Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Czarni - Asseco Prokom 78:87 (zdjęcia, wideo)

Rafał Szymański
Dwa razy budził się w tym meczu w Czarnych Panterach lew, ale goście poskromili szturm gospodarzy. Energa Czarni Słupsk – Asseco Prokom Gdynia 78:87 i w play off jest 1:3.
Dwa razy budził się w tym meczu w Czarnych Panterach lew, ale goście poskromili szturm gospodarzy. Energa Czarni Słupsk – Asseco Prokom Gdynia 78:87 i w play off jest 1:3. Łukasz Capar
Dwa razy budził się w tym meczu w Czarnych Panterach lew, ale goście poskromili szturm gospodarzy. Energa Czarni Słupsk - Asseco Prokom Gdynia 78:87 i w play off jest 1:3.
Energa Czarni - Asseco Prokom. Czwarty mecz

Energa Czarni - Asseco Prokom. Czwarty mecz

Goście rozpoczęli mecz z siedzacym na ławce i odpoczywającym po kontuzji z trzeciego spotkania Ratko Vardą. To powinno otworzyć słupszczanom drogę pod kosz Asseco Prokomu. Niestety, nie doczekaliśmy się tego w pierwszych dziesięciu minutach. W nich gdynianie zaskoczyli gospodarzy i bardzo szybko wyszli na wysokie prowadzenie, które mogło rozbić nie takie zespoły jak Energa Czarni. Był moment, że słupski zespół przegrywał 6:20. A celne trójki Daniela Ewinga i Roberta Witki (który rozgrywał bardzo dobre zawody) i szybki atak gości dawał im punkty.

Klip z meczu

Na szczęście w składzie słupskiego zespołu był Jerel Blassingame. W ospałych nieco na początku zawodnikach Energi Czarnych potrafił rozpalić ogień i zmusić do odrabiania start. Zrobił to na swój sposób, prowokując wszystkich graczy Asseco Prokomu w każdy, także niedozwolony sposób. Już we wcześniejszych meczach z Szubargą powiedzieli sobie wiele złego, teraz prowokował nieustannie.

Konferencja prasowa po meczu

Coś na sposób, w jaki Materatzzi wykluczył Zidane z finału mistrzostw świata. Może było to na granicy dobrego smaku, ale gospodarze z podwójną adrenaliną wrócili do gry. Jeszcze w pierwszej kwarcie słupski zespół odrobił część strat, Blassingame miał wtedy już sześć z dziewięciu asyst, jakie zanotował w tym starciu. Podopiecznym Dainiusa Adomaitisa pomogła doskonała skuteczność w tych minutach w rzutach za trzy punkty. Roszyk, Cesnauskis, Białek i Szawarski trafiali bezbłędnie, tuż przed przerwą słupszczanie rzucili 8 z takich rzutów na 9 oddanych. Dużo ruchu w ataku, nieustępliwość w obronie,
olbrzymie serce do gry i charakter zastępowały umiejętności.

W trzeciej kwarcie goście znów bardzo łatwo potrafili zbudować sobie przewagę, przekraczającą 10 punktów. Słupski zespół gasł w oczach z każdą zebraną piłką w ataku przez Asseco Prokom. I gdy wydawało się, że czwarta kwarta będzie tylko smutnym dodatkiem, znów gospodarze rzucili się na gdynian, jak byk na bezbronnego torreadora w trakcie corridy.

Tym razem głównym atutem stał się niewidoczny wcześniej Jazvin. Dokładne dogrania do niego pod kosz dawały punkty, bo nic nie robił sobie z obecności Hrycaniuka. Niestety, musiał zejść za pięć przewinień. Spotkało to także Davisa oraz Leończyka i Energa Czarni kończyła mecz z Roszykiem grającym na czwórce. Po twardym boju, słupszczanie jednak okazali się po raz kolejny minimalnie słabsi.

- To był zacięty mecz, lepiej oglądało się go niż pierwsze starcie w Słupsku. Teraz musimy postawić kropkę nad i w Gdyni - mówił po meczu Tomas Pacesas, trener gości.

Po czterech starciach jest 3:1 dla Asseco Prokomu. Kolejny mecz w środę, 27 kwietnia. Zespoły grają do czterech zwycięstw.

Energa Czarni - Asseco Prokom Gdynia 78:87 (25:29, 20:18, 14:27, 19:13)

Energa Czarni: Cesnauskis 11 (2), Jazvin 12, Blassingame 19 (1), Roszyk 2, Avery 1, Davis 6, Szawarski 9 (3), Leończyk 9, Białek 9 (2).

Asseco Prokom: Ewing 17 (3), Adams 7, Szubarga 10 (2), Eldridge 4, Burrell 10, Szczotka 2, Hrycaniuk 7, Witka 16 (4), Widenow 14 (2), Frasunkiewicz 0.

Trefl Sopot jest zdecydowanie bliżej finału ligi po trzecim spotkaniu

W środę odbędzie się czwarte spotkanie drugiego półfinału play off Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec. Po trzech spotkaniach prowadzi pomorski zespół 2:1.

W trzecim meczu tej pary a pierwszym w Sopocie gospodarze okazali się lepsi i wygrali 82:69. To było najbardziej jednostronne spotkanie z dotychczasowych półfinałowych potyczek Trefla z Turowem.

Gospodarze zwyciężyli głównie dzięki wygranej walce na tablicach (41:24 w zbiórkach) oraz przewadze w asystach (22:8). Od samego początku mecz toczył się pod dyktando sopockich koszykarzy,

Na pewno nasze zaangażowanie w tym meczu pozostawiało sporo do życzenia. Zwłaszcza w pierwszej można było odnieść wrażenie, że przeszliśmy obok gry. Po przerwie spisywaliśmy się trochę lepiej, niemniej różnicy z pierwszej połowy nie udało nam się odrobić. Grając w takim stylu nie mamy szans na awans - mówił po tym spotkaniu Jacek Winnicki, trener PGE Turów.

- Walczyliśmy twardo i zdecydowanie przez 40 minut. Trochę lepiej radziliśmy sobie w pierwszej połowie, niemniej do naszej gry po przerwie również nie można mieć większych zastrzeżeń. Cieszę się, że udało nam utrzymać równe tempo gry przez prawie cały mecz. I to jest właśnie recepta na zwycięstwa w kolejnych spotkaniach. Turów to silny zespół, który ma w swoich szeregach kilka indywidualności, zatem musimy być skoncentrowani i zdeterminowani w każdej minucie - komentował spotkanie Karlis Muiznieks, trener Trefla.

Trzeci mecz półfinałowy: Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec 82:69 (22:21, 21:8, 17:18, 22:22).

Trefl Sopot: Lawrence Kinnard 16, Giedrius Gustas 16, Dragan Ceranić 14, Filip Dylewicz 13, Paweł Kikowski 9, Marcin Stefański 7, Slobodan Ljubotina 4, Lorinza Harrington 3, Adam Waczyński 0.

PGE Turów Zgorzelec: Torey Thomas 21, David Jackson 17, Robert Tomaszek 8, Michał Gabiński 8, Bartosz Bochno 5, Ivan Zigeranović 4, Marko Brkić 3, Michael Kuebler 3, Konrad Wysocki 0, Daniel Kickert 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza