Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorący rok 1939 na Pomorzu

Sylwia Lis [email protected]
Polski plakat propagandowy.
Polski plakat propagandowy. Internet
Już kilka miesięcy przed wybuchem wojny w 1939 roku mieszkańcy ówczesnego powiatu lęborskiego, jak i wielu innych powiatów przygranicznych odczuwali atmosferę wojny.

Spodziewano się ataku, ale ze strony polskiej.

Latem 1939 roku Polacy już nie mieli złudzeń. Spodziewano się wybuchu woj­ny z Rzeszą, jednak prasa i radio zapewniało, że polska armia jest silna i "nie oddamy nawet guzika". W Rzeszy również spodziewano się wybuchu wojny. Szczególnie mocno dało się to odczuć w powiatach przygranicznych, w których od kwietnia 1939 roku koncentrowano żołnierzy, kwaterując ich często w szkołach. Ówczesny powiat lęborski również czuł gorączkę przygotowań, dlatego że oddziały Wehrmachtu atakować miały niezmiernie ważny cel strategiczny, jakim była Gdynia oraz Hel. Wzmożony ruch wojsk usprawiedliwiano koniecznością obro­ny granicy Rzeszy przed polskimi bojówkami, które zapuszczać się miały na teren Rzeszy z wrogimi zamiarami podpaleń, zabójstw i szkód gospodarczych. Cierpieć mieli również Niemcy zamieszkujący Rzeczpospolitą, których "bestialscy" Polacy szykanowali na wiele sposobów.

O ruchach wojsk niemieckich doskonale wiedział polski wywiad. Agenci donosili o dużych ruchach wojska szczególnie na terenach powiatów lęborskiego, bytowskiego i pilskiego. Odpowiedzią było częściowe wzmo­cnienie oddziałów Straży Granicznej zmobilizowanymi członkami batalionów Obrony Narodowej. Na łamach "Lauenburger Zeitung" informowano, że niemieckie Pomorze stanie się niedługo miejscem agresji wojsk polskich, gdyż na terenach przygranicznych koncentrowano polskie wojska. Przy granicy odbywać się miały również wielkie manewry. Fakty te świadczyć miały o wrogich polskich zamiarach. Prasa pisała również o tym, że w przypadku ataku na Trzecią Rzeszę "Polaczki" zostaną odrzuceni aż do granicy wolnego miasta Gdańska.

Pisano również o tym, że Polacy zamiast chęci pokojowego załatwienia konfliktu ogłosili mobilizację wojska.

"Polskie prowokacje"

Jeszcze przed wybuchem wojny Polaków oskarżano również o to, że chcieli część powiatu zalać wodą, stale podnosząc poziom Piaśnicy w okolicach Jeziora Żarnowieckiego. Około 20 żołnie­rzy polskich usiłowało również podnieść poziom wody w jeziorze, jednak zostali ostrzelani i przepędzeni. Ostatniego dnia sierpnia banda kilkudziesięciu żołnierzy ostrzelać miała młyn i posterunek Straży Granicz­nej w miejscowości Bukowina. Zostali bardzo szybko odparci.

Wspominano również o incydencie w powiecie bytowskim, gdzie polska bojówka napadła na posterunek graniczny w miejscowości Sonnenwald (Zalesie) i po krótkiej ale zaciętej walce postrzeliła niemieckiego inspektora celne­go. Prowokacyjne i nieprawdziwe są również wypowiedzi dla prasy opisujące wspomnienia niemieckich żołnierzy już po zakończeniu działań wojennych. Żołnierze wspominać mieli, że po wkroczeniu na teren polski widzieli dziesiątki polskich samolotów, które Luftwaffe zniszczyła podczas startu. Polskie bombowce lecieć miały z ładunkiem bomb. Celem ich był Lębork oraz Słupsk, które jako pierwsze miały zostać zniszczone przez Polaków.

Jeńcy polscy, których przetrzymywano w Lęborku, nie chcieli uwierzyć, że znajdują się właśnie w tym mieście. Dowództwo powiedzieć im miało, że miasta te zostały obrócone w ruiny.

Niemiecka przewaga

Historycy podają, że na terenie powiatu lęborskiego mogło stacjonować nawet do 29 tysięcy żołnierzy wojsk lądowych, którzy pierwszego września na całej długości granicy lądowej wkroczyli na teren II RP. Wspomagani byli przez około 120 samolotów. Polacy przeciwstawili im 17 tysięcy żołnierzy, tj. oddział wydzielony "Wejherowo", który jako pierwszy starł się Niemcami. W jego skład wchodził batalion obrony narodowej "Puck" oraz 1. Morski Pułk Strzelców.

Zaś na południe od Gdyni odział wydzielony "Redłowo" składający się z 2. Morskiego Pułku Strzelców i batalionu rezerwowego oraz oddział wydzielony "Kartuzy" składający się z batalionów Obrony Narodowej "Gdynia II" i "Kartuzy". Ponadto w okolicy Koleczkowa walczył batalion Obrony Narodowej "Gdynia I". Mimo znacznej przewagi Niemcom dopiero 19 września udało się im zdobyć Gdynię Oksywie, jednak Hel skapitulował dopiero 1 października. O determinacji polskich obrońców może świadczyć również fakt, że udało im się zabić około 900 niemieckich żołnierzy, samemu tracąc około 1100.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza