27-letni Krzysztof J. z Miłocic, sprawca śmiertelnego wypadku niedaleko Wołczy Małej, usłyszał w piątek zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 12 lat więzienia. Miastecki sąd aresztował go w piątek na trzy miesiące.
Do wypadku doszło w czwartek około godziny 13.30. Peugeot kierowany przez Krzysztofa J. na zakręcie wypadł z drogi i uderzył w pozostałość ściętego drzewa. Na miejscu zginął 25-letni Mariusz P. z Miłocic, który siedział na przednim fotelu.
Wypadek przeżył pasażer z tylnego siedzenia, 31-letni Łukasz B. Ciężko ranny trafił do słupskiego szpitala.
Natomiast nic nie stało się kierowcy. Wiadomo już, że Łukasz B. nie miał zapiętych pasów i w momencie zderzenia przygniótł z fotelem pasażera z przedniego siedzenia.
>>>CZYTAJ TAKŻE Wyjaśniają okoliczności śmiertelnego wypadku w gm. Miastko [wideo i zdjęcia]
Krzysztof J. był kompletnie pijany. Wydmuchał aż 2,4 promila alkoholu. Okazuje się, że już dwa razy był karany za jazdę w stanie nietrzeźwym. Pierwszy raz w 2009 roku, a drugi raz 27 października 2014 roku.
W tym ostatnim przypadku sąd skazał go na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pół roku, 500 złotych grzywny oraz roczny zakaz kierowania pojazdami (zabrano mu prawo jazdy). To był wyrok za zdarzenie z kwietnia tego roku. Krzysztof J. wydmuchał wtedy około 0,7 promila.
Mieszkańcy podmiasteckich Miłocic są wstrząśnięci tym, co się stało.
- Mariusz był bardzo spokojnym i uczciwym młodym człowiekiem. Choć nie on kierował, to był jego samochód. Bardzo się z niego cieszył. Zresztą niedawno go kupił. Ostatnio cały czas pracował poza granicami naszego kraju. Miał teraz jechać na kontrakt do Szwecji. Niestety, już nie pojedzie - mówi mieszkanka Miłocic.
Dwóch z trzech mężczyzn, którzy byli w samochodzie, bawiło się na sylwestra w świetlicy w Miłocicach. W Nowy Rok zabawa była kontynuowana.
Są świadkowie, którzy widzieli jak cała trójka pije alkohol w Wołczy Wielkiej. Samochód był zaparkowany m.in. przy sklepie.
- Prawda jest taka, że wszyscy byli mocno pijani. Jednego z nich trzeba było na siłę wkładać do samochodu, bo nie mógł ustać na nogach - relacjonuje mieszkaniec Wołczy.
Kiedy Krzysztof J. wytrzeźwiał w policyjnym areszcie i usłyszał zarzuty, nie przyznał się do winy. Stwierdził, że nic nie pamięta.
- O tym, że zastosowano areszt, zdecydowało kilka elementów. Skutek śmiertelny wypadku, za który grozi wysoka kara oraz dwa wcześniejsze wyroki za jazdę w stanie nietrzeźwym - powiedział w rozmowie z nami sędzia Krzysztof Kiełb, który rozpoznawał wniosek o tymczasowy areszt.
Od rannego Łukasza B. oraz zmarłego Mariusza P. została pobrana krew do badań na zawartość alkoholu.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?