Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera stoczniowa: Katarczycy faworyzowani na siłę

Piotr Jasina [email protected] 091 481 33 34 Fot. Andrzej Szkocki
Afera stoczniowa może pogrzebać szanse pozytywnego rozstrzygnięcia kolejnego przetargu.
Afera stoczniowa może pogrzebać szanse pozytywnego rozstrzygnięcia kolejnego przetargu.
Wprost dotarł do materiałów CBA, wskazujących na nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni w Szczecinie i Gdyni. Z materiałów wynika, że Agencja Rozwoju Przemysłu robiła, co mogła, by przetarg wygrali Katarczycy. Szef ARP odpiera zarzuty.

Po aferze hazardowej mamy kolejną - stoczniową. Zdaniem senatora PiS, Zbigniewa Romaszewskiego, jeszcze poważniejszą. Główną role znowu odgrywa szef CBA Mariusz Kamiński, który poinformował najważniejsze osoby w państwie o możliwych nieprawidłowościach dotyczących prowadzenia przetargów na sprzedaż majątek obu stoczni.

Z materiałów, zdaniem dziennikarzy "Wprost" wynika iż przetargi były ustawiane. A Agencja robiła wszystko by wygrali Katarczycy. Mieli być faworyzowani od samego początku. Zdaniem szefa CBA szefowie ARP działali wbrew interesowi państwa. Świadczy o tym chociażby fakt, że Stiching Particulier Fonds Greenrights nie wpłacił wadium w terminie do 30 kwietnia. Mimo to uczestniczył w przetargu, bo zarządca wydłużył czas wpłacenia wadium do 8 maja. W tym dniu wadium wpłacili właśnie Katarczycy. Z materiałów wynika także, że katarski inwestor chciał się wycofać. Minister skarbu Aleksander Grad, jego zastępca Zdzisław Gawlik, szef Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski mieli zapewnić Katarczyków, iż jeśli przystąpią do przetargu, to w razie potrzeby zostanie on później unieważniony z przyczyn formalnych.

Zapisy rozmów

Tygodnik na potwierdzenie przytacza fragmenty rozmów telefonicznych między szefem ARP, i zastępcą Jackiem Goszczyńskim, zaufanym człowiekiem ministra skarbu. To nie wszystkie zarzuty, jakie padły w kontekście prywatyzacji stoczni. Związkowcy "Stoczniowca" z Gdyni mówią o wyprowadzaniu pieniędzy ze stoczni przez spółki córki, wydzielone i potem sprzedane po zaniżonej wartości.

Prezes ARP dementuje

- To są wypowiedzi wyrwane z kontekstu, niepełne - wyjaśniał Wojciech Dąbrowski, prezes ARP podczas wczorajszej konferencji prasowej. - Terminy wpłaty wadiów nie były określone w ustawie stoczniowej, zarządca kompensacji miał prawo przedłużyć termin wpłaty wadium. Wszyscy uczestnicy przetargu zostali o tym fakcie poinformowani. Nie tylko Katarczycy wpłacili wadium po 30 kwietnia, także inni oferenci. Do dzisiaj nikt z uczestników nie zgłosił zastrzeżeń do przetargu. Dąbrowski przyznał, iż katarski inwestor był zainteresowany majątkiem do produkcji stoczni, prowadzono z nim rozmowy jak z każdym.

- Przetarg obserwowały niezależne komisje i obserwatorzy Unii - dodał. - Nie było możliwości wpływania na wynik przetargu. Jedynym kryterium była cena. - Robiliśmy wszystko co możliwe, by była kontynuacja produkcji stoczniowej. A tylko ten inwestor wpłacił wadia na kluczowe elementy majątku obu stoczni.

Prezes ARP nie chciał komentować udziału w delegacji Katarczyków handlarza bronią. Potwierdził, tylko iż był on w delegacji z Kataru.

Czy afera może wpłynąć na proces prywatyzacji stoczni?

Longin Komołowski, poseł zaangażowany w przygotowanie ustawy stoczniowej stwierdził, że o to właśnie się boi.

Stracą stocznie

- Nie podejmę się komentowania informacji medialnych, które do mnie docierają w tej sprawie - powiedział. - Ale na pewno nie sprzyja to prywatyzacji. Co więcej, rząd zamiast skupiać się właśnie na kwestiach związanych z kolejnym przetargiem, ratowaniu sektora, czy kolejnych firm takich jak Zakłady Chemiczne, będzie tracił energię na wyjaśnianie kolejnych afer. A nie ma już czasu do stracenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza