Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy bytowscy policjanci pozwolili pijanej mamie z dziećmi jechać autem? Slalom zakończyła w rowie

Sylwia Lis
Rajd pijanej kobiety, która wiozła dzieci zakończył się w rowie.
Rajd pijanej kobiety, która wiozła dzieci zakończył się w rowie. Joanna Michalak
Czy policjanci pozwolili pijanej kobiecie jechać autem? Zdaniem Joanny Michalak tak. Pani Joanna wraz z mężem z Zielinie w gminie Trzebielino zabrała nietrzeźwej kobiecie kluczyki od samochodu. Wezwała patrol. Kilka godzin później ten sam samochód leżał w rowie. Kobieta jest oburzona. – Pijana kobieta wiozła autem dwoje dzieci! Jak można było na to pozwolić! Kobieta wysłała już skargę do komendanta powiatowego i wojewódzkiego.

Do zdarzenia doszło na początku sierpnia.

- 2 sierpnia jechałam z mężem i dwójką dzieci do Trzebielina – wyjaśnia Joanna Michalak. - W miejscowości Kwakowo zauważyliśmy dziwnie poruszający się samochód - srebrny ford. Auto jechało niepewnie, przekraczając linię rozdzielającą pasy, hamowało bez przyczyny i przyspieszało. Ponieważ ruch na drodze był bardzo duży, nie mieliśmy możliwości, żeby wyprzedzić i zobaczyć, co dzieje się z kierowcą, czy zasłabł, a może przegląda telefon. W miejscowości Zielin, kierowca forda włączał na przemian kierunkowskazy, w końcu gwałtownie zatrzymał się na poboczu. Mój mąż kierował autem, zatrzymał się obok, poprosiłam panią (kierowcę) żeby otworzyła okno, zapytałam czy wszystko dobrze. Pani odpowiedziała, że wraca z urlopu w Bobolinie i jedzie do Warszawy do swojego domu, ale od 5 godzin krąży i nie wie gdzie ma wyjechać. Już na pierwszy rzut oka widać było, że kobieta jest pod wpływem alkoholu, ma bełkoczący ton głosu, obok siedział mężczyzna również po spożyciu, a z tyłu dwie dziewczynki w wieku około 9- 10 lat.

Kobieta postanowiła zareagować.

- Wyszłam ze swojego auta, otworzyłam drzwi od forda i wyciągnęłam kluczyki z auta kobiety – opowiada zdenerwowana pani Joanna. - W samochodzie unosił się odór alkoholu. Poprosiłam męża żeby zadzwonił po policję. Mąż zjechał przed auto kobiety, wyszedł z auta i dokładnie o godzinie 13.09 wezwał służby. Kobieta w tym czasie wyszła z samochodu i próbowała odebrać mi kluczyki więc zostawiłam je w naszym aucie. W tym samym czasie z forda wybiegły dwie dziewczynki na ulicę i zaczęły płakać, uspokajać mamę. Chodnikiem szedł mieszkaniec wsi, poprosiłam go czy może mi pomóc zabrać dziewczynki z jezdni i uspokoić kobietę, bo mąż w tym czasie rozmawiał z infolinią a ruch na drodze był jak wspominałam bardzo duży. Podeszliśmy do auta, poprosić pasażera żeby uspokoił płaczące dzieci i kobietę. Ale pan był w takim stanie, że ciężko odpowiadał, bełkotał, nie miał siły odpiąć pasów. Kobieta próbowała dostać się do naszego auta, nie wiem gdzie i o co skaleczyła sobie palca. Po kilku minutach sama zadzwoniła na nr 997 i zgłosiła, że jest przetrzymywana przez panią i pana, została pobita, zabrano jej kluczyki i podejrzana jest przez nas o bycie pod wpływem alkoholu. Dodała, że nie ma w samochodzie nikogo, kto może kierować autem bo pasażer jest bez prawa jazdy. Po kolejnych minutach od strony Trzebielina jechał radiowóz, bez sygnałów, pozwoliłam sobie zatrzymać to auto gdyż nie byłam pewna, że jadą do naszego zgłoszenia. Oddaliśmy policjantowi kluczyki od zatrzymanego forda, podałam nr telefonu. Przy nas pani została poddana kontroli trzeźwości, pierwszy alkomat wykazał spożycie alkoholu, następnie już w radiowozie pani drugi raz była kontrolowana i również wykazało spożycie. Upewniłam się czy słusznie zatrzymaliśmy auto, Policjant odpowiedział, że tak i odesłał do kolegi, żeby podać nasze nr pesel. Mąż zapytał czy ma zjechać zatrzymanym autem z ulicy, gdyż dziewczynki wybiegają z samochodu i mogą zostać potrącone. Policjant odpowiedział, że nie ma takiej potrzeby. Zapytałam co będzie z dziećmi, bo były bardzo przestraszone, usłyszałam, że zostaną przekazane pod opiekę osoby dorosłej np. pasażera.

Poinformowałam, że pan jest ewidentnie pod wpływem alkoholu, dalej nie wysiadał z auta, policjant odpowiedział, że sprawdzą to i powiedziano nam, że to wszystko i możemy odjechać. O godzinie 16.15 mąż jechał na stację paliw w Trzebielinie i zauważył, że zatrzymany wcześniej ford wpadł do rowu. Podjechałam w to miejsce, podeszłam do policjantów, w aucie (w rowie siedziały płaczące dziewczynki), kobieta była w radiowozie, pasażer podchodził z dokumentami do radiowozu (ten sam patrol co wcześniej interweniował). Zapytałam jak to możliwe, że po trzech godzinach od wcześniejszego zatrzymania, gdzie ewidentnie dwoje dorosłych było pijanych, jadą dalej narażając życie dzieci i innych. Usłyszałam, że powinnam zapoznać się najpierw z procedurami i mam lepiej iść na przejście dla pieszych.

Zadzwoniłam na posterunek policji w Bytowie, dopytać jakie są procedury, dlaczego Ci ludzie nadal jadą. Usłyszałam, że zostali ponownie zatrzymani… Zapewniam, że nie zostali zatrzymani tylko wpadli do rowu z małymi dziećmi. Poinformowano mnie, że została wezwana laweta. Rozumiem, żeby Ci ludzie byli z okolicy, przyjechałby ktoś z rodziny, trzeźwy zabezpieczył dzieci, przejął bezpiecznie auto, podpisał oświadczenie, ale kobieta sama nas informowała, że jest tu pierwszy raz, że nikogo nie zna. Jedzie do Warszawy z teściem, który nie ma prawa jazdy. Proszę o udzielenie mi odpowiedzi, jakie zostały podjęte działania przy pierwszej interwencji, dlaczego dzieci zostały zostawione pod opieką nietrzeźwych osób, a kluczyki oddane. Jakim sposobem to auto przejechało kolejnych kilka kilometrów i znalazło się w rowie. Przyznam szczerze, że jestem zażenowana i rozczarowana sposobem w jaki została potraktowana ta interwencja.

Jak tłumaczą się bytowscy policjanci?

- 2 sierpnia dyżurny bytowskiej komendy odebrał zgłoszenie, że na drodze krajowej nr 21 w miejscowości Zielin świadkowie ujęli nietrzeźwą kierującą fordem – wyjaśnia Michał Gawroński, oficer prasowy bytowskiej policji. - Natychmiast na miejsce został skierowany patrol. Tam policjanci zastali zgłaszających oraz kierowcę forda-36-letnią mieszkankę Warszawy z rodziną. Policjanci sprawdzili trzeźwość kobiety, okazało się, że w organizmie ma 2 promile alkoholu. Funkcjonariusze zatrzymali jej prawo jazdy i zakazali dalszej jazdy. Policjanci sprawdzili także trzeźwość 62-letniego pasażera samochodu, członka rodziny i jemu przekazali klucze od samochodu i samochód. Mężczyzna zobowiązał się także do opieki nad podróżującymi z nimi wnuczkami.

Tego samego dnia policjanci patrolując drogę krajową nr 21 zauważyli kontrolowanego wcześniej forda Samochód zjechał na pobocze i zatrzymał się. Okazało się, że za kierownicą siedzi wcześniej zatrzymywana już mieszkanka Warszawy. Policjanci uniemożliwili jej dalszą jazdę, a samochód odholowali na policyjny parking.

Teraz policjanci prowadzą postępowanie w sprawie kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości oraz udostępnienia pojazdu osobie nietrzeźwej. Te przestępstwa zagrożone są karą do dwóch lat pozbawienia wolności. Jednocześnie Komendant Powiatowy Policji w Bytowie wszczął postępowanie w celu sprawdzenia prawidłowości postępowania policjantów na miejscu zdarzenia.

ZOBACZ TAKŻE: Wypadek na ul. Szczecińskiej. Kobieta była pijana

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza