MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ile zarobimy podczas wakacji?

Jakub Roszkowski [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. Radosław Brzostek
Konkurencja w sezonie jest duża, dlatego warto poszukać pracy już na początku wiosny.
Konkurencja w sezonie jest duża, dlatego warto poszukać pracy już na początku wiosny.
Pracy nad morzem - w kawiarniach, lodziarniach i smażalniach - jest teraz ogrom. Ale i tak trzeba się jej naszukać, by znaleźć coś naprawdę atrakcyjnego. Pensje?

Najlepiej mają ochroniarze dyskotek. Sprawdziliśmy stawki w Mielnie, Kołobrzegu i Darłowie.

Przepytaliśmy o wakacyjne zarobki ponad 30 młodych osób, które w te wakacje pracują w Mielnie. Niemal wszyscy narzekali, że pracy jest ogrom, a pensje kiepskie. Według nich najgorzej mają parkingowi oraz beachboye, czyli osoby chodzące po plaży i sprzedające napoje, bułki, pączki.

Ci pierwsi dostają najniższą stawkę - 5 zł za godzinę pracy, a pracują nawet 12 godzin dziennie. Czas pracy zależy jednak od nich samych. Beachboye natomiast mają wyjątkowo męczące zajęcie.

Dziennie przemierzają nawet 15 km po piasku. - Umowa jest taka, że dostajemy 20 procent z utargu. Na razie było jeszcze słabo, bo pogoda była straszna. Ale już zdarzył się dzień, że kolega utargował 500 złotych. Dla niego była więc stówa - opowiadają nam.

Dziś średnia stawka za godzinę pracy w Mielnie to 6 - 7 złotych. Ale są od tego odstępstwa. Na pewno dobrze zarabiają ochroniarze na dyskotekach. Za 8 godzin pilnowania porządku dostają nawet 200 złotych. Do tego doliczyć jeszcze trzeba wyjątkowe dodatki.

- Gość sika z balkonu. Złapię go, to każę płacić mandat. Musi wypłacić minimum 50 złotych albo wylatuje - tłumaczy jeden z naszych rozmówców.

Kelnerki też nie mają źle, choć to także ciężka harówka. - Nogi na koniec dnia dosłownie pękają - opowiada Ala Krzylak, studentka ekonomii ze Szczecina. Na razie jeszcze szuka pracy, ale już wie, że w kawiarniach zapłacą jej za godzinę kelnerowania 6 złotych. Do tego trzeba jednak doliczyć napiwki, z których dziennie może się uzbierać nawet 80 złotych. Pracuje się również 10 - 12 godzin dziennie.

Więcej zarabia się jako kelnerka na dyskotece. To może być nawet 13 zł za godzinę pracy, ale nie jest to zbyt bezpieczne zajęcie. - Pijana ekipa wciąż cię zaczepia, po nocce jesteś wycieńczony, no i napiwków jest mało - opowiada Ewelina, ma za sobą na razie jeden weekend pracy w Mielnie.

Sprzedawcy - w sklepach z pamiątkami, w lodziarniach, smażalniach, warzywniakach - dostają 6 - 7 zł za godzinę pracy. Niektórym właściciele lokali fundują jeszcze obiad, niektórym nawet spanie. To przede wszystkim oferta dla osób spoza regionu koszalińskiego, które są sprawdzonymi i dobrymi pracownikami.

Tatuażyści, robiący malunki henną, a których można spotkać w centrum Mielna i Unieścia, mają 30 procent od utargu. Na razie tylko narzekają, bo klientów było w ostatni weekend jeszcze mało. Ale pogoda ma się poprawić, więc i wczasowiczów powinno być teraz dużo więcej.

Pensję mają też oczywiście ratownicy wodni. Leszek Pytel, szef mieleńskich ratowników, zdradził nam, że w zależności od stanowiska i stopnia ratownika, pensja wynosi od 1.500 zł do 2.200 zł brutto miesięcznie.

W Kołobrzegu nie ma już praktycznie ofert pracy sezonowej. Młodzi ludzie bezskutecznie codziennie szukają wolnych miejsc. Pracodawcy wykorzystują to i płacą minimalne stawki.

p>

- W tym roku bezsprzecznie mamy kryzys na rynku pracy - mówi Ewa Stygar, właściciel sklepu z pamiątkami przy latarni morskiej. - Codziennie spotykam się z młodymi ludźmi, którzy gotowi są przyjść do pracy nawet za 6 zł za godzinę.

 

Praktycznie nie ma dnia, w którym ktoś nie pytałby o pracę - przyznaje pracodawca. - Zdecydowanie lepiej jest zatrudniać osoby ze wsi. Taka młodzież przyzwyczajona jest do pracy i jest w stanie ciężej pracować. Oczywiste jest również to, że znacznie lepiej jest zatrudniać osoby sprawdzone, które pracują już od wielu lat. Część z moich pracowników zaczynała pracę parę lat temu - przekonuje Ewa Stygar.

- Solidny pracownik może zarobić od 1.700 do 2.000 złotych miesięczne, w zależności od tego ile godzin będzie pracować. Pracodawcy znacznie wygodniej jest płacić za przepracowany czas. Trochę więcej zarabia się w punktach gastronomicznych, ale tam praca jest cięższa i bardzo często dłuższa - twierdzi wieloletni pracodawca.

- Swoją pracę znalazłam dzięki znajomościom i pracuję tutaj już drugi rok. Codziennie dojeżdżam do Kołobrzegu 12 kilometrów, jednak mimo to, opłaca się. Chcę zaoszczędzić trochę pieniędzy na studia - mówi Ada Dyś, sprzedawca w sklepie z pamiątkami.

- Praca nie jest ciężka, a gdy nie ma klientów, to można odpocząć. Wiem, że nie wszędzie jest tak dobrze, dlatego cieszę się z tego, co mam - przyznaje Ada.

Gorzej na temat swojej pracy wypowiada się Adrian, ze stoiska z pamiątkami. - Nie zależy mi na dużej sprzedaży - tym bardziej, że płaca jest kiepska.

Miesięcznie zarabiam 1.200 zł i muszę się z tego jeszcze utrzymać. To, co zarobię, wydaję praktycznie na bieżąco, ale lepsze to niż siedzenie w domu - przyznaje Adrian.

 

Niektórzy pracy szukali już w marcu: - Konkurencja w sezonie jest duża, dlatego warto poszukać pracy już na początku wiosny - mówi Monika, sprzedawca w punkcie z "szybkim jedzeniem".

- Jeszcze przed rokiem można było negocjować wynagrodzenie z pracodawcą - teraz trzeba się zgadzać na to, co jest. W branży gastronomicznej nie jest źle - można zarobić nawet 10 - 11 zł za godzinę, jednak w punktach z pamiątkami więcej niż 6 zł za godzinę to już dużo - twierdzi pracownica sezonowa z Kołobrzegu.

- Czasami trzeba pracować nawet po 13 godzin dziennie, jednak wtedy zarabia się więcej i można cokolwiek odłożyć - mówi Tomek, sprzedawca w punkcie z lodami. - Czasami jest ciężko, szczególnie jak są kolonie. W zeszłym roku udało mi się zaoszczędzić dwa tysiące złotych za 2,5 miesiąca pracy. W tym roku liczę na dodatkową premię od szefa, ponieważ ruch jest większy niż przed rokiem - twierdzi sprzedawca lodów.

W Kołobrzegu udało nam się spotkać zarówno osoby w wieku 16 lat, które pracują za pozwoleniem rodziców, studentów a nawet osoby po studiach, które nie mogą znaleźć innej pracy:

- Obroniłam dyplom na Politechnice Szczecińskiej jednak do tej pory nie znalazłam stałego zatrudnienia . Postanowiłam, że nie będę marnować czasu. Lubię spędzać czas nad morzem, jednak na normalne wakacje nie byłby mnie stać - stąd pomysł na pracę sezonową - mówi Joanna (prosi o nie podawanie szczegółów, bo jak przyznaje - pracuje "nie do końca legalnie").

Czytaj też> Zarobki w Szczecinie. Najlepiej siedzieć w śmieciach, wodzie i ściekach

Zarobki w Darłowie zbliżone są do tych w Mielnie. - Najmniej płacą sprzedawcom na plaży. Dostają ledwie 6 złotych za godzinę, ale mają swoje sposoby, żeby dorobić i jakoś na tym wychodzą.

Sprzedawcy pamiątek, czy zajmujący się obsługą stoisk z grami i cymbergajem, dostają 8, maksymalnie 10 złotych na godzinę - mówi młoda mieszkanka Darłowa, która już kolejny sezon pracuje w Darłówku Zachodnim.

- Zarobki pracowników sezonowych stoją w miejscu, bo od dwóch sezonów praktycznie nie zmieniają się ceny noclegów - mówi właścicielka jednego z pensjonatów w Darłówku. - U mnie noclegi są po 35 i 45 złotych od osoby, koloniści płacą ledwie 19 złotych. A to oznacza, że ci, którzy żyją z ich obsługi, też nie mogą liczyć na kokosy - dodaje. - Na przykład na jednej z moich stołówek godzinowa stawka dla kelnerki to 8 złotych.

Około 3 tysięcy złotych miesięcznie może zarobić sprzedawca lodów w Jarosławcu, ale okupi to ciężkim wysiłkiem - pracą nawet po 12 godzin dziennie i bez dnia przerwy, bo godzinowa stawka to 10 złotych.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza