Kilka dni temu opisywaliśmy kolizję, która miała miejsce przy ulicy Nad Śluzami. Wtedy opel astra nie wyrobił na zakręcie i uderzył w ogrodzenie restauracji Leśna Chata. Pasażerka trafiła do szpitala z raną głowy.
To tylko jedna z sytuacji, która zdarzyła się na niebezpiecznym zakręcie. Mieszkańcy poinformowali nas, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło tu do ponad dziesięciu podobnych wypadków.
- Właściwie nie ma miesiąca, w którym kierowcy nie wyrabiają na zakręcie i wjeżdżają na chodnik - mówi Agnieszka Bednarz, mieszkanka ulicy. - Zakręt jest bardzo ostry i często widzę, jak w ostatniej chwili udaje im się zapanować nad samochodami. Rozmawiałam ostatnio z sąsiadem, który w ciągu kilku miesięcy naliczył ponad 15 kolizji.
Także pracownicy pizzerii Leśna Chata narzekają na niebezpieczny zakręt. Ich zdaniem wydarzyło się tu kilka stłuczek, których kierowcy nie zgłaszali nawet na policję.
- Bardzo często zdarza się, że kierowcy zatrzymują się dopiero na ogrodzeniu pizzerii - mówi Izabela Labudda, były pracownik Leśnej Chaty.
- Pamiętam, że pół roku temu także jeden z kierowców skosił nasz płot. Na szczęście nic mu się nie stało. Niedawno kobieta uderzyła w stojący tu znak drogowy, ale nie zatrzymała się i pojechała dalej. Zdarzały się też wypadki wyglądające znacznie groźniej. Na przykład mały fiat wypadł z drogi i owinął się wokół drzewa. Można takich przypadków wymieniać bez liku. Jak choćby ten, który miał miejsce kilka dni temu.
Zdaniem pracowników pizzerii liczbę wypadków i kolizji obrazują rosnące tu drzewa.
- Wystarczy spojrzeć na nie i ich korę. Wtedy widać najlepiej, w które uderzyły samochody - twierdzi pani Izabela.
Mieszkańcy twierdzą, że o groźnym zakręcie informowali Zarząd Dróg Miejskich kilka lat temu. Niestety, do tej pory nie doczekali się znaków ograniczających prędkość lub progów zwalniających.
- Wyjaśniono nam, że jeżdżą tędy autobusy, więc progów być nie może - dodaje czytelniczka. - Wciąż jednak nie ma dodatkowych znaków informujących o ostrym zakręcie. A przecież to tylko kwestia czasu, by doszło do jakiejś tragedii. W końcu ktoś będzie przechodził chodnikiem w chwili, gdy samochód wypadnie z jezdni. O zdanie na temat niebezpiecznego zakrętu zapytaliśmy pracowników słupskiego Zarządu Dróg Miejskich.
Ci zapewnili nas, że udadzą się na miejsce i rozpatrzą możliwość postawienia tam barierek.
- Gdyby kierowcy przestrzegali przepisów, bez problemów udałoby się im wejść w zakręt - mówi Mirosław Myszk, inżynier ruchu ZDM. - Znaki informujące o ostrym zakręcie stawiane są poza miastem, tam, gdzie kierowcy mogą jechać znacznie szybciej. Sprawdzimy dokładnie to miejsce i postaramy się postawić tam bariery odgradzające chodnik od jezdni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?