Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biały Bór> Sądowe spory mogą oznaczać stratę milionów euro

Marian Dziadul, [email protected], Fot. Autor
Lidia Iwancio od kilkunastu lat ogląda ze swojego tarasu oczyszczalnię ścieków. Teraz protestuje przeciwko jej rozbudowie.
Lidia Iwancio od kilkunastu lat ogląda ze swojego tarasu oczyszczalnię ścieków. Teraz protestuje przeciwko jej rozbudowie.
Groźba, że region straci kilkaset milionów złotych unijnej dotacji na budowę kanalizacji i wodociągów, staje się coraz bardziej realna.

Dwie rodziny z Białego Boru skutecznie oprotestowały rozbudowę oczyszczalni ścieków. Przez to może paść cały unijny projekt.

Lidia Iwancio, mieszkanka Białego Boru, nie owija w bawełnę: jeśli jej rodzina nie otrzyma od gminy finansowego zadośćuczynienia za życie w sąsiedztwie oczyszczalni ścieków, nie wyrazi zgody na jej rozbudowę i modernizację. - Muszą mi też postawić ścianę, która odgrodzi nas od odorów i widoku oczyszczalni - przedstawia swoje warunki.

- Mamy zamiar rozwinąć agroturystykę. Bez takiej zapory nie mamy na to szans.

Mieczysław Skoczypiec, który także żąda od gminy finansowej rekompensaty, ma jeszcze inny argument. - Dwóm rodzinom, które też mieszkają koło oczyszczalni, gmina obiecała wybudować nowe domy, z dala od smrodów - tłumaczy. - A o nas chyba zapomniała.

Gmina Biały Bór razem z innymi 21 gminami bierze udział w projekcie Zintegrowana Gospodarka Wodno - Ściekowa w Dorzeczu Parsęty. To największe w Polsce przedsięwzięcie proekologiczne, realizowane z ogromną pomocą unijnych pieniędzy (150 mln euro). Podstawowym warunkiem otrzymania tej dotacji jest zakończenie - wszystkich bez wyjątku - inwestycji do 2010 roku.

Jest raczej pewne, że w tym terminie nie uda się rozbudować oczyszczalni ścieków i wybudować kanalizacji w gminie Biały Bór. Prace w mieście miały ruszyć z początkiem wiosny. Tymczasem tam brakuje nawet pozwolenia na budowę. Kilkoro mieszkańców oprotestowało bowiem wydaną przez burmistrza decyzję o warunkach zabudowy i skierowało sprawę do sądu.

- Sprawa utknęła w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Szczecinie - potwierdza Bożena Pankiewicz-Ginda, zastępca burmistrza Białego Boru. - Będziemy zabiegać o przyspieszenie terminu rozprawy.

Lidia Iwancio zapowiada jednak z góry, że w przypadku przegranej w sądzie wojewódzkim, odwoła się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Waldemar Miśko, przewodniczący Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty, który prowadzi projekt, był mocno zaskoczony przekazanymi mu przez nas informacjami o zagrożeniu projektu.

- Wiem, że kilka tygodni temu były w Białym Borze problemy z dwiema rodzinami. Ale burmistrz obiecał wybudować im domy i miał być spokój. Co? Inne dwie rodziny? Nic o tym nie wiem. Natychmiast rozpoznam problem - zapowiedział zdenerwowany Waldemar Miśko. I przyznał szczerze: - To prawda, jeśli nie zrealizujemy projektu w terminie, Unia może odebrać dotację. W takiej sytuacji straty będą niewyobrażalne.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza