Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Sadowska: Pokonałam nieśmiałość

Natalia Lebiedź
Beata Sadowska.
Beata Sadowska.
Woody'ego Allena pytała, czy lepiej być szczęśliwym, czy mieć szczęście.

Tom Cruise się na nią obraził, a Naomi Campbell wyrzuciła z wywiadu. Lubi pytać i słuchać odpowiedzi. To tylko fragment bloga Beaty Sadowskiej.

Jest Pani rannym ptaszkiem?

- Zdecydowanie tak! Na wakacjach uwielbiam budzić się przed wschodem słońca. Na co dzień wystarcza mi kubek zielonej herbaty albo gorącej wody z imbirem i widok drzew za oknem. Kocham poranki, wtedy w ciszy i spokoju (bez ataku telefonów i sms-ów!) mogę załatwić sprawy, na które ciągle brakuje mi czasu: odpisać na maile, skończyć artykuł albo wywiad. Tak, rano zdecydowanie jestem wstanie więcej zrobić. Zwłaszcza, jeśli zaraz po wstaniu z łóżka wskakuję w buty i idę pobiegać nad Wisłą.

Decyzja o odejściu z prowadzenia porannego programu nie była związana z rannym wstawaniem?

- Nie, nie (śmiech). Prowadziłam "Pytanie na śniadanie" od sześciu lat, zdarzało się, że co roku spotykałam tych samych gości, rozmawiałam na podobne tematy. Kiedy zdałam sobie sprawę z powtarzalności, pomyślałam, że stąd już tylko krok do rutyny, której wystrzegam się jak ognia. Lubię nowe wyzwania, pomysły, wysoko zawieszoną poprzeczkę. Dlatego razem z moją przyjaciółką rozwijam markę toreb Zouza, piszę blog www.beatasadowska.com, prowadzę "Zoom na miasto " w Polsat Cafe i audycję "W biegu i na wybiegu "w Chilli ZET. Wróciłam do radia, za którym tęskniłam, bo tak naprawdę zaczynałam od radia wiele, wiele lat temu. I to "wiele" mówię z pełną odpowiedzialnością (śmiech). W radiu jest magia: raz jej posmakujesz, będziesz tęskniła. Jest intymność - poza głosem i tym, co się mówi, nic nie ma znaczenia. Liczy się słowo, a nie to, jaką masz sukienkę, czy fryzyrę. I to jest ogromna frajda.

Popadła Pani w rutynę?

- Wręcz przeciwnie, umknęłam jej, nie dopuściłam, żeby mnie dopadła. Rutyna oznacza, że przestajemy się przykładać, nie widzimy wyzwań, mniej nam zależy. Gdybym jej uległa, zanudziłabym i siebie, i widza. To niedopuszczalne. Jak się szanuje człowieka po drugiej stronie ekranu, rutyna jest zakazana.

Co najbardziej podoba się Pani w pracy w radiu?

- Wyzwanie, bo naprzeciwko mnie siedzi gość, z którym mam rozmawiać przez pół godziny. Nie wyobrażam sobie, że na wywiad przychodzę kompletnie zielona, nieprzygotowana. Tak m.in. objawia się rutyna: "przecież sobie poradzę ". Kompletna bzdura. Jeżeli zależy mi na ciekawej rozmowie, muszę się porządnie przygotować - poszperać w internecie, poszukać czegoś, o czym wcześniej nie wiedziałam. Może słuchacze też nie mieli pojęcia? Może razem dowiemy się czegoś nowego?

Czego nauczyła się Pani pracując w mediach?

- Praca w mediach zawsze uczyła mnie pokonywania kolejnych barier w mojej głowie. Jako dziecko byłam bardzo nieśmiała. Praca zmusiła mnie, żeby to zwalczyć. Może nie do końca, ale dziś tę nieśmiałość świetnie potrafię zakamuflować. Jest w środku, ale oswoiłam ją. Przyzwyczaiłam się do niej, a ona do mnie (śmiech). Nauczyłam się też otwartości na ludzi, których widzę po raz pierwszy w życiu. Słuchania, a nie gadania, bo dziennikarz powinien być na drugim planie. Ważniejszy jest gość.

Moja rola to pytać, animować rozmowę. Ale to rozmówca ma błyszczeć. O tej zasadzie nie wolno zapominać. Jak ją złamiesz, pojawia się wielki napis: próżność.

Praca w telewizji wymaga poświęcenia?

- Tak, ale to czysty układ. Wiem, z czym się wiąże.
Z pewnością kradnie prywatność, ciągle jesteś na kontrolowanym. To nie jest przyjemne, kiedy idziesz do sklepu i ktoś zagląda ci do wózka albo w aptece nasłuchuje, co kupujesz. No ale coś za coś. Bezsensem byłoby narzekać. Coś tracisz, coś zyskujesz.

Co można zyskać, a co stracić?

- Kocham telewizję i radio na żywo, więc to dla mnie plus. Frajda. Co prawda ryzykowna, bo jak dasz plamę, nikt tego nie zmontuje i wyjdziesz na głupka. Z drugiej strony uwielbiam tę adrenalinę. Tak, lubię to, co robię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza