- Kto może, to stąd ucieka - twierdzi pani Renata, jedna z lokatorek, i żali się: - Najgorzej to z dachem. Połowy nie ma. W tamtym roku zaczęli robić, zrzucili dachówki i tak to stoi. Po ścianach w kuchni, jak pada deszcz, płynie woda. Prania nie da się wywiesić, bo zanim wyschnie, to znowu brudne - mówi i wskazuje osmolone elementy dachu.
- Za co mam remontować, jeśli nie płacą czynszu - mówi Andrzej Pałubicki, współwłaściciel budynku. - W latach 50. wprowadzono lokatorów, ustalono im bardzo niskie czynsze i tak przez lata to niszczało, bo pieniędzy nie wystarczało na remonty - dodaje. Właściciel kilka lat temu podniósł czynsze, ale mieszkańcom się to nie spodobało.
- Jedni nadal płacą tamten niski czynsz, drudzy nie płacą w ogóle, bo wiedzą, że nic im nie mogę zrobić. Chroni ich ustawa, według której powinienem im zapewnić pomieszczenia zastępcze - mówi pan Andrzej.
Urzędników nie wzruszają problemy właściciela z lokatorami. W kwietniu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał decyzję zobowiązującą go do naprawienia dachu, uzupełnienia rynien, ubytków cegieł, przemurowania kominów. - Zacząłem naprawiać w miarę posiadanych pieniędzy, ale nie mam z czego dokładać - rozkłada ręce właściciel.
Pałubicki nie ukrywa, że swoich praw będzie dochodził w sądzie.
- Przygotowuję pozwy - mówi. - Kilka lat temu właściciel podniósł czynsz
o 400 proc. Teraz mamy płacić 120 zł. Za co? Przecież tu kuchnia oddzielnie, ubikacja oddzielnie, a myć trzeba się w misce - przekonuje jedna z lokatorek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?