Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Mielno musi zwrócić unijną dotację

Inga Domurat [email protected] Tel. 94 347 35 99
Gmina Mielno musi zwrócić unijną dotację
Gmina Mielno musi zwrócić unijną dotację sxc.hu
Gmina Mielno ma zwrócić ponad 1,8 mln złotych dotacji unijnej, którą otrzymała na drugi etap kanalizacji Łaz. Powód? Pomylono działki, na której stanęła jedna z przepompowni.

To pierwsza taka sytuacja w zachodniopomorskim, jeśli chodzi o inwestycje realizowane w ramach unijnego projektu Interreg-III nadzorowanego przez wojewodę. Wcześniej bywały wezwania do samorządów o zwrot, ale jedynie części dotacji i nie opiewały na tak wysoką kwotę.

Co się stało? Rozbudowę infrastruktury wodno-kanalizacyjnej w Łazach gmina rozpoczęła w 2006 roku. Gminne władze wiedziały, że mają zapewnioną dotację w kwocie 1.833.076,06 zł, a z własnego budżetu musi dołożyć tylko ok. 600 tys. złotych (taki był efekt umowy podpisanej wcześniej z urzędem wojewódzkim).

Wtedy to za realizację inwestycji gminnych odpowiedzialny był zastępca wójta - Marek Giełdon, dokumentację projektową sporządziła Pracownia Projektowa Systemów Wodno-Kanalizacyjnych w Koszalinie, a inżynierem kontraktu została firma Ekobud.

Dodatkowo jeszcze w ramach umów-zleceń Zbigniew Choiński, ówczesny wójt, zatrudnił do prowadzenia spraw związanych z gospodarką wodno-kanalizacyjną Jolantę Filipowskiej z Ekobudu. Mimo tak rozbudowanego nadzoru - gdy roboty zostały zakończone z końcem 2007 roku i gmina wystąpiła do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o uzyskanie decyzji na użytkowanie wybudowanej infrastruktury - szybko musiała wycofać swój wniosek. Powód? Jedna z przepompowni posadowiona została na innej działce niż wykazanej w dokumentacji, a do tego ta działka była gruntem prywatnym.

O problemie dowiedzieli się urzędnicy z chwilą, gdy Zakład Energetyczny w Koszalinie odmówił zawarcia umowy z gminą na dostarczenie energii elektrycznej do przepompowni.

Gmina próbowała sprawę wyjaśniać z projektantem, ale bezskutecznie (tak wynika z protokołu po kontroli NIK z 2010 roku, dop. red.). Ostatecznie przystąpiła do negocjacji z właścicielem działki, ale jego ciężka choroba skutecznie je utrudniła. I do sprzedaży części działki - na której posadowiona została przepompownia - na rzecz gminy doszło dopiero w czerwcu 2010 roku.

Wybudowana sieć kanalizacyjna była już jednak użytkowana, bo zdaniem gminy nieuruchomienie systemu kanalizacji groziło zalaniem nieczystościami całych Łaz, a tym samym katastrofą ekologiczną. Gmina, choć nie miała pozwolenia na użytkowanie wybudowanej inwestycji, pozwoliła więc mieszkańcom Łaz na wykonanie przyłączy i zaczęła ich sukcesywnie obciążać opłatą adiacencką.

Niewykluczone, że właśnie ten mechanizm spowodował, że 26 maja 2010 roku trafiła do wojewody skarga dotycząca nielegalnie funkcjonującego kolektora ściekowego i pobierania opłat związanych z podłączeniem do sieci.

Wojewoda przekazał skargę przewodniczącemu Rady Gminy Mielno - Piotrowi Garnickiemu i ta miała być rozpatrzona przez radnych. Ostatecznie radzie wystarczyły wyjaśnienia Zbigniewa Choińskiego i skarga pozostała bez rozpatrzenia. Sprawą jednak zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza