Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dotacja tak trochę na oko [komentarz]

Zbigniew Marecki
Prezydent Słupska i jego najbliżsi współpracownicy z ratusza lubią się prezentować jako osoby nowoczesne i postępowe. Dlatego ze zdziwieniem zauważam, że niekiedy inaczej wyglądają deklaracje, a zupełnie inaczej praktyczne działania.

Jako przykład weźmy choćby kwestię podziału budżetowych pieniędzy (zresztą w skali roku dość małych) na organizację cyklicznych wydarzeń kulturalnych przybliżających mieszkańcom Słupska polską i zagraniczną scenę artystyczną.

Jak wiadomo, w Słupsku w ciągu roku organizuje się kilka tego typu imprez. W związku z tym stojący za nimi ludzie składają w ratuszu wnioski o miejskie dotacje na ten cel.

I tak się dzieje w większości samorządów. Potem te wnioski ocenia i punktuje specjalna komisja, której skład jest w Słupsku dość tajemniczy, a co roku zresztą nieco inny. Rzecz jednak w tym, że na podstawie jej ocen zwykle dochodzi do obcinania wysokości dotacji, o które ubiegają się wnioskodawcy.

Gdy jeden z nich w ramach uzyskania informacji publicznej niedawno dochodził, dlaczego tak mocno (dostał tylko 35 procent sumy, o którą występował) mu ją obcięto, to pani wiceprezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka odpisała mu, że „nie ma algorytmu pozwalającego na wyliczenie dotacji w zależności od uzyskanej punktacji”.

Jednym słowem logiczny wniosek wydaje się prosty: w ostateczności dotacja jest przyznawana na oko, tak trochę po uważaniu. Mam nadzieję jednak, że decydującego znaczenia nie ma to, czy kogoś lubimy, czy też nie!

W praktyce więc w słupskim ratuszu za nowoczesnymi założeniami kryje się ręczne sterowanie.

To jednak nie wszystko, bo - jak się dowiedziałem - na dodatek od czasu do czasu pojawiają się mniej lub bardziej subtelne sugestie, że najlepiej byłoby, gdyby organizator ważnej i w sumie prestiżowej imprezy przekazał jej organizację w ręce miejskiej instytucji. A to już - niestety - pachnie komuną! Dlaczego? Ano dlatego, że w tych zamierzchłych i podobno niedobrych czasach władza chciała mieć wszystko pod kontrolą. Lubiła także, gdy cały splendor za sukces organizacyjny spadał na nią. Niby to logiczne, bo jak daje się pieniądze, to warto podkreślić, kto je dał i - jak się da - wpłynąć na kształt tego, co za dotację wyprodukowano.

Pamiętajmy jednak o tym, że ponad 20 lat temu wszyscy walczyliśmy o to, aby Polacy mogli sami organizować imprezy, które stworzyli i wypromowali. Zakładaliśmy wtedy, że władza publiczna będzie im w tym pomagała na zasadzie współpracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza