Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Czarni Słupsk zagra z Asseco Prokom Gdynia

Rafał Szymański
Aby wygrac, zawodnicy Energi Czarnych Słupsk potrzebują dopingu publiczności.
Aby wygrac, zawodnicy Energi Czarnych Słupsk potrzebują dopingu publiczności. Fot. Łukasz Capar
Jak Energa Czarni Słupsk ma wygrać z Asseco Prokomem Gdynia? Walcząc, harując i miażdżąc rywali. A jeszcze wybijając z rytmu w obronie. - Musi być też zespołowo - dopowiada Tyrone Brazelton. I musi być doping.

Na piątkowym treningu nie było Michała Hlebowickiego, z którym Energa Czarni rozwiązała kontrakt. Stało się to na dwa dni przed meczem z Asseco Prokomem Gdynia od lat najlepszym polskim klubem, z największym budżetem i dzięki temu najlepszymi zawodnikami. W tym sezonie w Polskiej Lidze Koszykówki udowadnia to bezwzględnie, klub wygrał dziesięć meczów, czyli wszystkie dotychczasowe. Wygrał i to raczej w sposób niebudzący wątpliwości.

Najgorzej gdynianom poszło w starciu z Treflem Sopot, kiedy zwyciężyli tylko 84:78. W innych grach rywale byli w cieniu, a właściwie od humoru Tomasa Pacesasa, szkoleniowca, i jego kaprysów, którego Polaka wpuści na parkiet, zależało, jak potoczą się dalsze losy meczu. Co ma do zrobienia z takim rywalem Energa Czarni?

Musi pokazać charakter i koszykarskie jaja. O ile w ataku można liczyć na łut szczęścia, to w defensywie trzeba liczyć na mądrość i umiejętności taktyczne Igorsa Miglinieksa. Musi coś przygotować. Od tego ma głowę na karku, by wymyślić sposób na wygraną, sposób, jakiego zmęczona po zwycięstwie z Oldenburgiem w Eurolidze ekipa z Gdyni nie będzie się spodziewać. Na wyżyny muszą wznieść się zawodnicy. Tyrone Brazelton nie może odpuścić Dawidowi Loganowi. Słupscy podkoszowi muszą wypunktować dosłownie i w koszykarskich statystykach Ronnie Burrella i Papę Sow oraz Jana Jaglę w twardej grze w defensywie. Fakt, trudno to zrobić, ale od czego każdy ze słupszczan bierze, kasę o jakiej przeciętnemu kibicowi Energi Czarnych marzy się tylko wtedy, gdy zbliża się do kolektury totolotka z kolejnym kuponem.

Aby wygrać z gdynianami, każdy z koszykarzy Energi Czarnych musi pokazać złość, agresję i charakter... Tomasa Pacesasa, a więc trenera Asseco Prokomu z czasów, gdy był koszykarzem i miał pseudonim policjant. Takiej zaciętości potrzeba słupszczanom w tym meczu. Nie techniki Clarka, Harrisa czy szybkości Brazeltona, ale przekonania, że można...

Słupszczanie kiedyś już potrafili pokonać wracający po pucharowych meczach Prokom we własnej hali, 66:62. I to w składzie o wiele słabszym niż obecnie. To było w styczniu 2004 roku z Łukaszem Żytko, Alvydadem Tenysem i przechodzącym na sportową emeryturę Dariuszem Parzeńskim. Ale tam mieliśmy wojowników. Takich potrzeba teraz.

- Jak będziemy zespołem, będziemy skupieni na piłce i posłuchamy tego, o czym mówi nam trener, to będziemy mieli szansę - zapowiada "Głosowi" Brazelton.
On oczywiście może się czuć pokrzywdzony, niedawno grał w Asseco Prokomie i rozwiązano z nim kontrakt. Tyle że motyw zemsty sprawdzi się, gdy pomagać mu będzie cała drużyna.

Jeśli słupszczanie będą myśleć o tym, że Asseco gra w Eurolidze, że wygrywa z innymi wysoko w PLK, nic z meczu nie będzie.

Przegrają już przed nim. Sama historia i umiejętności Qyntela Woodsa wystarczą, by zastraszyć Czarnych.

- Powinien już zagrać wcześniej chory Mantas Cesnauskis - deklaruje Andrzej Twardowski, prezes Energi Czarnych. Słupszczanie prestiżowo to, co zyskali, wygrywając w Zgorzelcu, roztrwonili, przegrywając w Pucharze Polski z AZS Tempcoldem w Warszawie. Jest co nadrabiać przed własnymi kibicami.
Mecz rozpoczyna się w niedzielę o godz. 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza