O zdarzeniu poinformował nas ustczanin, który robił zdjęcia na plaży w Ustce. W kadrze pana Mariusza pojawiają się dwie dziewczyny wchodzące właśnie do morza. Jedna z nich uśmiechnięta macha ręką. Jest godzina 12.47. Zaledwie kilka minut później obie potrzebowały pomocy. Znalazły się w niebezpiecznym miejscu i prąd wsteczny nie pozwalał im wrócić na brzeg. Na pomoc rzucili się plażowicze. Dwaj mężczyźni wyciągnęli dziewczyny z wody, pomagając im dotrzeć do kamieni przy falochronie. Jednak na kolejnym zdjęciu widać, że mężczyzna w masce do nurkowania, który ratował nastolatkę trzymającą się jego pleców, sam potrzebował pomocy. Pospieszył z nią kolejny plażowicz. Ktoś już wzywał pogotowie.
Akcja zakończyła się szczęśliwie. Dziewczyny wyciągnięte z wody odpoczęły na kamieniach. Jednak służby dotarły po czasie i z problemami w komunikacji.
- Dostaliśmy zgłoszenie o godzinie 12.55 – mówi Piotr Basarab, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku. - Do akcji pojechały Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego i straż z Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej. Gdy strażacy dojechali, okazało się, że dziewczyny już wyszły z wody.
Na miejsce przyjechała też policja i dobiegł jeden z ratowników wodnych, którzy ze względu na refulację plaży swoje stanowisko mają znacznie oddalone od falochronu wschodniego, bo na wysokości ośrodka Dajana.
- Gdy kolega dotarł na miejsce, akcja się zakończyła. Okazało się, że dziewczyny nie tonęły, były w wodzie po klatkę piersiową, ale nie mogły wyjść – mówi Szymon Matyjasik, ratownik wodny Słupskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Coś jednak tym razem nie zagrało w komunikacji z centrum koordynacji, bo my o tym zdarzeniu powinniśmy wiedzieć pierwsi, ale nikt do nas nie zadzwonił. Zawsze reagujemy, gdy coś się dzieje na plaży niestrzeżonej.
Ratownik zwraca też uwagę, że w Ustce numeracja wejść na plażę została źle określona. Dlatego służby mają problem z dotarciem w konkretne miejsce. Przekonali się o tym strażacy, którzy zostali wezwani do wejścia numer 4, ale pojechali „po staremu” na wysokość ulicy Żeromskiego i musieli przemierzyć cały kawał plaży, bo prawie 400 metrów.
Aktualna numeracja obowiązuje od kilku lat - wejścia są liczone od plaży zachodniej. Jak się okazuje została niefortunnie zmieniona. Ta zmiana miała pomóc w działaniach służb ratowniczych i porządkowych, znacznie przyśpieszając ich reakcję w sytuacjach kryzysowych - tak wtedy argumentował to ustecki ratusz. W ten sposób dawna „jedynka”, czyli wejście w pobliżu latarni morskiej, stała się „czwórką”. Jednak ta zmiana wciąż stwarza problemy.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?