Relacja jednej z pracownic sprzątających szpital jest zatrważająca.
- Każdy gabinet powinnam myć jedną ścierką i potem ją wyrzucać, tymczasem pracuję nią tak długo, aż będzie czarna - opowiada kobieta (dane do wiadomości redakcji) zatrudniona w firmie Naprzód, która wygrała przetarg na sprzątanie słupskiego szpitala.
- Już nauczyliśmy się, że krew zmywa się na końcu, żeby potem zakrwawioną szmatą po innych sprzętach nie jeździć. Rękawiczki noszę, aż się podrą. Nowych brakuje, więc czasem podbieramy je pielęgniarkom.
- Najgorzej wygląda sytuacja z czyszczeniem toalet - dodaje kobieta. - Zamiast specjalistycznymi środkami myjemy je płynami dla gospodarstwa domowego typu Miś czy Bartek. A i tak dostajemy tylko po pół litra na oddział na miesiąc. Aż boję się wspominać o konieczności rozwadniania środków myjących, żeby ich wystarczyło, a bywa i tak, że myjemy podłogi i łóżka samą wodą. A przecież to jest szpital, miejsce, gdzie o dezynfekcję i czystość powinno dbać się z wyjątkową starannością. Na tym nie można oszczędzać!
Przeczytaj także: Salowe ze słupskiego szpitala bez należnych wynagrodzeń
Nasza rozmówczyni mówi też o częstym braku tzw. czerwonych worków na odpady skażone oraz papierowych ręczników.
Stan czystości sal, gabinetów, korytarzy i toalet w szpitalu, a także zaopatrzenia magazynów ze środkami czystości systematycznie kontroluje słupski sanepid.
- Wyniki kontroli w minionym roku były pozytywne. Zaopatrzenie jest dobre - twierdzi Henryka Kisiel, rzecznik słupskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. - W jednym przypadku stwierdziliśmy, że na pewnym oddziale brakowało środków myjących. Również podczas jednej z kontroli zdaniem naszych pracowników powinno być ich więcej i zostały na bieżąco uzupełnione. Być może występują chwilowe braki np. w ręcznikach jednorazowych, ale nie mieliśmy takich informacji.
Wiesława Gwizdała, kierowniczka firmy Naprzód, twierdzi, że środki czystości nie są rozwadniane.
- Są przygotowywane do odpowiedniego roztworu, by preparaty działały skutecznie. Natomiast jeśli chodzi o jednorazowe rękawiczki, to niedopuszczalne jest, by panie sprzątające nie zmieniały rękawiczek po opuszczeniu każdego pomieszczenia. Owszem, czasem pożyczają je od pielęgniarek, bo nie chce im się chodzić do magazynu. Potem zawsze są oddawane.
Zobacz także: Słupsk. Pacjenci szpitala coraz częściej narzekają na jedzenie
Wiesława Gwizdała utrzymuje, że niemożliwe jest sprzątanie wielu sal jedną ścierką, bo w procedurze jest zapis o różnych kolorach ścierek używanych do różnych sprzętów.
- Zaprzeczam też, że brakuje worków, środków myjących i ręczników papierowych do dyspozycji sprzątaczek - dodaje.
Natomiast dyrektor słupskiego szpitala nie ukrywa, że szpital miał niepokojące sygnały co do jakości usług wykonywanych przez firmę Naprzód.
- Pacjenci skarżyli się, że jest niedosprzątane, były też uwagi co do prawidłowego przygotowywania preparatów do dezynfekcji. Zwracały na to uwagę również nasze wewnętrzne służby epidemiologiczne - mówi Ryszard Stus. - Jesteśmy zmuszeni do obserwowania działalności tej firmy, bo płacimy jej i żądamy dobrej jakości. Na szczęście w ostatnim czasie negatywnych sygnałów jest mniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?