Dlatego Śniadek twierdzi, że nie będzie zgody PiS i Solidarności na podniesienie wieku emerytalnego, zanim nie nastąpi uszczelnienie systemu składkowego, który obowiązuje obecnie w naszym kraju.
- Chodzi o likwidację systemu liniowego składek, który zakłada, że gdy wynagrodzenie przekracza 2,5 średniej krajowej, to od pozostałej kwoty nie płaci się składki emerytalnej. W ten sposób w kieszeniach najbogatszych pozostaje blisko 6 miliardów złotych, które mogłyby zasilić ZUS - tłumaczy Śniadek.
Kolejny warunek zgody na reformę emerytalną to ograniczenie fałszywego samozatrudnienia, które pozwala pracodawcom ograniczyć koszty wydatków na składki emerytalne pracowników, a samozatrudniający nie są w stanie zebrać pieniędzy na minimalmą emeryturę. Śniadek uważa, że trzeba także rozpocząć walkę z zatrudnianiem na czarno, bo wtedy wyraźnie wzrośnie liczba osób płacących składki emerytalne.
- W praktyce chodzi o to, aby ludzie byli dopuszczani do pracy dopiero po tym, jak będzie im wręczona umowa o pracę, bo inaczej nigdy nie uda się ograniczyć pracy na czarno, tym bardziej że teraz PIP musi informować pracodawcę na siedem dni przed kontrolą, że zamierza się u nich pojawić - wyjaśnia Śniadek.
Czy w ogóle jest szansa, że w Sejmie trafi pod obrady projekt ustawy Solidarności w sprawie referendum dotyczącego podniesienia wieku emerytalnego?
- To zależy od Platformy Obywatelskiej i pani marszałek Ewy Kopacz, którzy zdobyli mistrzostwo świata we wrzucaniu różnych projektów do sejmowej zamrażarki. Niestety, choć teoretycznie żyjemy w państwie demokratycznym, to praktycznie obowiązuje dyktatura większości. Mam nadzieję, że PO, forsując swoje rozwiązania, pozwoli także na sejmową debatę nad konkurencyjnymi rozwiązaniami - uważa poseł Śniadek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?