Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakim prezydentem Słupska był Robert Biedroń? [komentarz]

maz
Jakim prezydentem Słupska był Robert Biedroń?  Przeczytaj komentarz naszego dziennikarza.
Jakim prezydentem Słupska był Robert Biedroń? Przeczytaj komentarz naszego dziennikarza. Archiwum
Ani takim dobrym, jak sam się przedstawia na forum krajowym, ani takim złym, jak widzą go jego krytycy.

Robert Biedroń został prezydentem Słupska trochę z przypadku, bo chyba sam nie wierzył, że w 2015 roku wygra w Słupsku wybory. A jednak udało mu się. Głównie dlatego, że wyborcy mieli dosyć jego lokalnych konkurentów, więc postawili na kogoś z zewnątrz, kto dawał szansę na to, że w mieście będzie normalniej, choć trzeba pamiętać, że Biedroń przejął władzę po Macieju Kobylińskim, najdłużej urzędującym prezydencie, który zostawił miasto z największymi w jego historii długami.

Czytaj także: Osiągnięcia Biedronia w Słupsku. To samo czeka Polskę?

Dlatego Biedroń nie miał łatwego startu. Nie zdecydował się na ostre cięcia, bo to zapewne skończyłoby się buntem społecznym. Jednak tyle, ile mógł, oddłużył miasto, ale z efektem raczej miernym.. Poprzez dobre kontakty z mediami centralnymi przez cztery lata zrobił największą, bezpłatną promocję Słupska - i oczywiście siebie - w kraju i na świecie. Ponadto z różnych środków wyremontował 250 mieszkań komunalnych, które wcześniej były pustostanami lub były tak zdewastowane, że nikt tam nie chciał mieszkać. Zdobył także duże pieniądze na rewitalizację miasta, która ciągle jest realizowana i może mocno zmienić wygląd Słupska.

Niewątpliwie również ożywił życie społeczne w mieście, a za pieniądze od sponsorów ufundował ponad 20 mniej lub bardziej udanych murali, które nadały Słupskowi kolorytu. Ponadto robił to, co z mocy prawa powinien robić jako prezydent, o czym co tydzień informował na swoich konferencjach prasowych, podtrzymując - słusznie - kontakt ze społeczeństwem.

Poza tym wiele podróżował, organizował różne polityczne spotkania i czasem mocno ideologiczne działania, a za kulisami przygotowywał się do nowej roli - lidera nowej partii politycznej. Oczywiście można do niego mieć o to pretensje, ale wszyscy, którzy obserwowali jego działania, już dawno wiedzieli, że choć retorycznie deklaruje wielką miłość do miasta, Słupsk jest dla niego to tylko przystankiem na drodze politycznej kariery. Dlatego uważam, że nikogo nie oszukał, bo zawsze mówił, że w wyborach daje nazwisko, bo przyciąga wyborców, a sam idzie dalej. Można go nazywać cynikiem, ale moim zdaniem był po prostu szczery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza