Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Czarni Słupsk po meczu z Treflem. Trzeba trafiać, aby wygrać

Rafał Szymański
W walce o piłkę we wczorajszym meczu, od lewej: Chris Daniels, Cliff Hawkins z Trefla (żółta koszulka) i Alex Harris. W tle sektor kibiców ze Słupska.
W walce o piłkę we wczorajszym meczu, od lewej: Chris Daniels, Cliff Hawkins z Trefla (żółta koszulka) i Alex Harris. W tle sektor kibiców ze Słupska. Fot. Łukasz Capar
Energa Czarni przegrała w pierwszym meczu PLK sezonu 2009/2010. W Sopocie uległa miejscowemu Treflowi 54:59. Niski wynik to efekt słabej gry i skuteczności. Mamy zawodników, trenerów, ale nie mamy zespołu.

Dużo słupszczan przybyło do hali w Sopocie, mając nadzieję na dobry wynik swojego zespołu. Tym bardziej że oprawa byłą szczególna. Jako że mecz otwierał sezon 2009/2010 Polskiej Ligi Koszykówki usłyszeliśmy hymn Polski i okazjonalne przemówienia.

Na początku, mimo olbrzymiej nerwowości, festiwal chaotycznych podań i wiele strat, słupszczanie utrzymywali prowadzenie, od 6:0 do końca pierwszej odsłony. Igors Miglinieks znalazł sposób na to, jak prowadzić zmęczony wytężonymi treningami zespół. Co dwie - trzy akcje dokonywał zmian. Ciężko mu to przychodziło, bo wciąż musiał liczyć Polaków przebywających na parkiecie. Np. gdy Sroka już po trzech minutach miał dwa przewinienia, aby go zmienić na Sulowskiego, musiał równocześnie usunąć z parkietu Harrisa.

Takie chaotyczne granie trwało właściwie do końca pierwszej połowy. Trefl zaczął w końcu spokojniej i dokładniej dogrywać, gdy na parkiecie pojawił się Iwo Kitzinger i dwie trójki zdobył Paweł Malesa, jeszcze do niedawna koszykarz Energi Czarnych. Jego punkty wyprowadziły sopocian na prowadzenie, które utrzymywali do końca pierwszych 20 minut. Czarni mieli dużo strat, niecelnych podań. Wyglądało, że częste zmiany dają odpocząć zawodnikom, ale nie pozwalają nabrać rozpędu i takiego meczowego rytmu gościom.

Na początku trzeciej kwarty słupszczanom pomógł Cesnauskis, kilka jego akcji dało punkty i nadzieję na odmianę wyniku. Jego koledzy byli jednak bardzo nieskuteczni, grali falami, nie dogadywali się co do swojego udziału w tych samych zagrywkach. Irytowały obijane seriami o obręcz rzuty Clarka czy blokowane akcje Joyca. Trójki nie wchodziły nawet trafiającemu seriami w Jezierzycach Djapie. Słupszczanom nie można odmówić serca, wkładali w mecz wiele energii, sił, ale ich akcjom brakowało wykończenia.
Bezradny Cesnauskis machał z rozpaczy rękami po kolejnej akcji, w której piłka odbijała się od obręczy. A wtedy potrzebowaliśmy już punktów. Rozpaczliwe trójki Cesnauskisa, Sulowskiego nie wchodziły, stan 56:50 utrzymywał się przeraźliwie długo.

Dopiero osobiste Sroki i trafiony spod kosza w ekwilibrystyczny sposób rzut Danielsa dały słupszczanom dojście na trzy punkty 53:56 i nadzieję na wygraną na 44 sekundy przed końcem meczu. Strata Trefla i ponowna akcja Czarnych. Harris nie trafia za trzy. Kadziulis ucieka z piłką, jest faulowany. Nie trafia pierwszego, odwrotnie jest z drugim. Odpowiedź Cesnauskisa - połowiczna. W ostatniej akcji trafia Hawkins i gospodarze wygrali w tym nierównym, szarpanym spotkaniu.

Trefl Sopot - Energa Czarni Słupsk 59:54 (13:13, 14:9, 17:15, 12:13).
Trefl: Hawkins 3, Kadziulis 3, Malesa 8 (2), Stefański 9 (1), Kuzminskas 18, Kitzinger 11 (1), Ratajczyk 0, Kinnard 7 (1), Kowalczuk 0.
Energa Czarni Słupsk: D. Joyce 2, M. Cesnauskis 15 (1), J. Sulowski 2, R. Clark 0,
M. Sroka 6 (1), W. Żurawski 4, D. Przybyszewski 4, D. Djapa 4, Ch. Daniels 8, A. Harris 9 (1).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza