Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adwokat: Znęcał się nad dzieckiem, ale bez okrucieństwa

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Jacek D. przed sądem.
Jacek D. przed sądem. Archiwum
Do słupskiego sądu okręgowego wpłynęło odwołanie od wyroku za katowanie 2,5-letniego Kubusia. Obrońca oskarżonego domaga się łagodniejszej kary. Twierdzi, że dziecko nie było ofiarą znęcania się ze szczególnym okrucieństwem.

Jacek D., 38-letni konkubent matki Kubusia, usłyszał wyrok niespełna dwa miesiące temu. W tym tygodniu do słupskiego sądu okręgowego dotarła już apelacja. Adwokat oskarżonego argumentuje w niej, że kwalifikacja prawna niektórych czynów powinna być zmieniona, a kara w efekcie złagodzona.

- Apelacja nie dotyczy zdarzenia z 6 stycznia, ale zarzutu znęcania się nad dzieckiem - mówi Paweł Skowroński, obrońca Jacka D.
Przypomnijmy, że sąd wymierzył oskarżonemu karę pięciu lat więzienia - o rok wyższą, niż żądał prokurator. Sąd orzekł także zakaz kontaktów z małoletnią ofiarą przez sześć lat - telefonicznych, listownych i osobistych.

Jacek D., pedagog z wykształcenia, zajmował się 2,5-letnim synkiem dzieckiem 22-letniej Sary K., gdy kobieta pracowała w Niemczech. Ich związek trwał wówczas od kilku miesięcy, ale to mężczyzna prowadził dom i opiekował się chłopcem, a kobieta łożyła na utrzymanie. Tak było do 6 stycznia 2012, gdy Kubuś został zmasakrowany przez opiekuna.

Jacek D. odpowiadał przed sądem rejonowym za fizyczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad Kubusiem - bicie dziecka po twarzy i po głowie od 6 grudnia do 6 stycznia. Wtedy mężczyzna wielokrotnie uderzał dziecko ręką i różnymi twardymi przedmiotami po twarzy, głowie i całym ciele. Kubuś upadając, doznał kolejnych obrażeń. Nieprzytomny trafił do szpitala. Miał obrzęk i krwiaki w mózgu.

W Słupsku przeszedł dwie operacje ratujące życie. W Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi wstawiono chłopcu zastawkę.
Sąd zgodził się z prokuraturą: Jacek D. przez miesiąc znęcał się fizycznie nad Kubusiem. Bił go otwartą ręką po twarzy i całym ciele, powodując siniaki. Jednak proces wykazał, że 7 grudnia ubiegłego roku (miesiąc przed dramatem) oskarżony uderzał chłopca otwartą ręką w plecy, pośladki, twarz, ale wtedy spowodował obrażenia, których skutki trwały poniżej siedmiu dni, czyli sińce.

Natomiast 6 stycznia opiekun z całą siłą wielokrotnie uderzał chłopczyka w twarz i głowę. Spowodował chorobę, która zagrażała życiu dziecka.

Prowadząca proces w sądzie rejonowym sędzia Kamila Legowicz uznała to za działanie za szczególnym okrucieństwem, bo granica zwykłego znęcania została przekroczona - udręczenie było znaczne, przemoc brutalna, ciosy zadawane z dużą siłą, a ofiarą malutkie dziecko, całkowicie uzależnione od Jacka D. Oskarżony je bił, żeby zadać cierpienie. A powinien się o nie troszczyć.

Tymczasem obrońca oskarżonego nie zgadza się na rozstrzygnięcia dotyczące znęcania.

- Trudno wypowiadać się w tak bulwersującej sprawie, bo samo uderzenie małego dziecka jest karygodne i naganne niezależnie od przyczyn. Jednak mojemu klientowi przypisano trwające miesiąc znęcanie, podczas gdy ustalono, że na początku grudnia uderzył chłopca raz ręką i nie wiadomo, z jaką siłą. Później, przez cały miesiąc świadkowie nie widzieli żadnych śladów bicia na ciele dziecka - argumentuje adwokat. - Uważam też, że nie mamy do czynienia ze znęcaniem się ze szczególnym okrucieństwem, lecz zwykłym, więc kwalifikacja czynu powinna zostać zmieniona.

Zdaniem obrońcy, określając charakter znęcania, nie powinno się patrzeć na skutki.

- Szczególne okrucieństwo to tortury, maltretowanie i dręczenie ofiary - mówi Paweł Skowroński. - W tym przypadku dziecko nie było głodzone, krępowane czy zamykane. Bicie otwartą dłonią to jest znęcanie, ale nie ze szczególnym okrucieństwem.

Adwokat w ten sposób chce przekonać sąd do zmiany kwalifikacji prawnej czynu, a tym samym do złagodzenia kary lub uchylenia wyroku i przekazania sprawy do jej ponownego rozpoznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza