Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Heniu, szykuj stringi", czyli goło i wesoło, ale tylko od lat 18 (zdjęcia)

Magdalena Olechnowicz
Gwiazdorska obsada, doskonała gra aktorska i salwy śmiechu na trybunach. Tak było podczas spektaklu "Goło i wesoło" w słupskim teatrze.
Gwiazdorska obsada, doskonała gra aktorska i salwy śmiechu na trybunach. Tak było podczas spektaklu "Goło i wesoło" w słupskim teatrze. Marcin Kamiński
Wabikiem na ten spektakl były plakaty z męskimi pośladkami. Stąd nie dziwiło, że większość na publiczności stanowiły panie, choć i męskie salwy śmiechu co chwilę dało się słyszeć. Bo też i o to chodziło. Widzowie mieli się dobrze bawić i ten cel udało się reżyserowi i aktorom osiągnąć.

Goło i wesoło w słupskim teatrze

Ten spektakl to sukces gwarantowany. Już sam tytuł zapowiadał jak będzie: "goło i wesoło" i tu na pewno nikt z widzów się nie zawiódł. Choć, po przedstawieniu, dało się słyszeć nieco zawiedzione głosy pań, że jedna męska pupa Bugi'ego - rockmana, to jednak oszustwo.

Na plakatach golizny było więcej niż w rzeczywistości na scenie. Bo panowie, choć kusili, wabili, zachęcali… niewiele pokazali. Jeśli chodzi o ciało oczywiście, a nie o grę aktorską. Bo tu wielkie brawa!

Furorę zrobił Radosław Pazura, który w roli konferansjerki, w obcisłej damskiej sukience z gołymi plecami, peruką na głowie i na obcasach, nie dość, że okazał się naprawdę seksowną laską - mówiąc slangiem młodzieżowym, to do tego naprawdę świetnym aktorem komediowym.

Wesoło było niezaprzeczalnie (aż tusz do rzęs mi się rozmazał od łez śmiechu), ale czy goło? Nie aż tak bardzo, ale w końcu to nie występ chippendales'ów, a profesjonalny spektakl teatralny. Moim zdaniem - po stokroć lepszy - niż występ najlepszych striptizerów.

Prosta fabuła nie zmuszająca specjalnie do wysiłku intelektualnego, dużo erotycznych podtekstów oraz nazwiska gwiazd takich jak Radosław Pazura, Jacek Lenartowicz, Henryk Gołębiewski, czy Mirosław Zbrojewicz (znany bardziej jako Grucha z filmu "Chłopaki nie płaczą") to sukces gwarantowany.

Bo nie ma co ukrywać, że po całym tygodniu ciężkiej pracy, nie mamy ochoty na egzystencjalne przemyślenia i rozterki. Ten spektakl to porządny zastrzyk humoru i rozrywki, czyli tego, czego najbardziej nam potrzeba, gdy za oknem jesień, w pracy stres, a do tego wszechobecny kryzys.

Fabuła oczywiście ma swój głębszy sens, bo opowiada o grupie bezrobotnych mężczyzn, którzy wpadają na pomysł, aby założyć grupę stripizerów. A do bosko obdarzonych naturą nie należą. Jeden gruby, drugi z zapadniętą klatą, trzeci z krzywymi nogami. Wszyscy walczą ze swoimi kompleksami - jak w codziennym życiu każdy z nas.

Każdy z nich boryka się ze swoimi problemami - od jednego odeszła żona i zostawiła go z synkiem, drugi mieszka z mamą, z którą biega na roraty, a trzeci jest tak zakompleksiony, że boi się porozmawiać z kobietą.

Nie ukrywajmy jednak, że ta gorzka strona życia schodzi tu na drugi plan a widownia czeka na finałowy pokaz "Napalonych nosorożców". Panowie prezentują się w nim profesjonalnie, a panie na widowni entuzjastycznymi brawami zachęcają, aby panowie pokazali więcej.

W najlepszych momentach światła jednak gasną bądź tylko błyskają i stąd niektóre panie wychodziły z małym niedosytem. W szatni dało się jednak słyszeć "Heniu, szykuj stringi. Cekiny ci doszyję."
Spektakl gorąco polecam, ale… wstęp od lat 18!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza