Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorym na raka w Słupsku grozi śmierć z braku leków

Magdalena Olechnowicz [email protected]
– Zostały nam dwa opakowania alkeranu i jedno napoczęte już opakowanie leukeranu – pokazuje Aneta Tołoczko, pielęgniarka w oddziale wewnętrznym słupskiego szpitala.
– Zostały nam dwa opakowania alkeranu i jedno napoczęte już opakowanie leukeranu – pokazuje Aneta Tołoczko, pielęgniarka w oddziale wewnętrznym słupskiego szpitala. Kamil Nagórek
W słupskim szpitalu i gdańskiej klinice hematologii kończą się zapasy dwóch podstawowych leków onkologicznych. Gdy ich zabraknie, pacjentom, którzy je przyjmowali, grozi śmierć.

W oddziale wewnętrznym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku, gdzie leczone są m.in. poważne schorzenia hematologiczne, zostały dwa ostatnie opakowania alkeranu i jedno napoczęte już opakowanie leukeranu.

- To skandal, jak żyję, nie spotkałem się nigdy z taką dramatyczną sytuacją jeśli chodzi o leki - mówi wzburzony hematolog dr Wojciech Homenda, ordynator oddziału wewnętrznego słupskiego szpitala.
Kończące się leki to podstawa w leczeniu tak poważnych schorzeń hematologicznych, jak chłoniaki, szpiczaki plazmocytowe i przewlekłe białaczki.

- To żadne wyszukane specyfiki, ale dobre i skuteczne leki. To tak jakby nagle zabrakło polopiryny w aptece. Leukeran i alkeran przedłużają pacjentom życie przynajmniej o kilka lat. Stosowane są głównie ambulatoryjnie, a dzięki nim pacjenci mogą w miarę normalnie funkcjonować w domu na co dzień - mówi dr Homenda.

O tym, jak ważne jest to podtrzymanie życia, wie doskonale Krzysztof Banach z Ustki, który w styczniu przeszedł przeszczep szpiku i już w czerwcu wraca do pracy.

- Dzięki lekom przedłużającym życie doczekałem się przeszczepu. A to, niestety, trwa czasami bardzo długo, bo znaleźć dawcę nie jest łatwo - mówi mężczyzna.

- Wyobrażam sobie, co czują teraz ci pacjenci. To dla nich wyrok śmierci, odebranie ostatniej nadziei na życie - dodaje Banach.

Okazuje się, że leki kończą się w całej Polsce. Nie ma ich nawet w Klinice Hematologii w Gdańsku, która zajmuje się leczeniem ostrych białaczek szpikowych i przeszczepami szpiku.

- Zostały nam dosłownie resztki tych leków. Absolutnie nie powinno tak być. To skandaliczna sytuacja, ale, niestety, tak jest w całej Polsce - mówi prof. Andrzej Hellmann, konsultant ds. hematologii w województwie pomorskim.

Leków nie ma też w jednym z największych ośrodków onkologicznych Akademii Medycznej w Lublinie.

- Hematalodzy chcieli ten lek od nas, bo myśleli, że w Słupsku mamy mniej pacjentów i zostały nam zapasy leków - mówi dr Homenda. - Tymczasem my mamy kilkudziesięciu pacjentów, których leczymy tymi lekami, a one się kończą. Nie ma też ich w aptekach.

- Od dwóch miesięcy nie mieliśmy dostaw tego leku. Wiem, że zmienił się ich producent z GlaxoSmithKline na francuską firmę, która prawdopodobnie zrezygnowała z dystrybucji leków na Polskę - usłyszeliśmy w słupskiej aptece.

Lekarze nie zostali powiadomieni o takiej sytuacji. - Nikt nas nie uprzedził, ani nie podał instrukcji, co podawać pacjentom w takiej sytuacji - mówi dr Homenda.

Właśnie wczoraj pismo w tej sprawie otrzymał prof. Andrzej Hellmann z Gdańska. - Konsultant krajowy wyjaśnia, że niedostępność leków wynika z niezamieszczenia ich na liście leków refundowanych i sugeruje zmianę leczenia chorego i zastąpienie alkeranu endoksanem - mówi prof. Hellmann i sam dodaje, że nie jest to doskonałe rozwiązanie i lek powinien jak najszybciej pojawić się w hurtowniach i aptekach.

- Endoksan nie do końca ma takie samo zastosowanie. Nie u wszystkich pacjentów można tym lekiem zastąpić tamte. To w ogóle nie rozwiązuje problemu - uważa dr Homenda.

Wszystko wskazuje na to, że z powodu zaniedbań urzędników lek nie został wpisany na listę leków refundowanych. Niestety, mimo zapewnień biura prasowego Ministerstwa Zdrowia nie uzyskaliśmy wczoraj oficjalnej odpowiedzi na pytania, kto zawinił i kiedy lek pojawi się w hurtowniach i aptekach. Wiadomo jedynie, że ministerstwo wie już o problemie, ale procedura wpisania leku na listę trwa około 3-4 miesięcy.

- Za trzy, cztery miesiące będzie już po pogrzebie ludzi, których leczymy tymi lekami - bez ogródek powiedział nam wczoraj Wojciech Homenda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza