Będzie można zwiedzać latarnie morskie na wybrzeżu słupskim

Latarnie otworzą swoje podwoje dla zwiedzających w pierwszy majowy weekend, bo wówczas wracają do nich latarnicy zwolnieni z pracy w 2009 roku.

Wtedy zdaniem Urzędu Morskiego przestali być potrzebni, gdy zautomatyzowano obsługę urządzeń nawigacyjnych i od tego czasu zwiedzanie latarni było utrudnione. Np. w ubiegłym roku latarnie czynne były tylko w lipcu i w sierpniu. Dotychczasowy dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku chciał, by stały się one wyłącznie obiektami nawigacji morskiej. Obecny dyrektor, Tomasz Bobin ma inne zdanie. Właśnie podpisał aneks do porozumienia ze stowarzyszeniem Pro Mari Baltico, zrzeszającym między innymi byłych latarników, które zorganizuje ruch turystyczny w latarniach.

- Latarnie muszą być udostępnione turystom, bo to historia ludzi morza - zaznacza dyrektor Bobin. - Uznałem, że do zaopiekowania się nimi najlepsi będą byli latarnicy. Oni mają wiele pamiątek związanych z naszymi latarniami i chcę, by udostępnili je zwiedzającym. - Od maja latarnia w Gąskach czynna będzie codziennie, a pozostałe cztery czynne będą w weekendy - tłumaczy Piotr Laskowski ze stowarzyszenia Pro Mari Baltico.

- W dni powszednie trzeba będzie ustalić wizytę z latarnikiem. Numery telefonów, pod które trzeba będzie dzwonić, podamy na tablicach wywieszonych przed latarniami. Wstęp na latarnie w Gąskach, Darłowie, Jarosławcu, Ustce i Czołpinie będzie kosztował cztery złote, a bilet ulgowy - trzy złote. Wcześniej, przez wiele lat cena biletu wstępu była niższa - dwa zł za bilet normalny.

Stowarzyszenia opiekujące się latarniami twierdzi, że cena wstępu musiała wzrosnąć, bo latarnie wymagają zabezpieczenia.

- Bilety wstępu na wiele innych latarni morskich w Polsce kosztują nawet pięć złotych - mówi Laskowski. - My chcemy zapewniać zwiedzającym coraz lepsze warunki. Musimy mieć na to środki. W wymienionych latarniach w przyszłości będzie się można napić np. kawy i herbaty.