Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni wstrząśnięci po seansie filmu "Pod Mocnym Aniołem"

Sylwia Lis
Pan Andrzej ma 43 lata. – Film wstrząsnął mną – mówi. – Widziałem siebie.
Pan Andrzej ma 43 lata. – Film wstrząsnął mną – mówi. – Widziałem siebie. Sylwia Lis
Wszystkie chwyty są dozwolone, by pomóc ludziom wyjść z nałogu. 28 bezdomnych z noclegowni poszło do kina na film "Pod Mocnym Aniołem". - Widziałem siebie, łzy poleciały. I to nie raz - mówi pan Andrzej, alkoholik.

Na nietypową formę terapii wpadł szef lęborskiej noclegowni Przemysław Kreft. Zaproponował swoim pensjonariuszom wyjście do kina. Nie komedię, film sensacyjny, ale najnowszą produkcję Wojtka Smarzowskiego "Pod Mocnym Aniołem".

Film wybrano nie przez przypadek. To wstrząsająca historia kilkorga alkoholików, którzy przez picie stracili niemal wszystko. - Wszyscy moi podopieczni zgodzili się na wyjście do kina - mówi Przemysław Kreft. - W sumie film obejrzało dwudziestu ośmiu bezdomnych. To miał być swoisty wstrząs. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili najważniejsze jest jedzenie, miejsce, gdzie można się ogrzać, ale takie wyjście do kina raz na pięć lat to czasem lepsza terapia niż sesje u terapeuty. Chyba udało nam się osiągnąć cel. Tak sądzę po minach i reakcjach pensjonariuszy, na wielu film zrobił olbrzymie wrażenie, pewnie na ekranie zobaczyli swoje historie i co najważniejsze, poszli do i z kina wszyscy wrócili trzeźwi. Bilety sfinansowano z budżetu noclegowni.

Pan Andrzej (nazwisko do wiadomości redakcji) ma 43 lata. Do lęborskiej noclegowni trafił cztery lata temu.

- Najpierw zmarł ojciec, potem matka - mówi mężczyzna. - Straciłem mieszkanie, bo nie płaciłem. Nagle nie miałem gdzie pójść. Spałem na działkach, w piwnicach, klatkach schodowych. Pracownik noclegowni zaczepił mnie na mieście i namówił, żebym tu przyszedł. Mam dwie córki, ale nie wiem, gdzie one są. Zostały adoptowane.

Pan Andrzej wraz z kolegami był w kinie. - Film jest zarówno wspaniały, jak i wstrząsający, a przede wszystkim pouczający - mówi mężczyzna.

- Daje do myślenia, widziałem tam też swoje życie, przecież i ja przez alkohol straciłem wszystko, dom, dzieci. Widziałem, że moi koledzy też są wzruszeni. Płakałem i to nie raz. Pan Andrzej jest na najlepszej drodze, by zmienić życie. - Jestem po kilku terapiach, byłem na odwyku w kilku ośrodkach - wyjaśnia.

- Nie piję osiemnaście tygodni. Film, który widziałem, jeszcze bardziej mnie zmotywował do tego, żeby nie sięgać po kieliszek. Wybieram się na kolejną terapię. Mam nadzieję, że uda mi się z tego cholerstwa wyjść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza