Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura na szkolnym korytarzu

Andrzej Gurba [email protected]
Szkoła Podstawowa nr 1 w Miastku.
Szkoła Podstawowa nr 1 w Miastku.
W Szkole Podstawowej nr 1 w Miastku doszło do bójki uczniów. Interweniowała policja.

Kara za znieważenie

Kara za znieważenie

W myśl przepisów kodeksu karnego, za znieważenie funkcjonariusza publicznego grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Przy innych osobach jest to kara grzywny i ograniczenia wolności.

Rodzic pierwszoklasisty oskarżył publicznie dyrekcję placówki o zaniedbania. Dyrektorka i jej zastępczyni są oburzone. Złożą wniosek o ściganie rodzica.

Bójka albo pobicie (w zależności od wersji stron) miała miejsce przy szkolnej szatni.

- Przyszedłem odebrać dziecko ze szkoły. Syn pierwszy znalazł się przy szatni. Został zaatakowany przez starszego kolegę. Dostał kilka ciosów w brzuch - mówi wzburzony Radosław Wójtowicz. Dodaje, że syn, który ma siedem lat, został pobity w szkole nie po raz pierwszy. Inna jest wersja Ewy Mostowskiej, wicedyrektor szkoły.

- To syn pana Wójtowicza zaczepił ucznia z drugiej klasy. Zresztą nie po raz pierwszy. Doszło do bójki. Ucierpieli obaj uczniowie - oznajmia Mostowska. Stanowczo zaprzecza, aby uczeń był w szkole bity i prześladowany. - Nigdy nie było takiej sytuacji - oznajmia wicedyrektorka.

Wzburzony Wójtowicz po incydencie poszedł z synem na korytarz przed gabinet dyrektora. W międzyczasie wezwał policję. - Przyjeżdżajcie, mordują mi syna - miał powiedzieć. Patrol zjawił się po kilku minutach. W tym czasie rodzic krzyczał na korytarzu, że szkoła nie panuje nad uczniami.

Zrobiło się zbiegowisko uczniów, rodziców i nauczycieli. Doszło do pyskówki. Wójtowicz oskarżył dyrekcję o zaniedbania. - Próbowaliśmy go uspokoić. Chcieliśmy wyjaśnić sprawę w gabinecie. Na spokojnie, aby uniknąć niepotrzebnej sensacji.

Na to wszystko przecież patrzyli uczniowie. Rodzic w ogóle nas jednak nie słuchał - mówi Halina Gierszewska, dyrektor szkoły. Mostowska dodaje, że kucnęła przy uczniu, pytając go, co się stało. - Wtedy pan Wójtowicz skoczył na mnie. Zaczął mnie obrażać. Krzyczał, abym nie dotykała jego syna. Byłam w szoku. Nigdy nic takiego mnie nie spotkało - denerwuje się Mostowska.

- Byłem wzburzony, ale jak miałem nie być, kiedy działa się krzywda mojemu synowi. I to nie pierwszy raz - powtarza Wójtowicz.
Kiedy przyjechała policja, sytuacja uspokoiła się. Wtedy rodzic, funkcjonariusze i nauczyciele weszli do gabinetu dyrektora. - Pan Wójtowicz powiedział, że uważa sprawę za zamkniętą. My jednak tak tego nie zostawimy - mówi Gierszewska, - Zostaliśmy publicznie, przy uczniach i rodzicach, obrażeni i oskarżeni. Bezpodstawnie.

Dyrektor szkoły zgłosiła sprawę telefonicznie komendantowi policji. Zgodnie z nowymi przepisami nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym i z urzędu wszczyna się postępowanie w przypadku jego znieważenia.

- Nie mam formalnego zgłoszenia ze szkoły. Policjanci nie byli świadkami zajścia. Przyjechali, kiedy było spokojnie. Nie mam więc podstaw do wszczęcia postępowania - twierdzi Marek Mazur, komendant miasteckiej policji.

- Mamy przygotowany wniosek w tej sprawie - informuje Gierszewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza