MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak mówić o seksie

Notowała Ika nto.pl
To nieprawda, że Polakom brakuje słów, by mówić o seksie.
To nieprawda, że Polakom brakuje słów, by mówić o seksie.
Możemy swobodnie rozmawiać o życiu erotycznym, bo mamy bardzo bogaty słownik polskich seksualizmów.

Prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca: - To nieprawda, że Polakom brakuje słów, by mówić o seksie. Nieprawdą jest też, że do wyboru mamy albo terminologię medyczną, albo wulgaryzmy. Polecam wszystkim znakomicie opracowany "Słownik seksualizmów polskich" Jacka Lewinsona. Mamy w nim dziesięć tysięcy haseł - prawdziwe bogactwo. Inna sprawa, że nie zawsze chcemy z niego korzystać i nie używamy wszystkich tych słów.

W PRL, jak i w innych krajach obozu socjalistycznego, tematyka erotyczna była cenzurowana - kto wie, czy nie skrupulatniej niż tematyka polityczna. Po prostu komuna była bardzo pruderyjna. W powojennych słownikach języka polskiego nie było terminologii erotycznej. Działo się tak nie tylko z powodów cenzuralnych. Niektórzy językoznawcy uważają, że słowniki powinny ograniczać takie właśnie słowa.

Pod lupą

Pod lupą

W "Słowniku seksualizmów polskich" Jacka Lewinsona odnotowano: 954 określenia penisa, 634 - sromu, 294 - piersi, 397 - pośladków.

Penis - ampułka, chińczyk, dobrodziej, dyliżans, grzechomierz, hawajski z bakami, obywatel ze znakiem Q, odmrażacz, pokrywka, przecinek, spychotechnik, taktomierz, zaczep, zagończyk

Pierś - balkonik, depresja, fakultety dwa, giewont, oko cygańskie

Pośladki - antresola, kredens, teatr

Srom - biedronka, kanoe, kruk, mała czarna, muszelka, parking, południe, wideo

Mężczyzna w trakcie stosunku - cypisek, ideolog, naturysta, zatyrany

Lesbijka - zdublowana

Stosunek - branie pod kolejkę, deptanie, dueros, ekspertyza, jechanie na sygnale, kogel-mogel, koszałki-opałki, kroplówka, miodzenie się, strzelenie sobie amorka

Często przywołuje się polszczyznę z XVI czy XVIII wieku na dowód dawnej obfitości leksykalnej i swobody mówienia o seksie. Tak było, ale te słowa przecież nie zaginęły, nikt nam ich nie ukradł. Możemy po nie do woli sięgać - i tak się dzieje. Niektóre z nich powracają. Np. popularność odzyskały "dziurka" czy "szparka" na określenie damskich części intymnych, a przecież są to określenia pochodzące z XVIII wieku. Równie stare są "junaczek" czy "kawaler" jako nazwy "męskości".
Nigdy jednak nasz słownik erotyczny nie był tak bogaty jak teraz - bo stale dochodzą nowe określenia. Jedyne, co można mieć za złe naszemu słownikowi erotycznemu, to że korzysta - jak zresztą wszystkie języki - z anglicyzmów, a nie jest to wcale konieczne.

Trzeba też pamiętać, że bogactwo języka erotycznego polega nie tylko na wielości synonimów, ale też na obfitej metaforyce, na bardzo dużym wykorzystywaniu innych słów w przenośni, umiejętności tworzenia całych wyrażeń czy fraz, także na swobodzie ich używania. Jeżeli weźmiemy pod uwagę nasze prywatne rozmowy, to przenośni na ten temat jest mnóstwo. Każdy ma w swoim indywidualnym słowniku wiele ciekawych pomysłów. Możemy części ciała i czynności nazywać jak tylko chcemy. Ten prywaty język intymny trzeba cenić i bardzo dbać o niego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza