Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cud, że przeżyli

Robert Małolepszy
Pasażerowie autobusu nie mogli uwierzyć, że wyszli ze zderzenia cało. Firma transportowa przysłała po nich drugi autokar.
Pasażerowie autobusu nie mogli uwierzyć, że wyszli ze zderzenia cało. Firma transportowa przysłała po nich drugi autokar. Fot. Przemysław Gryń
O wielkim szczęściu mogą mówić pasażerowie autokaru, który koło Rzeczenicy po czołowym zderzeniu z osobowym peugeotem wylądował w rowie.

Pasażerowie autokaru wracający z turnusu rehabilitacyjnego w Mrzeżynie mogą mówić o wielkim szczęściu. W sobotę kilka minut po godzinie 10, kilometr za Rzeczenicą w stronę Koszalina (droga krajowa nr 25) kierujący peugeotem próbował wyprzedzić na trzeciego inny samochód. Z przeciwka jechał autokar. - Miałem ułamki sekund na podjęcie decyzji. Widziałem, że jedzie wprost na mnie. Zjechałem na prawo, ale poczułem, że łapię pobocze. Gdyby mnie zniosło do lasu, drzewa ścięłyby bok pojazdu i ludzi. Próbowałem utrzymać autobus na drodze, ale po zderzeniu znaleźliśmy się w rowie - opowiada kierowca autobusu z Trzebiatowa.
Wiózł około 30 osób, większość to niepełnosprawni. Autobus dość szczęśliwie położył się na prawy bok. Nie potłukły się nawet boczne szyby. Obrażenia kręgosłupa odniosła jedna pasażerka. Do szpitala trafiły także dwie osoby m.in. z powodu podwyższonego ciśnienia. Choć policjanci i strażacy wyrażali się uznaniem o umiejętnościach i rozsądku kierowcy autobusu, ten stwierdził, że więcej ludzi woził nie będzie. - Gdyby autokar zjechał kilkadziesiąt centymetrów dalej i wpadł na drzewa byłaby masakra - mówi sierżant Henryk Grabowski z człuchowskiej drogówki.
Szczęście miał także sprawca wypadku. Z doszczętnie rozbitego peugeota wyszedł ze stłuczoną ręką. Nic się nie stało także jego żonie i 7-miesięcznemu dziecku.
Droga krajowa nr 25, którą ciągną nad morze samochody z południowej i centralnej Polski jest stale patrolowana przez policyjne auto z wideoradarem. - Kierowców bez wyobraźni jest co niemiara. Przekraczających prędkości, wyprzedzających na trzeciego i na linach ciągłych zatrzymujemy bez przerwy. Tylko na ten odcinek potrzebny byłby oddzielny wideorejestrator - mówi sierżant Grabowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza