MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Barca zagra u nas

Rafał Szymański [email protected]
Siostry franciszkanki z Kobylnicy nie obawiają się niekonwencjonalnych metod zdobywania funduszy na ich Dom Maleńkiej Miłości.
Siostry franciszkanki z Kobylnicy nie obawiają się niekonwencjonalnych metod zdobywania funduszy na ich Dom Maleńkiej Miłości. Fot. Krzysztof Tomasik
Krzysztof Trąbczyński kiedyś pracował na 20. piętrze budynku uniwersytetu w Barcelonie.

Z jego okiem widział Camp Nou, stadion dumy Katalonii - FC Barcelony. - Boże, gdyby kiedyś udało się zaprosić ich do Polski - pomyślał. - To byłoby coś wielkiego.

Trąbczyński od niedawna jest prezesem Słupi Kobylnica, piłkarskiego klubu grającego w słupskiej A klasie. W tym roku dokona tego, o czym marzył przed laty. Sprowadzi gwiazdy FC Barcelony na Pomorze.

Hiszpanie nie odpowiedzieliby na jego zaproszenie, gdyby nie szczytny cel - charytatywny mecz na rzecz dokończenia budowy Domu Maleńkiej Miłości, prowadzonego przez siostry franciszkanki. To ujęło Hiszpanów, zwłaszcza prezesa weteranów katalońskiego klubu, Josepa Marię Fuste.

Mały podstęp

Śmiały pomysł, list intencyjny i przekonanie sióstr, że jest to możliwe, to zasługa Trąbczyńskiego. To, że Hiszpanie zdecydowali się przysłać swój zespół byłych gwiazd, to umiejętności negocjacyjne jego kolegi Mariusza Lasoty, też słupszczanina.

Jako pracownik techniczny zatrudniony na stadionie FC Barcelony zna panujące tam obyczaje. Przed decydującymi telefonicznymi rozmowami ściągnął z internetu projekt Gryf Arena - wizualizacji nowego stadionu Gryfa Słupsk przy ul. Zielonej, upodabniający obiekt do najpiękniejszych stadionów w Europie. Pokazał go Hiszpanom.

Ci przekonani, że na nim zagrają, wyrazili entuzjazm. Dopiero potem Polak pokazał fotę stadionu, na którym faktycznie mogą wystąpić - 650-lecia w Słupsku. Obiekt niedawno przebudowany wygląda równie imponująco. Hiszpanie zdziwili się po raz drugi. Wtedy zaczęło już być pewne, że przyjadą.

Kto?

Nad morze przybędzie zespół weteranów FC Barcelony, mających już powyżej 35 lat, między innymi: Enrique, Ze Roberto, Alonso, Milla, Guardiola, Nadal, Sergi, Zubizaretta, Goicoechea. Ta nazwiska, które wciąż rozpalają wyobraźnię fanów futbolu na świecie.

Katalonia nigdy nie obnosiłaby się ze swoją dumą i niezależnością, gdyby nie fantastyczne sukcesy piłkarzy noszących koszulki w bordowo-niebieskie pasy. Futbol to druga ich religia. A może pierwsza? Na mecz chodzą nawet częściej niż do kościoła, a modlitwą jest hymn klubu i jego cel - zdetronizowanie Realu Madryt.

Barca bardzo dba o markę i o wizerunek, jest jedynym klubem na świece, który nie ma na koszulkach nazwy sponsora! Przynajmniej nie miała do tego roku, bo w końcu zrobiła wyłom. Podarowała to święte dla fanów miejsce UNICEF - Funduszowi Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom. Nie wzięła za to ani jednego pesos.

Przeciwnie, z obliczanego na setki miliony euro rocznego dochodu oddaje co roku jeden procent na rzecz tej organizacji. Jak nie kochać takiego klubu?
FC Barcelona wspomaga setki innych fundacji i przedsięwzięć charytatywnych. Dlatego bardzo poważnie podeszła do intencji Trąbczyńskiego.

Z kim?

Katalończycy zagrają przeciwko Gwiazdom Reprezentacji Polski, prowadzonym przez Antoniego Piechniczka. On jeden ze swoich największych triumfów w karierze - pokonanie Belgii 3:0 w mistrzostwach świata w 1982 roku - celebrował właśnie na Camp Nou. Historia zatoczyła koło. W jego obecnej kadrze na boisko wybiegną między innymi: Jan Urban, Dariusz Wdowczyk, Krzysztof Warzycha.

- W składzie znajdą się także zawodnicy związani z Pomorzem. Chcemy, by wystąpił Tomasz Iwan, wychowanek Jantara Ustka, który grał w Gryfie Słupsk, a potem w Holandii, Austrii i kadrze Polski - mówi Trąbczyński. - Myślę także, aby namówić na występ Pawła Kryszałowicza, najbardziej znanego kadrowicza w regionie. Kryszałowicz swoje pierwsze futbolowe kroki stawiał w Gryfie Słupsk.

Za ile?

Budynek Domu Maleńkiej Miłości już stoi, siostry nie mają jednak pieniędzy na jego wykończenie. - Potrzebujemy jeszcze dwa miliony złotych - mówi siostra Monika ze Stowarzyszenia Sióstr Franciszkanek, prowadzących dom.

Jednak koszty organizacji spotkania FC Barcelony i gwiazd reprezentacji Polski są dosyć wysokie. - To pół miliona złotych - nie ukrywa Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica. - Bilety na spotkanie kosztowałyby co najwyżej 100 złotych, ale liczymy, że znajdziemy sponsora, który pokryje część, a może nawet całkowite koszty przedsięwzięcia.

Strona hiszpańska za sam mecz weźmie 10 tysięcy euro. - Obiecała, że może przekaże je na rzecz budowy - zapewnia Trąbczyński. Reprezentacja Piechniczka chce za występ 20 tysięcy złotych. - Niewykluczone, że także oddadzą część honorarium na rzecz domu w Kobylnicy - deklaruje Józef Dąbrowski, przedstawiciel Polskiego Związku Piłki Nożnej, członek komitetu, w skład którego wchodzą też Kuliński, Trąbczyński, siostra Monika i siostra Józefa.

Gdzie?

Nie ma jeszcze decyzji, gdzie mecz się odbędzie. Zdecyduje pojemność trybun. - Władze Gdańska są zainteresowane, by rozegrany on został na stadionie Lechii. Deklarowały nawet znalezienie sponsora. Twierdzą, że stadion może pomieścić 18 tysięcy widzów, a średnio na spotkania gdańszczan w II lidze przychodzi około10 tysięcy ludzi - mówi Kuliński.

Ważne jest także to, że tamtejsi działacze mają doświadczenie w organizacji podobnych imprez oraz że władze Gdańska zapewnią firmy ochroniarskie.
Drugim kandydatem jest słupski stadion 650-lecia. - Władze są zainteresowane organizacją tak prestiżowego meczu, ale na obiekt wejdzie najwyżej do pięciu tysięcy widzów - mówi Kuliński. Ale przecież gmina Kobylnica leży w powiecie słupskim, to słupszczanie będą korzystać z Domu Maleńkiej Miłości, tutaj o inicjatywie sióstr mówi się najwięcej.

Ostateczną decyzję podejmie jednak Fuste, prezydent weteranów FC Barcelony, który przybędzie nad morze w drugiej połowie maja. Będzie chciał zobaczyć oba obiekty, przekonać się o ich funkcjonalności.
- Potem zlecimy organizację meczu specjalnej firmie. Chcemy także sprzedać prawa do transmisji jednej ze stacji telewizyjnych. Sam mecz miały być nie tylko widowiskiem sportowym, chcemy, by była to impreza rodzinna - mówi Kuliński.

Kiedy?

Mecz odbędzie się 29 lub 30 czerwca. Hiszpanie obiecali także, że wraz z całym zespołem do Polski przyjedzie gość specjalny. - Nie chcieli uchylić rąbka tajemnicy - mówi Trąbczynski. - Powiedzieli, że będzie to gwiazda światowego formatu. Ma przyjechać specjalnie po to, aby nadać wydarzeniu jeszcze większą rangę. Może będzie to sam Jose Laporta, główny prezes FC Barcelony, który zrobił z niej najlepszy obecnie klub na świecie?

To Laporta ogłosił, że Barcelona to coś więcej niż klub, to wspólne dobro wszystkich Katalończyków. To on naciska, by byli piłkarze podstawowej jedenastki FC Barcelona brali udział w podobnych charytatywnych przedsięwzięciach.

- Działacze hiszpańscy mówią, że może być to także piłkarz z obecnej podstawowej jedenastki. Nie zdziwię się, jak przyjedzie do nas Ronaldinho albo Samuel Eto. To obecne sławy Barcelony - dodaje Trąbczyński - Ona potrafi dzielić się z całym światem tym, co ma najlepszego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza