma być znana dopiero na początku listopada.

- Wydaje nam się, że w szkole dostaje jakieś bodźce, które pobudzają go do agresji - dodaje pani Cecylia. - Boimy się, bo kiedyś zamiast krzesła może rzucić nożyczkami, wtedy dopiero wszyscy będą zastanawiać się, jak można było uniknąć tragedii.

Na wyniki badań czeka też dyrekcja szkoły.

- Z prawnego punktu widzenia, jako szkoła, nie możemy zrobić nic więcej jak wspierać, czy też mobilizować rodziców - mówi Iwona Bogus, dyrektor SP 54. - To cały czas robimy. Organizujemy też spotkania z rodzicami chłopca, rodzicami innych dzieci, jak również ze specjalistami różnych instytucji, mogących pomóc w tej sprawie. Zapukaliśmy już do każdych drzwi z prośbą o pomoc. Chłopiec został poddany badaniom, mamy nadzieję, że postawiona diagnoza wskaże nam i rodzicom drogę do dalszego postępowania z nim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza