Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnik: mechanik źle naprawił auto. Mechanik: Po opuszczeniu warsztatu nie odpowiadam za auto

Daniel Klusek
Czytelnik twierdzi, że mechanik źle naprawił jego samochód.
Czytelnik twierdzi, że mechanik źle naprawił jego samochód. sxc.hu
Czytelnik twierdzi, że mechanik źle naprawił jego samochód. Ten z kolei przekonuje, że nie odpowiada za to, co działo się z autem po opuszczeniu warsztatu. Obaj panowie straszyli się sądem. Na szczęście się dogadali.

- W połowie ubiegłego roku wstawiłem do mechanika 15-letniego dostawcze­go opla. Pompa wtryskowa padła i wymagała regeneracji. Przy okazji mechanik założył przewód zwrotny paliwa i zregenerował wtryski. Zapłaciłem 650 złotych, ale faktury nie dostałem - mówi pan Bonifacy ze Słupska.

Wersja właściciela auta

Po dwóch tygodniach od naprawy silnik w aucie zaczął przerywać. Słupszczanin wrócił więc do mechanika, a ten usunął usterkę za darmo.

- Gdy po dwóch miesiącach wróciłem z pracy za granicą, okazało się, że zgniła wsuwka w zregenerowanej niedawno pompie. To też me­chanik naprawił mi za dar­mo - twierdzi pan Bonifacy. - Niestety, mój samochód nadal nie jest sprawny, bo bardzo często nie można go odpalić. Inni mechanicy, z którymi się kontaktowałem, mówili, że to wina pompy wtryskowej.

Mężczyzna w grudniu ubiegłego roku ponownie odwiedził swojego mechanika. Jak twierdzi, usłyszał od niego, że nie przyjmie on samochodu do warsztatu.

- Powiadomiłem urząd skarbowy, że mechanik nie wystawił mi faktury za remont samochodu - mówi nasz czytelnik. - Domagam się od niego solidnego naprawienia mojego samochodu lub zwrotu 650 złotych, które mu zapłaciłem. Inaczej pójdę do sądu.

Wersja mechanika

Mechanik, który naprawiał samochód pana Bonifacego, twierdzi, że sytuacja wygląda inaczej, niż ją przedstawia kierowca.

- Ten pan był u mnie, ale w połowie 2012, a nie 2013 roku, jak twierdzi. Chciał, żebym mu zrobił bardzo dużo, ale prawie za darmo - twierdzi pan Ryszard (nazwisko do wiadomości redakcji), mechanik. - Po remoncie auto odpaliło i było sprawne. Ale to już stary samochód, wymaga remontu silnika. Gdy ten pan przyjechał do mnie w sierpniu ubiegłego roku, naprawiłem przewód elektryczny za darmo. Natomiast gdy wrócił w grudniu, powiedziałem mu, że nie mam możliwości przyjęcia samochodu, bo miałem gdzie go wstawić.

Twierdzi, że nie poczuwa się do winy za zły stan samochodu. Nie chce go też naprawiać w ramach gwarancji.

- Półrocznej gwarancji udzielam na nowe podzespoły. Tu takich części nie było. Poza tym od remontu minęło półtora roku - mówi pan Ryszard. - Fakturę dla tego pana przygotowaliśmy, ale nie wydaliśmy mu, bo cały czas czekamy na jego numer NIP. Jeśli ten pan nadal będzie szkalował moje dobre imię, spotkamy się w sądzie.

Panowie się dogadali

Piotr Szczurko, prezes słup­skiego oddziału Federacji Konsumentów, twierdzi, że właściciel auta popełnił błąd, nie dopilnowaniem spraw związanych z wystawieniem faktury.

- Przy takiej różnicy zdań pozostaje tylko droga sądo­wa. Można skorzystać z Sądu Polubownego przy Inspekcji Handlowej. Tam rozprawa się odbędzie pod warunkiem, że zgodzą się na to obie strony - mówi Piotr Szczur­ko. - W przeciwnym wypadku zostaje proces cywilny w sądzie powszech­nym.

Udało nam się jednak namówić panów na spotkanie. Okazało się, że sąd jest tu niepotrzebny.

- Spotkałem się z mechanikiem i ustaliliśmy, że odda mi on pieniądze - mówi pan Bonifacy. - W ciągu kilku dni dostanę też rachunek. Cieszę się, że tak się ta sprawa za­koń­czyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza